* * * Oczami Gregora * * *
Wiem, że się źle zachowałem. Wiem, że nie powinienem zostawić Zuzy samej w domu, ale tego już za dużo na jeden dzień. Jeszcze rano byliśmy szczęśliwą parą, która spodziewa się dziecka. W ciągu tych kilku godzin zmieniło się niemalże wszystko. Dowiedziałem się, że moja dziewczyna ma dziecko. Jesteśmy ze sobą już kilka miesięcy, a ja o takich rzeczach dowiedziałem się o tym dopiero teraz. Oczywiście, że nie mam jej tego za złe. Amanda jest wykapaną mini wersją swojej matki. Kocham Zuze, kocham nasze dzieci i jestem gotowy pokochać tę małą istotkę. Ale potrzebuję jeszcze trochę czasu na przemyślenie tych wszystkich nowości.
Nie wiem czemu, ale znalazłem się pod domem moich rodziców, gdzie niedaleko mieszka chwilowo Morgi z Kristen i Lilly. Zostawiłem auto pod moim rodzinnym domem, a spacerkiem udałem się do domu przyjaciela.
- Tatusiu, wujek psysiedł- oznajmiła Lilly, kiedy razem z nią wszedłem do budynku.
- Który, kochanie?- usłyszałem głos Kristen.
- Glegol- powiedziała dziewczynka.
- Gregor, witaj. Co Cię sprowadza?- zapytała.
- Przyjechałem odwiedzić przyjaciół- powiedziałem z uśmiechem.
- A gdzie nasza krolewna?- zapytał Thomas, który zszedł z piętra domu.
- Tu jestem, tatusiu- powiedziała Lilly.
- Kochanie, chodziło mi o ciocie Zuze, bo Ciebie kochanie mam na co dzień- oznajmił mężczyzna.
- Właśnie, gdzie ona jest?- zapytała Kristen.
- No właśnie, mamy mały kryzys. Muszę sobie przemyśleć kilka rzeczy i chciałem z kimś pogadać o tym- powiedziałem.
- W takim razie to zapraszamy- powiedział Thomas i wszyscy weszliśmy do salonu.
- Lilly, kochanie, idź zrób dla cioci laurke taka bardzo ładną, a ja ją jej wręcze jak wrócę do domu. Dobrze?- zapytałem mojej małej chrześnicy.
- Dobrze- powiedziała i poszła do swojego pokoju.
- To w takim razie co się stało?- zapytał Gregor.
- Dowiedziałem się, że Zuza ma córkę- powiedziałem.
- A myślałem, że będziecie mieli syna- oznajmiła Kristen.
- No i tu się zaczynają schody- oznajmiłem.
- To znaczy, Gregor?- dopytywał się Thom.
- Byliśmy u lekarza i dowiedzieliśmy się, że zamiast syna będziemy bliźniaki, syna i córkę.
- To cudownie- oznajmiła Kristen.
- I to Cię przerosło?- dodał Thomas.
- Nie. Cieszę się, że to będą bliźniaki i kocham je nad życie. Dzieci, bez względu na to ile by ich nie było i Zuze oczywiście też.
- No to w czym problem?- zapytał.
- W tym, że dopiero dzisiaj dowiedziałem i to całkiem przypadkiem, że Zuza ma 4- letnią córkę we Włoszech. Pewnie nigdy bym się o tym nie dowiedział, gdyby nie fakt, że będziemy mieli bliźniaki.
- A co to ma wspólnego z jej ciążą?
- To, że Zuza nagle wybuchła, że to jest pierwsza ciąża i nie może mieć bliźniąt, bo to jej pierwsza ciąża.
- A co to ma wspólnego z jej ciążą?- zapytał ponownie Thomas.
- Kochanie, podczas pierwszej ciąży bliźniaki trafiają się niemalże rzadko- wyjaśniła mu Kristen- mów dalej- dodała.
- No i wtedy wyjaśniła mi, że ma 4- letnią córkę we Włoszech. Jest córką jej chłopaka z liceum, ale on popełnił samobójstwo, kiedy mała miała 6 miesięcy.
- Ojej, biedna. Dobrze, że Ciebie poznała i jesteście szczęśliwi i będziecie mieli dzieci. Mam nadzieję, że przez to się nie rozmyśliłeś przez tę całą sytuację?
- Oczywiście, że nie. Kocham Zuze mimo wszystko, kocham nasze dzieci, które nosi pod sercem, nawet jestem w stanie pokochać Amande jak córkę, lecz tylko muszę to przemyśleć.
- A o czym chcesz myśleć? Kochasz ich to jedź do nich, bo miłość jest najważniejsza i ułożycie sobie życie w 5- powiedział Thomas.
- Masz racje. Wracam do domu. Dziękuję wam bardzo za pomoc- powiedziałem z uśmiechem, a następnie udałem się do drzwi.
- Wujku, czekaj- powiedziała dziewczynka schodząc powoli z schodów.
- O co chodzi, królewno?- zapytałem.
- Mam rysunek dla cioci- powiedziała dziewczynka i wręczyła mi rysunek.
- Dobrze, przekaże jej to jak wrócę do domu- oznajmiłem.
* * * Oczami Zuzy * * *
I wyszedł. Odjechał nie mówiąc nic na temat gdzie jedzie. Wyszedł bez słowa. Dobrze, że w domu mam porządek i wcześniej przygotowałam pokój dla Amandy, bo Giulio mi mówił, że będzie spał u swojego kolegi z uczelni.
- Cześć, mamo- powiedziałam, kiedy moja rodzicielka odebrała telefon po drugiej stronie.
- Cześć, kochanie. Jak się czujesz? Co tam ci lekarka mówiła?- dopytywała.
- Ze mna i z dzieciakami wszystko w porządku. W sumie mamy mały kryzys z Gregorem. Wyszedł gdzieś jakiś czas temu i do tej pory go nie ma- oznajmiłam.
- Dzieciakami?- zapytała zdziwiony.
- Tak, mamo. Dzisiaj się dowiedziałam, że to bliźniaki. Chłopczyk i dziewczynka.
- To kochanie bardzo sie cieszę. A co się stało z Tobą i Gregorem?- zapytała.
- U lekarza wszystko się spieprzyło.
- O co chodzi, kochanie?
- Powiedziałam mu o Amandzie. W sumie to samo wyszło- oznajmiła.
- Jak to samo wyszło?
- Z mojej winy, mamo. Kiedy zdziwiłam się, że to będą bliźniaki od słowa doszliśmy to tego, że to nie pierwsza ciąża. Opowiedziałam mu o wszystkim. O Amandzie, o mnie i o Sandro i o tym co się dzieje z małą teraz i że przyjeździe do nas dzisiaj, a on wyszedł- oznajmiłam.
- To dla niego zbyt dużo. Najważniejsze, że się kochacie, a jeżeli kocha Ciebie to pokocha też Amande- oznajmiła mama.
- Mam nadzieję, mamo. Wyszedł jakiś czas temu i nie wiem, gdzie jest- powiedziałam.
- Wróci do was, kochanie- oznajmiła kobieta, a ja usłyszałam dzwonek do drzwi.
- Kończę, bo ktoś dzwoni do drzwi. Uściskaj ode mnie Damiana i ucałuj Rosie- powiedziała, a następnie się rozłączyłam.
- A kogo tak niesie?- zapytałam otwierając drzwi.
- Ciao, mamma- powiedziała dziewczynka usytuowana na rękach dwudziestokilku letniego mężczyzny.
- Ciao, bella- powiedział z kolei mężczyzna.
- Oh, przestańcie. Witajcie, kochani- oznajmiłam z uśmiechem i wpuściłam rodzinę do środka.
- Cześć, kochanie- powiedziałam z uśmiechem i przytuliłam małą dziewczynkę.
- Ceść, mamusiu- oznajmiła Amanda.
- Jak się leciało z wujkiem?- zapytałam.
- Dobrze. Byłam grzeczna- powiedziała z uśmiechem.
- To dobrze, kochanie.
- Wiesz co posiedziałbym dłużej, ale kumpel czeka- oznajmił.
- Dobrze. Leć, korzystaj z życia- oznajmiłam z uśmiechem, a mężczyzna wyszedł z budynku.
- A gdzie wyszedł wujek?- zapytała.
- Poszedł do kolegi. Przyjedzie w niedzielę- oznajmiłam.
- Mama, a co tu masz?- zapytała wskazując na mój brzuch.
- Chodź, powiem Ci coś- chwyciłam dziewczynkę za rączkę i obie usiadłyśmy na kanapie w salonie, a po drodze zgarnęłam zdjęcie Gregora.
- Kochanie, chciałabyś mieć rodzeństwo?- zapytałam.
- Tak. Najbardziej siostrzyczke, bo chłopcy są głupi- oznajmiła.
- No to będziesz miała siostrzyczke i braciszka- oznajmiłam.
- Ale fajnie. A z kim?
- Kochanie, a chciałabyś mieć też tatusia?- zapytałam.
- Ale mój tatuś jest wśród aniołków w niebie.
- Ale wiesz tatusia tutaj na Ziemi? Bo to tatuś twojego braciszka i siostrzyczki- powiedziałam i wręczyłam jej ramkę z zdjęciem mojego ukochanego.
- Tak. A kto to?
- To jest Gregor. On ze mną mieszka, się mną opiekuje i planujemy ślub jak już dzieci będą na świecie- oznajmiłam.
- Z kim rozmawiasz, kochanie?- usłyszałam, następnie w pokoju pojawił się Gregor.
CZYTASZ
Bo w życiu trzeba mierzyć jak najwyżej...
FanficOna- Polka z włoskim paszportem, magister fizjoterapii AWF- u, kochająca rodzinę, siatkówkę i skoki narciarskie. On- Austriak pełną gębą, wielokrotnie nagradzany skoczek narciarski, szukający tej jedynej. Czy Zuzę i Gregora połączy uczucie? Na to py...