20

384 24 5
                                    

* * * Oczami Zuzy * * *
Nastał ranek. Jak każdego dnia na zgrupowaniu ogarnęłam się w swoim pokoju, zjadłam z chłopakami śniadanie i życzyłam chłopakom udanego dnia. Sama zabrałam torebkę z swojego pokoju, kluczyki do samochodu z pokoju trenera i udałam się w podróż licząca 100 kilometrów do najbliższego sklepu z odżywkami i potrzebnymi witaminami dla zawodowych sportowców jakimi obecnie mam zaszczyt się zajmować.
* * * Oczami Gregora * * *
Wstałem. Razem z Zuzą zjedliśmy śniadanie, po czym poszła do pokoju po torebkę i kluczyki i udała się w tę długą podróż. Mówiłem jej, żeby wzięła kogoś ze sobą, ale jak zwykle mnie nie chciała posłuchać. A ja chcę dla niej jak najlepiej. Kiedy ona wyszła i wyjechała, my z chłopakami zebraliśmy się i pojechaliśmy na skocznie. Podczas drogi i rozmowy z chłopakami wyciągnąłem telefon i napisałem do niej smsa.
* * * Oczami Zuzy * * *
"Uważaj na siebie. Wracaj szybko"
Tak brzmiała wiadomość od Gregora. Dobrze, że jechałam autostradą to przynajmniej szybko zleciało. Po ponad godzinie byłam na miejscu, zaparkowałam pod sklepem i wysiadłam.
- Dzień dobry- przywitałam się po angielsku.
- Witam. W czym mogę pomóc?- odpowiedział mi sprzedawca.
- Poproszę te produkty- oznajmiłam i podałam mężczyźnie listę z potrzebnymi składnikami.
Po około pół godzinie siedziałam już w samochodzie, a w bagażniku spakowane były moje zakupy dla reprezentacji.
Już około godziny jechałam autostradą i zbliżałam się do zjazdu. Zatrzymałam się na czerwonym świetle w dosyć pokaźnym korku i ruszyłam za każdym razem, kiedy samochody stojące przede mną mi na to pozwalały.
- Czołem pracy- powiedziałam, kiedy telefon ode mnie odebrał Gregor.
- Cześć, jak tam trasa?- zapytał.
- Wracam już. Zjechałam z autostrady i za jakieś pół godzinie powinnam być z powrotem w hotelu- wyjaśniłam.
- Kupiłaś wszystko?
- Co do joty. Wszystko kupione i leży w bagażniku. A co tam na treningu? Ja wam poszło?- zapytałam.
- Ogólnie dobrze, 3 jeszcze w pierwszej 20 i nie chwaląc się zająłem 3 miejsce, więc jutro są aspiracje na podium- odparł głosem dumnym niczym paw.
- Żadnego innego miejsca nie biorę pod uwagę- oznajmiłam z uśmiechem.
- Ja też- zażartował.
- Kończymy już. Do zobaczenia w hotelu- pożegnałam się.
- Do zobaczenia- oznajmił i rozłączyliśmy.
Dalej stałam w tym samym korku tylko ilość aut przede mną zmniejszyła się do jednego. Kiedy wyświetliło się ponowne czerwone światło. Stanęłam jako pierwsza i czekałam na pozwolenie na dalszą jazdę. Po kilku minutach zapaliło się zielone, ruszyłam. Po kilku sekundach poczułam, że ktoś wjechał we mnie od strony kierowcy. Przez chwilę miałam otwarte oczy i czułam nasilający się ból, lecz z każdą chwilą w głowie kręciło mi się coraz bardziej, aż w końcu straciłam przytomność.
* * * Oczami Gregora * * *
Kurcze, gdzie ona jest? Pół godziny już dawno minęło, a Zuzy dalej nie ma. Jej telefon też milczy. Do nikogo po za mną nie dzwoniła. Nie będę denerwować jej matki, bo w jej stanie nie można się martwić. Siedzę sam w pokoju, dawno po treningu i bacznie obserwuje telefon, usilnie modląc się, aby zadzwonił. Aby Zuza zadzwoniła. Nic jej się przecież nie mogło stać, bo warunki na drogach są rewelacyjne jak na tutejsze warunki klimatyczne.
Nagle do mojego pokoju wparował Andi Kofler, na jego widok zapytałem
- Stary, pokoje Ci się chyba jebły?
- Nie gadaj, tylko włączaj telewizję na kanał 55- polecił mi, a na wykonałem jego polecenie.
Ustawiłem telewizor na wcześniej wymieniony kanał, który okazał się niemieckojęzycznym kanałem informacyjnym.
- Po co kazałeś mi to włączyć?- zapytałem.
- Słuchaj, a nie gadaj- upomniał mnie Andi, a ja wsłuchałem się w słowa dziennikarki
- Dla Państwa, którzy dopiero co włączyli naszą stację pragniemy poinformować, że w Norwegii na południowym wschodzie kraju w miejscowości Lilehammer miał miejsce wypadek, którego ofiarą jest fizjoterapetka kadry austriackich skoczków narciarskich, ZUZANNA ANASTASI. Dziewczyna w stanie ciężkim przebywa w tutejszym Szpitalu Wielospecjalistycznym, gdzie obecnie jest operowana...- usłyszałem chyba najgorsze wieści jakich mógłbym się dzisiaj spodziewać. KURWA JEGO MAĆ, pomyślałem.
Nagle zerwałem się z łóżka i powiedziałem do przyjaciela
- Co tak siedzisz? Trzeba do niej jechać!
- Dobra, weźmiemy Kamila i jedziemy.
- Po co Kamila?
- Stary, pomyśl. Nie wiesz w jakim ona jest stanie, a ty masz jutro zawody. Kamil ma wolne, bo się leczy, więc na czas zawodów będzie przy niej- oznajmił.
- Pierdole zawody. Są ważniejsze rzeczy- oznajmiłem i pakowałem potrzebne rzeczy.
- Trener Cię zabije.
- Albo masz rację. Zwycięże to dla niej, a zaraz po zawodach przyjadę do niej- oznajmiłem.
- To w takim razie, chodź do Kamila i jedziemy- oznajmił mężczyzna i oboje wyszliśmy z pokoju.

Jest 20. Jubileusz można powiedzieć. Ktoś by się spodziewał takiego zwrotu akcji? Ja też nie! :) w dalszym ciągu dziękuję za głosy moich stałych bywalców jak i również nowe osoby dołączające do tego grona. Czekam na dalsze głosy i komentarze. Bye :-)
Miłego dnia, a ja się lecę uczyć- sesja czeka xd

Bo w życiu trzeba mierzyć jak najwyżej...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz