*~ Czarny Las - Badania ~*

23 1 4
                                    

-Proszę pana Lullaby o opuszczenie zasięgu mego wzroku - powiedział Tomson.
Joke spojrzał na mnie smutnawo, po czym zniknął w czarnym dymie. Spojrzałam na Tomsona. Ściągnął szalik i zrzucił na ziemię. Miał po bokach twarzy i na brodzie wytatuowane czarne symbole i znaki.
-Spójrz mi w oczy - zauważyłam wtedy, że ma całe czarne zęby - Masz maksymalnie co 10 sekund choćby na milisekundę spojrzeć mi w oczy, bo inaczej będę zmuszony powtórzyć badania.
Ściągnął gogle. Miał dziwne oczy. Czarno-niebieskie, niczego białego. Zaciekawiły mnie wręcz, zahipnotyzowały. Był dość przystojny, ale przez te oczy i zęby przerażający. Pojawiliśmy się w białym pokoju. Siedziałam na krześle. On stał przede mną. Patrzyłam mu cały czas w oczy.
-Możesz odczuć szybsze bicie serca, albo poczuć zawroty głowy. Jesteśmy w prototypie innego wymiaru. Jako że to prototyp to wiążą się z nim jakieś niedociągnięcia. Powyżej wymienione symptomy są w tej sytuacji normalne. Punkt pierwszy: DNA. Wybierz jedną z opcji: pobranie krwi, garść włosów, albo oddanie gruczołów przedsionkowych.
-Jakich gruczołów?
-To reakcja wręcz normalna podczas kobiecego orgazmu. Bez obaw, nie ja bym go spowodował, jeżeli byś sobie tego oczywiście życzyła.
Zaczerwieniłam się.
-Wybieram pobieranie krwi.
Tomson zapisał coś sobie mrucząc pod nosem.
-B1...O1... PPW:... N... Wn: D/Vrgn.... - mówił do siebie.
Nic z tego nie rozumiałam. Dziwnie się też patrzyło na kogoś, kto tak szybko notuje. Po zapisaniu tego 'kodu' pobrał mi krew. Nie zabrał jej dużo. Ledwo poczułam samo ukłucie.
-Punkt drugi: Pytania. Będą to dość kontrowersyjne pytania. Jeśli nie znasz odpowiedzi to pokręć głową. Jeżeli jakaś z podanych pasuje, zwyczajnie ją wybierz. Gotowa?
-Chyba tak... - przyciskałam wacik do rany po ukłuciu.
-P2 P1... - zapisał - Jesteś osobą płodną? A: Tak. B: Nie.
-... A.
-P2 P1 O1... P2 P2 - notował - Jaki jest twój wiek? A: 0-10. B: 11-16. C: 17-20. D: Jestem nieśmiertelna. E: Ponad 20.
-...C.
-P2 P2 O3... P2 P3 ... Czy dotyczy cię syndrom sztokholmski? A: Tak. B: Nie.
Zamilkłam. Miałam odpowiedzieć B, ale się zawahałam. Pokręciłam głową. Tomson zmarszczył lekko brwi.
-...P2 P3 OFF... P2 P4 ... Przeszłaś rytuał? A: Tak. B: Nie. C: Zamierzam.
-...A.
-P2 P4 O1... P2 P5 ... Czy te pytania cię denerwują? A: Nie, mogę odpowiedzieć na dodatkowe pytania. B: Tak, zakończmy ten etap.
-...W sumie to A...
-Hmm... P2 P5 O1...Zaskoczyłaś mnie delikatnie. P2 P6... Miałaś styczność z demonami? A: Tak. B: Nie.
-A. - po chwili ugryzłam się w język.
Joke ukrywa Lethala przed Radą... Choć w sumie znali nawet moje imię... Mogłam pokręcić głową...
-... P2 P6 O...1... No dobra. Więcej odpowiedzi nie potrzebuję. Punkt trzeci: Odruchy. Jeden: Co byś zrobiła, gdyby ktoś cię zaatakował?
-... Uciekłabym.
-... P3 P1 OF... Ratujesz się sama czy polegasz na innych?
-...Polegam na innych...
-... P3 P2 OF... Dajmy na to, że urodziłaś dziecko. Nieistotne czy to córka, czy syn. Masz dwie opcje. Wysyłasz swoje dziecko na około 10 lat nauki z wybranymi przez nas, Radę, opiekunami czy uczysz wszystkiego razem z resztą obozowiska?
-... Chyba jasne, że z moją rodziną. Nigdy bym nie powierzyła dziecka komuś obcemu na tyle lat - odparłam.
-... - spojrzał mi w oczy podejrzliwie, ale potem zapisał kolejny kod - P3 P3 OF... - westchnął - Jesteś sama. Wokół ciebie las. Wykrwawiasz się powoli, gdyż niefortunnie nabiłaś się brzuchem na gałąź. Co robisz?
-... Daj mi chwilę... - pomyślałam - Póki mogę chodzić, to szukam czegoś co mogłoby zatamować ranę, albo kogoś kto by mi pomógł.
-...P3 P4 O...F... Wybacz, wiem że nie powinienem w to ingerować, gdyż to twoje decyzje, ale nie sądzisz że twoja moc sporo, by ci ułatwiła? Zanim takie sytuacje się zdarzą, polecam trenować. Jeżeli wyćwiczysz swoją moc, odległość nie będzie problemem, a zatrzymać nie będziesz mogła tylko prędkości danej chwili, ale choćby i nawet utrzymać swoje ciało w danym stanie póki masz wystarczająco mocy... - zapisał coś znów - Osoby z mocą z twojej dziedziny, to niekończące zasoby mocy. Zapamiętaj. Łatwo się regenerujecie, jeżeli nie jesteście ranni. Dopracuj moc tak, by nikt ci nie zadał obrażeń, a go pokonasz. Może i nawet zabijesz, jak zajdzie potrzeba. Jednak powiem ci tak między nami, im więcej zabójstw, tym bardziej wartościowa dla Rady jesteś.
Tomson wydawał się bardzo inteligentny, jednak przez jego wypowiedź, Rada zaczęła mnie przerażać. ,,Im więcej zabójstw, tym bardziej jesteś wartościowa". Chwila... Joke jest ponoć najbardziej zaufaną dla nich osobą... Muszę się dowiedzieć czy te dwie rzeczy są ze sobą związane. Wiem, że Joke ma demona i nie zawsze go kontroluje. Wiem też, że nieproszonych gości jest wiele, ale jakoś ciężko mi wyobrazić sobie Jokea, który z zimną krwią, bez ingerencji demona, kogoś zabija...
-Annie Moonlight? - wyrwał mnie z krainy myśli Tomson.
-Tak?
-Słuchasz mnie?
-Przepraszam, zamyśliłam się - odwróciłam wzrok, ale zaraz znów spojrzałam mu w oczy.
-Z twoich odpowiedzi niekoniecznie wynika, że jesteś osobą, która jest wiecznie skoncentrowana, więc mnie nie zaskakujesz i mam pewność co do prawdziwości odpowiedzi - odparł - Zdążyłem więc, nim ktoś ci coś podpowiedział.
-Dlaczego miałby mi ktoś podpowiadać?
Zmarszczył lekko brwi.
-Od tych odpowiedzi zależy, czy Rada będzie się tobą interesować w negatywnym czy w pozytywnym sensie. Wierz mi, negatywny nie jest za wygodny.
-Jak myślisz...zasługuje na łagodny czy negatywny? - zmartwiłam się.
Tomson się trochę zaczerwienił.
-J-Ja... Ja jeszcze nie wiem. Jeszcze parę punktów - poprawił swoją kurtkę.
-To kontynuujmy... Chcę mieć to za sobą - mówiłam lekko przygnębiona, bo czułam że niektóre odpowiedzi źle wybrałam.
-Tak, masz rację. Na czym ja to... A tak. Punkt czwarty: reakcje. Te badanie będzie polegać na tym, że cię dotknę w różnych miejscach, bez uprzedzenia. Reaguj jeżeli poczujesz taką potrzebę - wstał i do mnie podszedł.
-Rozumiem... - mruknęłam niepewnie.
Uniósł lekko mój nadgarstek i dotknął wewnętrznej strony palcem. Nie zareagowałam.
-P4 R1 0... - mówił notując - Wstań.
Wstałam, krzesło zniknęło. Złapał mnie w pasie i podniósł. Złapałam go za dłonie, odruchowo. Odstawił mnie na ziemię.
-P4 R2 5...
Złapał mnie za policzki i przybliżył się dość blisko twarzą. Zaczerwiniłam się i zrobiłam krok do tyłu. Puścił mnie i się odsunął.
-P4 R3 5... - pisząc uniósł na mnie wzrok z dwa razy.
Moje policzki zaraz wróciły do normalnego kolorytu. Tomson do mnie podszedł, chwycił kosmyk moich włosów i przejechał wzdłuż niego palcami. Nagle wyrwał mi włos.
-Auć! - zabolało mnie, zaraz złapałam się w to miejsce.
-...P4 R4 4... - włos schował do woreczka strunowego i ukrył w kieszeni od spodni.
-Po co mu mój włos? - pomyślałam.
Podszedł do mnie blisko, nachylił się i dmuchnął mi powoli zimnym powietrzem w szyję. Lekko zadrżałam.
-... P4 R5 5... - powiedział jeszcze wracając do zwykłej postawy i sięgając po długopis.
A co do wzrostu Tomsona, to był około 15 cm wyższy ode mnie. Wreszcie ktoś o normalnym wzroście. Póki co jeden z bliższych mojemu.
-Punkt piąty: prywatność.
-Co to oznacza?
-Właśnie chciałem powiedzieć. Odpowiesz mi na parę pytań i uczynię to co do mnie należy ze względu na badania. Ten punkt ma dwie fazy: fazę pytań i fazę fizyczną. Zacznijmy od pytań - krzesło znów się za mną pojawiło - Usiądź.
Zrobiłam jak kazał. Chciałam już, by te badania się skończyły. Muszę porozmawiać z Jokem, dowiedzieć się co ze ślubem Shiven i Lucyfera, spotkać się z Valem... No i dogadać się w sprawie treningu mojej mocy, Tomson mnie do tego tymbardziej zmotywował.
- Zamierzasz mieć dzieci? Jeżeli tak, to ile? A: Nie, nie zamierzam. B: Tak, jedno. C: Tak, więcej niż jedno.
-Nie mam pojęcia, nie wiem co sądzi o tym Joke...
-... Ten test jest twój, nie Jokea. Taka malutka podpowiedź - spojrzał na mnie skupiony.
-...B - zestresowałam się.
O tym też porozmawiam z Jokem...przecież trzeba.
- P5 P1 O2... Miałaś kontakt z innymi Lasami? A: Nie, jedynie z Czarnym Lasem. B: Tak, z jednym. C: Z kilkoma.
-W sumie to C...
-Hm...ciekawe... P5 P2 O3... Jesteś dziewicą? A: Tak i tego nigdy nie zmienię. B: Tak, ale się to zmieni. B: Nie.
Zaczerwieniłam się. Przed oczami pojawił mi się Joke, gdy się na mnie rzucił, wtedy gdy zawładnął nim demon i chciał mnie... zgwałcić...
-...........B.
- P5 P3 O2... Jaki jest stan twojej rodziny? Tej ludzkiej. A: 1 członek rodziny. B: 2-3 członków rodziny. C: 4 i więcej.
-A.
-P5 P4 O1... Zdradziłaś kogoś? A: Tak, raz. B: Tak, parę razy. C: Nie.
-.....B....
- P5 P5 O2... Teraz faza fizyczna. Polega na kontroli samej siebie. Wstań.
Wstałam, krzesło ponownie zniknęło. Tomson podszedł do mnie mówiąc kod.
- P6 I1... - położył dłonie na mojej talii, stałam nieruchomo - OFF... - przytulił mnie nagle - P6 I2...OFF - po czym mnie puścił, nagle przybliżył twarz i mnie pocałował, odepchnęłam go zaraz - P6 I3 O3... Spodziewane.
-Co to miało być?! - byłam oburzona.
-Część mojej pracy - podszedł znów do mnie, sięgnął do mojej koszulki i zaczął podciągaćnją do góry, zaczęłam się z nim szarpać, przestał i się odsunął - P6 I4 O2, prawdopodobnie P6 I5 O1... Więc to już koniec badań.
Stałam taka zaczerwieniona, ostatni punkt mi się nie podobał. Tomson zapisał ostatnie kody i schował notes. Spojrzał na mnie.
-Spokojnie Annie Moonlight. Może i wydaję się zimny przez te badania, ale to moja praca. Musisz to zrozumieć. Poza pracą jestem ponoć fajnym gościem. Możemy się zawsze spotkać, zabrałbym cię na przejażdżkę motorem...
-To jakiś podryw?
-Skąd! Szanuję Jokea jak nikogo innego. Nie podobała mi się nawet wizja całowania ciebie. Znaczy...jesteś piękną dziewczyną - zarumienił się - tyle że zajętą. Nie śmiałbym kogokolwiek komuś odbierać.
-Już dobrze, dobrze. Valentino cię ponoć lubi. Zawsze możemy się gdzieś w trójkę wybrać.
-Dzięki - białe pomieszczenie zniknęło, staliśmy przy fontannie.
Tomson znów miał na sobie szalik i gogle.
-Dlaczego zakrywasz twarz?
-Moje oczy mają specjalne moce, a znaki na mej twarzy to klątwy. Jeżeli nie korzystam z mocy, a ktoś, by je odczytał, umarłby.
-A...Wybacz... - mruknęłam.
-Nic nie szkodzi - odparł - Zwijam się, muszę donieść wyniki Radzie, skontaktuję się jeszcze z Jokem w tej sprawie. Żegnaj - ruszył do wyjścia z obozowiska.
Stałam tak i rozmyślałam, gdy nagle ktoś złapał mnie za rękę. Nim się zorientowałam kto to był, już leżałam pod nim na łóżku.
-Joke... - mruknęłam.
Ściągnął maskę i położył ją obok. Spojrzałam w te jego zielone oczy.
-Tak mi przykro, iż nie zdążyłem cię uprzedzić przed badaniami. Przyspożyłem nam tym problemów. Jedna zła odpowiedź, a Rada zacznie żywić zainteresowanie...
Położyłam dłoń na jego policzku.
-Spokojnie Joke, jakoś to będzie. Mam nadzieję, że niczego nie zepsułam.
-Skądże.
-Aha! I teraz mi nie przerywaj! Muszę z tobą porozmawiać o dwóch rzeczach!
-Mów - odparł przyglądając mi się.
-Tomson mówił mi, że Rada interesuje się kimś im więcej osób zabije. Czy to ma jakiś związek... z tobą? - spytałam niepewnie.
Joke jakby westchnął. Położył się obok i przyciągnął mnie na siebie, objął mnie. Leżałam tak na nim i czekałam na odpowiedź.
-...Odpowiesz? - spytałam jakby spodziewając się odpowiedzi.
-Jesteś wyjątkowo spostrzegawczą dziewczyną Annie... Owszem, to jeden z powodów dlaczego Rada ma mnie za jedną z ważniejszych osób.
-...Ile osób zabiłeś?
-Co gorsza, nie da się ich zliczyć... Nie zawsze powód był słuszny, ale też nigdy celowy.
-Spokojnie Joke - oparłam się rękoma na jego torsie i się nad nim nachyliłam - Nie boję się ciebie.
-Czuję to - mruknął.
-Em...Mam jeszcze jedno pytanie. Takie bardziej prywatne...
-Słucham.
-Jak już... się pobierzemy... to... ile chciałbyś... mieć dzieci?
Kąciki ust Jokea delikatnie zachwiały się ku górze.
-Annie... Lubię dzieci, wręcz kocham, lecz czy twe drobne ciało zniosłoby około dziesięciu porodów?
-Dziesięciu? Chciałbyś mieć 10 dzieci?
-Nawet i więcej. Tylko Annie, wiem jakim bólem jest poród. Tymbardziej, iż to poród dziecka z mocami. Jedno-tygodniowa ciąża... Posiadam na ten temat wiedzę, dlatego też nie jestem za współżyciem przed ślubem, dla bezpieczeństwa.
-...Są przecież prezerwatywy i tabletki.... Znaczy nieważne! Zaskoczyłeś mnie... Nie sądziłam, że chciałbyś ich aż tyle.
-Zechciałbym choćby i dwudziestkę dzieci. Gdyby poród był mniej bolesny, to może i bym nalegał. Jednakże znam już trochę świat. Jeżeli zechcesz mieć tylko jedno, będę je traktował jak ósmy cud świata.
Łzy mi napłynęły do oczu.
-Jesteś cudowny... - pocałowałam go namiętnie.
Odwzajemnił ochoczo. Przestaliśmy po chwili.
-Nie tylko poród z resztą byłby bolesny...
-Co masz na myśli? - spytałam niepewna.
-Samo współżycie byłoby dla ciebie męką. Jestem od ciebie stosunkowo większy.
Byłam cała czerwona, bo mój pełen skojarzeń mózg zaczął pracować na pełnych obrotach.

Kolejna częęeeeeeeeść!
Widzimy się w 40!!

Czarny Las - ,,Też cię kocham''Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz