58

144 12 0
                                    

Minął miesiąc. Oczywiście przez cały czas miewałem różne odwiedziny. Codziennie odwiedzali mnie oczywiście Zuza z dzieciakami oraz rodzice. Dosyć często bywali u mnie również Gloria i chłopaki z klubu. Zdarzało się również, że Lucas się pojawił.
   Od kilku dni Zuza przebywa w szpitalu, bo źle się poczuła i lekarz zalecił jej zostać w szpitalu parę dni na obserwacji. Zostałem więc sam z dzieciakami. Wybiła godzina 7, więc poszedłem do pokoju Amanda, żeby obudzić ją do szkoły.
- Mandy, wstajemy- oznajmiłem, odsłaniając rolety w oknie.
- Tato, śpię- odparła Amanda.
- Kochana, trzeba wstać do szkoły, bo znowu się spóźnisz.
- Ale ja się nigdy nie spóźniam- oznajmiła dziewczynka.
- A to ciekawe, że wczoraj twoja Pani wychowawczyni dzwoniła i mówiła, że od początku semestru spóźniłaś się już 7 razy, semestr nie trwa nawet miesiąc- wyjaśniłem.
- Ja zawsze jestem na czas.
- To dlaczego masz tyle spóźnień?
- No bo wiesz rozmawiam z taką jedną panią, która mówi, że Ciebie i mamusie zna- oznajmiła dziewczynka.
- Ile razy ja i mama mówiliśmy Ci, że nie rozmawiamy z osobami, których nie znamy? Tysiące razy- odparłem.
- Ale to jest Pani nauczycielka ze szkoły- odparła.
- Tak? A jak się nazywa?
- Lara Sonnerbauch i uczy nas wf-u. Pani Lara jest cudowna- odparła.
- A mówiła coś więcej o mnie i o mamusi?
- Nie, powiedziała, że znała was kiedyś- wyjaśniła, a ja wiedziałem, że to nie może się dobrze skończyć, skoro u Amandy w szkole uczy moja była.
- Zbieraj się, bo chciałbym zobaczyć tę twoją panią Lare- oznajmiłem, a dziewczynka zeszła z łóżka.
   Amanda szybko zjadła śniadanie, ubrała się, zawiozłem bliźniaki do przedszkola i następnie pojechałem pod szkołę Amandy i razem wysiedliśmy z samochodu.
- Gdzie mogę znaleźć panią Sonerbayer?- zapytałem starszej pani na recepcji po tym jak Amanda poszła do szatni.
- Pani Sonnerbauch jest w sali 249 na drugim piętrze- oznajmiła kobieta.
- Dziękuję bardzo. Miłego dnia- pożegnalem się i poszlem w wskazanym kierunku.
   Po odnalezieniu właściwej sali zapukalem i nawet nie czekałem na pozwolenie wejścia.
- Słucham, w czym mo...- zaczęła Lara, ale przerwała kiedy spojrzała na mnie.
- Wiesz jak możesz pomóc? Wynosić się z tej szkoły i trzymać się z dala od mojej rodziny.
- Z tego co wiem to szkoła państwowa i mogę w niej pracować.
- W co was wszystkich wstąpiło? Najpierw Lucas chce się godzić, a teraz ty uczysz w szkole mojej córki.
- Amanda nie jest chyba twoją córką, bo aż tyle z tą włoską zdzirą nie jesteś- oznajmiła kobieta.
- Nie waż się tak mówić o Zuzannie! Jedyną i największą zdzirą jaką znam jesteś ty! A Amanda jest moją córką.
- Taka prawda. Ona Cię uwiodla i dlatego ze mną zerwałeś. Pamiętasz jak powiedziałam Ci, że mnie po pamiętasz? Właśnie to zamierzam zrobić.
- Lara, cholera jasna, to jest sprawa między nami. Nie masz prawa mieszać do tego mojej rodziny.
- Owszem, mam. Amanda nie jest twoją córką, więc jej w to nie mieszam. Za to jej matka może pozałowac, że się urodziła.
- Nie waż się jej tknąć! Prędzej mi coś zrób. Nie ruszaj jej!- powiedziałem z podniesionym głosem.
- Ona też się w tej grze liczy, bo to ja powinnam być matką twoich dzieci.
- Ty jesteś chora psychicznie! Zaraz idę do dyrektora z skarga na Ciebie.
- Powodzenia życzę, a teraz wybacz, ale lekcja się zaczęła- oznajmiła kobieta, a ja wyszedłem z pomieszczenia.
   Opuściłem piętro i automatycznie udałem się w stronę gabinetu dyrektora szkoły.
- Chciałbym się widzieć z panem dyrektorem- oznajmiłem, kiedy weszlem do sekretariatu.
- Pan dyrektor jest u siebie- oznajmiła kobieta.
- Dziękuję- odparłem i otworzyłem drzwi do jego gabinetu.
   Po otwarciu drzwi ujrzałem mężczyzne siedzącego za dużym drewnianym biurkiem.
- Pan Schlierenzauer, w czym mogę pomóc?- zapytał mężczyzna.
- Chciałbym, żeby Pan zwolnił z pracy tutaj panią Sonerbayer albo będę zmuszony do przeniesienia córki do innej szkoły- oznajmiłem.
- Chodzi panu o Lare Sonerbayer?
- Tak.
- Dlaczego pan wnosi o takie działanie?
- Przed chwilą ta pani groziła mnie i mojej rodzinie, że się zemści na mnie i na moich najbliższych za porachunki z przeszłości- wyjaśniłem.
- A co łączy pana z panią Larą?
- Byliśmy ze sobą przez pewien okres czasu, ale to się skończyło kiedy poznałem moją obecną partnerkę.
- Proszę pana, nie mogę zwolnić Pani Lary za wasze prywatne porachunki. Ta pani ma dobre podejście do dzieci i wszyscy rodzice sobie ją chwalą, więc niestety nie mogę nic w tej sytuacji zrobić. Takie rzeczy proszę załatwić prywatnie, ja nic nie mogę zrobić- oznajmił mężczyzna.
- To niestety będę musiał poszukać nowej szkoły dla córki, bo nie wyobrażam sobie, żeby taka kobieta uczyła moje dziecko- odpowiedziałem- do widzenia- dodałem i wyszedłem z pomieszczenia, a następnie udałem się do swojego samochodu, żeby udać się do Zuzy do szpitala.

Bo w życiu trzeba mierzyć jak najwyżej...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz