*~ Czarny Las - Przeszłość ~*

22 2 0
                                    

Serce mi drżało. Co tu zaszło?
-Annie. Idź do siebie. Dla twego bezpieczeństwa - mówił Joke odwracając się do nas.
-Ale-
-Znowu ją izolujesz? Weź się opanuj. Przez takie ,,chronienie jej" prawie ją straciłeś. Idę do Lucyfera i Shiven, mam nadzieję że są cali.
-Zgoda - burknął Joke jakby niezadowolony.
-Nie no. Mogę iść skoro AŻ TAK ci przeszkadzam - złożyłam ręce i odwróciłam głowę.
-Nie czas na sprzeczki. Chodźmy najpierw do Williama. Nie ujmuje mnie to wszystko.
Westchnęłam. Joke miał rację. Poszliśmy pod pokój Whispera. Drzwi były uchylone. Dobiegał zza nich cichy męski płacz. Joke otworzył drzwi. Oboje byliśmy zaskoczeni.
-Williamie - zawołał Joke.
Patrzyłam z żalem na całą sytuację. Whisper klęczał przy łóżku cały w płomieniach. Z jego dłoni wyrastały niebieskie smugi, które były skierowane w stronę Nightrun. Leżała ona cała we krwi, z połamaną na pół maską, otoczona niebieskim światłem na jego łóżku. Whisper zdawał się być w tak dużym szoku, że nas nie usłyszał. Mruczał coś pod nosem. Byłam wręcz pewna, że powtarzał w kółko ,,Nightrun. Nightrun. Nightrun". Pierwszy raz widziałam go w takim stanie. Pierwszy raz widziałam, żeby Whisper się kimkolwiek przejmował. Leczył ją w kółko, a wyglądała na martwą.
-Williamie - powtórzył Joke z powagą.
Ja stałam zrozpaczona. Whisper cały drżąc, obrócił głowę w bok. Włosy opadały mu na twarz. Były mokrawe od łez, a z jego twarzy aż się lało.
-Wynoś się... - mruknął cicho.
-Whisper. Co tu się stało? - spytałam.
Jego ogień zadudnił głucho, rozpalił się jeszcze mocniej.
-Wynoś się stąd dziwko! Spieprzać! Wypierdalać! - wydzierał się.
Joke chwycił mnie za dłoń.
-Znajdźmy Valentino - szepnął do mnie cicho i ruszyliśmy korytarzem.
Whisper mnie wystraszył. Idąc tak w szybkim tempie usłyszałam jego rozpaczliwe krzyki. Cierpienie przenikało przez ściany. Vala, Shiven i Lucyfera znaleźliśmy w kuchni. Shiven wyglądała okropnie. Była blada, poczochrana, okryta kocem i piła kakao. Milczała, nie podnosiła wzroku. Przerwaliśmy Valowi rozmowę z Lucyferem.
-Lucyferze. Liczę na wyjaśnienia - rzekł Joke uderzając pięścią o stół.
-Joke. Uspokój się - mruknęłam.
-Ten bezczelny zboczeniec cię wyzwał, oraz trzyma tu tą szaloną kobietę. Posiadam powody do gniewu.
-Lucek? Ty mówisz, czy ja? - spytał Val.
-Ja powiem, w końcu przy tym byłem - mruknął przytulając Shiven od tyłu.

•▪■Retrospekcja■▪•

Shadow stał przy bramie. Wpatrywał się w ziemię pilnując bramy. Zdawał się być smutny. Nagle czyjaś postać zaczęła zbliżać się do bramy od zewnątrz. Shadow odruchowo wyciągnął katany. Stanął na środku przejścia i zobaczył ją. Nightrun stała i patrzyła na niego z maską na twarzy, poprawiła włosy.
-Chcę się widzieć z Jokem - powiedziała.
-Nie ma mowy - rzekł Shadow - Tymbardziej, że go nie ma w obozie.
-Kłamiesz - warknęła - Jutro ma przecież ślub. Nie oszukasz mnie.
-Co? - nie wiedział o co jej chodzi - Coś ci się chyba pomyliło.
-Możesz stać za nim murem, nie szkodzi. Chcę z nim tylko porozmawiać.
-Jakim cudem tak w ogóle się tu znalazłaś? Joke zapieczętował każdą drogę.
-Nie twój interes. Chcę z nim rozmawiać.
-Nie ma go - warknął.
Mimo tego co mówił Shadow, przekroczyła granicę obozowiska.
-Ej! - Shadow do niej podbiegł i starał wypchnąć za bramę.
Stawiała opór, szamotała się.
-Po co go chronisz? Zabrał ci wszystko co miałeś! Mi również! Kochałam go!
-Nie kłam, że nagle nie kochasz! - popchnął ją na ziemię.
Upadła. Podparła się rękoma.
-Robisz to samo. Też kłamiesz, że nie kochasz tej całej gówniary. Zaprowadź mnie do Jokea.
-Nie ma go! Do cholery! Odwal się ode mnie, od Annie i stąd odejdź!
-Bo co? - wstała i otrzepała ubrania z brudu.
-Bo będę zmuszony użyć mocy.
-Jaką ty masz tam moc... Jesteś najsłabszy z obozu i nie potrafisz o nic zawalczyć. Nie potrafisz walczyć z kimś i nie potrafisz walczyć o coś na czym ci zależy.
-Jak śmiesz... - wkurzył się - Wynoś się!
-Chcę. Rozmawiać. Z. Jokem.
-NIE MA GO! CZEMU ZALEŻY CI TAK NA TYM BY Z NIM GADAĆ?! TO IDIOTA! SKURWIEL I IDIOTA!- wydarł się.
-Skoro się żeni i mnie nie zaprosił, to masz rację. Tymbardziej chcę się z nim widzieć.
Shadow zacisnął pięści, ziemia zadrżała. Tymczasem Whisper wyszedł z korytarzy i podszedł do fontanny. Zaraz przy nim z ławką, następnie z fontanną zderzyła się Nightrun.
-Nightrun...? - patrzył na nią przerażony.
Nightrun z bólu nie mogła mówić, ledwo też oddychała.  Usnęła, a spod jej głowy wypływała krew. Whisper się zapalił. Gdy dotarło do niego, że zrobił to Shadow, rzucił się w jego stronę. Biegł otoczony płomieniami zostawiając spalone ślady na ziemi, krew stygła pod nim i wrzała. Shadow był przerażony. Zdawał się nie mieć pojęcia co się tak właściwie stało. Zaczął uciekać. Ziemia znów zadrżała. Gdy Whisper przebiegał pod bramą, ta spadła i przybiła jego ręce do ziemi. Darł się z bólu w niebogłosy, gdy Shadow znikał z leśnym gąszczu. Wyrwał po chwili ręce z całej siły spod kraty. Rozerwał sobie je całkowicie. Drżał z bólu. Gdy wstał, zaczął leczyć swoje rany. Pobiegł następnie do Nightrun i wziął ją w ramiona. Zaniósł prędko do pokoju i położył ją na swoim łóżku. Nie przestawał jej leczyć. Czuł, że nic nie zdziała, podczas gdy jego serce rozpadało się na miliardy kawałków.

Czarny Las - ,,Też cię kocham''Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz