*~Czarny Las - Początek~*

149 9 4
                                    

Annie Moonlight.
17-nastolatka o kruczoczarnym włosiu i błękitnych jak poranne niebo oczach. Jej ciało jest drobne, tak jak jej charakter. Na policzkach ma gęsty las piegów. Jej wzrost sięgał 162 centymetrom. Szafę ma pełną czarnych, szarych i innych ubrań ciemnej tonacji.
Mieszkała w domku jednorodzinnym, jednopiętrowym. Nie należała do jednej z najbogatszych rodzin, jednak pieniędzy nigdy nie brakowało.
Dziś, Annie, ubrana w czarne rurki z dziurami, ciemno-szary sweter, oraz czarne glany wyruszyła ze swoim skórzanym plecakiem do szkoły.
Opuściła dom równo o 7:20. Zanim dojdzie do szkoły potrafi minąć nawet pół godziny,nigdy jej się nie spieszy. Wybrała dłuższą drogę, która prowadziła przez blokowisko. Idąc słuchała muzyki na słuchawkach. Zakładając je bacznie uważała na swoje nowe tunele w uszach, powiększyła je i starała się z nimi przyzwyczaić.
Spokojnie wsłuchiwała się rytmicznej melodii grającej w jej uszach. Nagle ktoś chwycił ją za ramię. Był nim Victor. Niebieskooki blondyn z piegowatym nosem i głupawym wyrazem twarzy.

-Annie!-zawołał z wielkim uśmiechem.

☆¤~Annie~¤☆

Nienawidzę Victor'a. Podkochuje się we mnie od dłuższego czasu. Płaci za mnie w sklepiku szkolnym, przytula z nienacka, komplementuje. Dla innych materiał na męża, a dla mnie zwykły narzucający się idiota.

-Cześć.-mruknęłam wyciągając słuchawki z uszu i patrząc na niego śmiało wyrażając niezadowolenie.

-Ostatnio coś ci kiepsko idzie. Masz zadanie domowe? Mogę dać ci spisać!-mówił głośno uśmiechnięty.

Poczułam na sobie wzrok ludzi mijających nas na drodze. Pewnie myśleli przez mojego głupiego kolegę, że jestem jakąś beznadziejną dziewczyną, która się nie uczy. Krew zaczęła się qe mnie buzować.

-MAM ZADANIE! NIE JESTEM IDIOTKĄ!-wrzasnęłam głośno i wkurzona przyspieszyłam kroku.

Na jego szczęście mnie nie gonił, bo bym go dosłownie rozszarpała. Co ja poradzę, że jestem dosyć wybuchową dziewuchą. Po wejsciu do szkoły zauważyłam w swoim odbiciu w ekranie telefonu jak wielkie kołtuny powstały na mej głowie.

-Głupi wiatr-mruknęłam w myślach.

Na szczęście pierwszą lekcją miał być w-f, więc nie będę musiała się szwędać po łazienkach.
Idąc tak w stronę mojej szafki poczułam lekkie obrzydzenie. Obrzydzenie do siebie. Pierwszy raz tak sie wydarłam na Victor'a. Chyba wstałam lewą nogą z łóżka. Ciekawe co on teraz o mnie...Mam to gdzieś.
Przed moją szafką obściskiwała sie jakaś para. Kojarzyłam ich z Facebook'a, pełno ich zdjęć na grupie naszej szkoły. Jednakże największą popularnością mogą pochwalić się śmieszne zdjęcia zrobione nauczycielom z ukrycia, albo zabawne wpisy na ich temat. Nadal pamiętam jak głośno się śmiałam przy zdjęciu dyrektorki podglądującej naszego przystojnego matematyka.
Wracając do rzeczy.
Nie miałam nic innego do roboty, jak przepchać się jakoś przez nich. Niestety mi się nie udało. Westchnęłam. Już miałam usiąść i poczekać, najwyżej spóźniłabym się na lekcję. Jednak dzięki mojej jedynej przyjaciółce, Mellanie, tego uniknęłam.

-Hej wy! Gwiazdunie! Won stąd bo zrobię wam dramę na tym pieprzonym internecie!-wrzasnęła oburzona moją sytuacją.

Para szybko od nas odeszła.Widocznie martwili się o swoją reputację.

-Dzięki Mel-wstałam i podeszłam do swojej szafki by na spokojnie przekręcić kluczyk w jej zamku.

-Hej. Co tam? Victor biegał i się zachwycał, że poświęciłaś mu więcej uwagi niż zawsze. Głowa cię dziś boli czy jak?-zaśmiała się.

-Wkurzył mnie to mu wygarnęłam-mruknęłam zmieniając buty.

-Według mnie jednak do siebie pasujecie. Oboje jesteście nieźle kopnięci na punkcie paintball'u.

Wstałam zakładając na plecy ciężką torbę na w-f.

-To, że mamy jedno wspólne zainteresowanie nic nie oznacza. W życiu bym nie chciała aby ten dupek był moim chłopakiem. Po moim trupie-mówiłam zdenerwowana.

-Bla bla bla. Chodźmy na ten durny w-f bo nas trener opieprzy.

Mellanie ma długie, mocno falowane blond włosy. Jej twarz jest strasznie pokryta piegami. Oczy ma w kolorze świeżej trawy, takiej na podwórku, a nie do palenia. Ubiera się dosyć modnie, zawsze wie co jest na topie. Ma wielu wielbicieli. Każdy jednak znika jak poznaję ją bliżej. Jeden określił ją ,,demonem w ciele anioła". Nie dziwi mnie to. Mellanie to twarda, niezależna i śmiała dziewczyna. Potrafiłaby się postawić nawet wojsku gdyby chciała. Zazdrościłam jej odwagi, której często mi potwornie brakowało.
Po w-fie, siedząc przy sali od informatyki, rozmawiałam z  Mellanie. Nagle poruszyła temat, że Luck powiedział jej, że Victor ma zamiar zerwać się z lekcji, bo ,,go zraniłam". Nie wiedziałam co o tym myśleć. Czy się śmiać, czy płakać. Postanowiłam to zbadać. Zeszłam po schodach na dół do szatni. Znalezienie Victor'a nie należało do trudnych zadań. Podeszłam do niego gwałtownie i uderzyłam w jego otwartą szafkę z hukiem ją zamykając.

-Victor!-krzyknęłam zdenerwowana na niego.

Spojrzał na mnie smutno po czym chwycił swoją markową torbę z ubraniami. Zarzucił ją na ramię i zaczął kierować się w stronę schodów. Nie pozwoliłam mu na to.

-Wytłumacz o co ci chodzi! Po co wygadujesz takie głupoty?!

-Ja...-burknął-Słyszałem co mówiłaś w szatni, że nigdy byś nie chciała być z kimś takim jak ja.

Coś mnie zabolało. Właśnie się dowiedziałam jaka ze mnie wredna zołza. Nie potrafiłam przez chwilę wydusić z siebie słowa. Tylko patrzyłam jak jego głowa zniża się coraz bardziej jednocześnie pogrążając się w żałobie. Podbiegłam do niego i pierwszy raz się do niego przytuliłam. Był ode mnie o 10 cm wyższy.

-Przepraszam-wymamrotałam gotowym na łzy głosem.

Usłyszałam cichy chichot, spojrzałam na niego. Victor był uśmiechnięty.

-Czyli....cofasz to co powiedziałaś?-zapytał szczerząc się.

-Ja nie...!....Tak. Cofam-zrobiłam się cała czerwona.

Zakryłam twarz dłońmi, gdyż już uwolniłam się od Victor'a. Nagle poczułam jak on łapie moje dłonie i odkrywa moją twarz. Moje oczy otworzyły się chyba pierwszy raz tak szeroko jak poczułam, że nasze usta połączył pocałunek. Cała się trzęsłam, a moje ciało zdrętwiało. Po chwili Victor przestał. Na jego twarzy pojawił się dziwny grymas po zobaczeniu mojej twarzy. Byłam cała czerwona, miałam szeroko otwarte oczy, a w nich maleńkie łzy.

-Oh! Przepraszam ja...

Przytuliłam go ponownie, a wtulając się w jego tors na mojej twarzy widnial mały uśmiech.

'*¤~☆~¤*'

Na tę porę wstęp do tej historii powinien wyglądać właśnie tak.
Nie martwcie się jednak, że opowieść póki co nie zgadza się z jej opisem, gdyż historia się dopiero rozkręca.
Do tej pory miały miejsce zdarzenia mające mały, ale jednak jakiś, wpływ na ciąg dalszy.
Widzimy się w następnej części.
Nie będziecie żałować, że przy mnie zostaniecie ;)


HOI!
Tutaj PsychoPM(autorka)
1.Ta opowieść będzie długa.
2. Po poznaniu przez was paru postaci zgodzę się na napisanie jakiegoś One-Shotu z jakimś lubianym przez was pairingiem.
3. Fragmenty +18 będą osobno, a w dodatku specjalnie oznaczone(ciężko nię będzie tego nie zauważyć :3 )
4. Kocham odpowiadać na czyjeś pytania ^^
5. Lubię pełne liczby dlatego musiałam napisać punkt 5 :)
Sayonara ;^

/#<~÷~>#\

Czarny Las - ,,Też cię kocham''Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz