52

145 8 0
                                    

Na szczęście noc minęła bardzo szybko i już rano dostałam wypis ze szpitala, więc mogłam chociaż na chwilę wrócić do hotelu. Spakowałam wszystkie rzeczy jakie miałam przy łóżku i wyszłam z szpitala. Złapałam taksówkę, która dowiozła mnie na lotnisko do Krakowa Balic. W między czasie zadzwoniłam do mamy.
- Słucham.
- Hej, mamo. Chciałam Cię poinformować, że już jestem w drodze na lotnisko.
- A myślałam, że Cię odwiozę.
- Chcę jak najszybciej być w Innsbrucku. Chcę zobaczyć dzieci, zajrzeć do Gregora i zadzwonić do Eriki?- powiedziałam z uśmiechem.
- A co Erika ma z tym wspólnego?- zapytała zdziwiona.
- Wczoraj wieczorem jak poszłaś do hotelu poczytałam jeszcze informacje na internecie. Trafiłam na austriacki portal i tam była informacja o tym, że Sandro był w gangu i wczoraj został postrzelony.
- O matko, kochanie, to ciekawiej się robi. To uważaj na siebie i daj znać jak będziesz na miejscu.
- Dobrze, mamo. Trzymajcie się- oznajmiłam z uśmiechem i rozłączyłam się.
Na lotnisku w Innsbrucku byłam po 2 godzinach. Na szczęście udało mi się złapać szybko. Z lotniska kolejna taksówka zawiozła mnie pod mój dom, gdzie odstawiłam bagaże i ruszyłam do domu moich przyszłych teściów. Wyszłam z samochodu i udałam się w stronę domu. Zapukałam i po chwili drzwi się otwarły.
- Zuzia, a co ty tu robisz?- usłyszałam głos ojca Gregora.
- Musiałam jak najszybciej wracać do Was. Zajrzałam do domu i odstawiłam bagaże i teraz jestem na chwilę u Was.
- A co ci się stało, że byłaś w szpitalu?
- Przemęczenie- odparłam krótko, bo nie chciałam, żeby ktoś wiedział o mojej chorobie- a gdzie dzieci?
- Zasnęły niedawno.
- Dobrze, to ja lecę do Gregora. Jakby co to proszę pisać i dzwonić, a ja będę wieczorem.
- Uważaj na siebie- oznajmił mężczyzna, a ja udałam się w stronę wyjścia.
Pod szpital dojechałam bardzo szybko. Zapłaciłam kierowcy, opuściłam samochód i udałam się do budynku szpitala. Podeszłam do recepcji i zapytałam się kobiety, którą tam zastałam.
- Dzień dobry. Gdzie znajdę Gregora Schlierenzauera?
- Dzień dobry. A Pani z jego rodziny?- odparła kobieta.
- Jestem jego narzeczoną.
- Dobrze. Pan Gregor leży na OIOM-ie na 3 piętrze.
- Dziękuję bardzo za informacje- powiedziałam i od razu udałam się we wskazane miejsce.
Podczas drogi myślałam o tym dlaczego on leży na OIOM-ie. We wczorajszej rozmowie z jego lekarzem prowadzącym nie było mowy o tym, że jest na takim oddziale. "Gregor, zostań z nami. Potrzebujemy Cię. Ja, bliźniaki, Amanda. Wszyscy. Boże, wysłuchaj", pomyślałam podczas drogi.
Kiedy wjechałam na odpowiednie piętro od razu znalazłam salę, gdyż stali przy niej pani Schlierenzauer, Thomas i Andreas.
- Zuzia, w końcu jesteś- przywitała się ze mną seniorka rodu- jak się czujesz?
- Ja teraz nie jestem ważna. Wiadomo co z Gregorem? Dlaczego jest tutaj?
- W nocy jego stan się pogorszył. Lekarze musieli go na nowo otwierać i operacja niedawno się zakończyła- oznajmił Andreas.
- Ale co się stało? Bez powodu by go nie otwarli.
- Lekarz powiedział, że takie komplikacje po tak ciężkiej operacji się zdarzają- dodał Thomas.
- Wczoraj rozmawiałam z jego lekarzem i powiedział mi, że Gregor miał uraz tylko w jamie mózgowej i trochę oberwały jego lędźwie, ale po nich nie powinno być komplikacji- oznajmiłam zgodnie z swoją wiedzą. Więc coś musiało pójść nie tak.
- Najlepiej idź porozmawiaj z lekarzem, bo ty masz jeszcze jakąkolwiek wiedzę medyczną.
- Dobrze, tak zrobię. Zaraz wrócę- powiedziałam i poszłam poszukać gabinetu doktora prowadzącego Gregora.
Po krótkim czasie wróciłam z powrotem do Andreasa i Thomasa, bo niestety nie zastałam pana doktora w jego gabinecie.
- I jak?- zapytał Andreas.
- Nie zastałam go.
- Pewnie jest na obchodzie.
- Kurcze, czuję, że dzieje się coś niedobrego. Wiem, że nie powinnam tak myśleć, ale czuję, że lekarze coś ukrywają- wyjaśniłam, a Andreas mnie przytulił.
- Ej, Zuza, nie możesz tak myśleć. To był drobny wypadek, Gregor się z tego wykaraska i będzie z nami. Będziecie mieli jeszcze więcej dzieci. Wasze dzieci dorosną, wy się zestarzejecie i będziecie wychowywać wnuki.
- No właśnie nie będziemy. Najprawdopodobniej.
- Dlaczego?
- Białaczka.
- To możliwe, że osoba dorosła może tak nagle zachorować?
- Zachorowałam kiedy miałam 16 lat. Pokonałam ją i wszystko było w porządku. Wczoraj przez ten cały stres związanym z ślubem i wypadkiem Gregora i porwaniem Amandy, wypadkiem Sandro trafiłam do szpitala w Wiśle i wykryto u mnie nawrót choroby.
- Słyszałem, że takie rzeczy się zdarzają. Agata też na to chorowała- oznajmił Thomas.
- Jaka Agata?- zapytałam.
- Taka polska siatkarka. Pewnie ją znałaś, Agata Mróz.
- Tak i mniej więcej w tym samym czasie u nas obu to wykryto.
- To gdzie jest Amanda?- zmienił temat Andreas.
- We Włoszech. Tylko nie wiem gdzie. Sandro pewnego razu zaczaił się pod jej szkołą i zabrał ją.
- Czemu Wam muszą się zdarzać takie historie?
- Nie wiem, kurwa, nie wiem, ale powoli mam tego wszystkiego dość- powiedziałam ze łzami w oczach.
- Wszystko się ułoży- odparł mężczyzna i przytulił mnie.
   Po dwóch godzinach spędzanych pod salą Gregora podszedł do nas lekarz mojego narzeczonego.
- Panie doktorze, możemy porozmawiać? Chodzi o mojego narzeczonego- zapytałam.
- Jak się nazywa?
- Gregor Schlierenzauer.
- To w takim razie zapraszam do swojego gabinetu- powiedział mężczyzna i oboje udaliśmy się w stronę pomieszczenia.
   Kiedy weszliśmy do środka lekarz usiadł za biurkiem, a ja na przeciwko jego.
- Pani Anastasi jak sądzę?
- Tak, rozmawialiśmy przez telefon wczoraj- oznajmiłam.
- Tak, pamiętam. Cieszę się, że tak szybko Pani się pojawiła.
- Powie mi pan co się dzieje z Gregorem? Tylko proszę o prawdę, nawet najgorszą.
- Powiem, bo to żadna tajemnica, z panem Gregorem nie jest dobrze. Wprowadziliśmy go w śpiączkę farmakologiczną. Będzie w tym stanie przez przynajmniej miesiąc w razie jakichkolwiek komplikacji- powiedział lekarz, a mój świat stanął w miejscu i czas się zatrzymał.

Przepraszam, że tak długo, ale weny i czasu nie było. Mam nadzieję, że wam się spodoba :) do następnego, nie 😉

Bo w życiu trzeba mierzyć jak najwyżej...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz