*~ Czarny Las - Psycholog ~*

6 0 0
                                    

Byłam już przed szkołą, bo Roseann miał coś do załatwienia w szkole. Stałam tak rozmyślając i trzymając się za oparzony nadgarstek. Roseann kazał mi nic z nim nie robić, tłumaczył, że się nim zajmie. Nie wiem w jaki sposób, powinnam jechać z tym do szpitala. Podeszły do mnie dziewczyny, które wcześniej zrobiły mi krzywdę.
-Co szmato? Ojebałaś Roseannowi chuja, że tak cię broni?
-Na pewno, taka z niej dziwka.
Milczałam. Głupiemu nie przegadasz.
-Co?! Nie zaprzeczasz?
Nadal milczałam, zniżyłam wzrok poirytowana. Jedna z nich przybiła mnie do barierek, przy których stałam, uniosła pięść drugą ręką trzymając mnie za koszulkę.
-Co szmato? Co tam pieprzysz?
-Nic nie mówię - powiedziałam.
-,,Nic nie mówię" - zacytowała mnie piskliwym głosem - Zamknij mordę kurwo!
-Przyjeb jej, przyjeb! - dodawała druga.
Nagle dojrzałam za nimi pana Roseanna, złapał je za głowy i siła ode mnie odsunął. Były przestraszone.
-Kto wam dał prawo do szydzenia i używania siły, której w żadnym razie nie posiadacie?
Teraz to one milczały. Odsunął się z nimi na bok i schylił się, by spojrzeć im prosto w oczy. Przerażone, nie mam pojęcia czym, zaczęły uciekać. Roseann stojąc do mnie tyłem złapał się za głowę, wziął wdech i się do mnie odwrócił. Podszedł do mnie, kucnął przede mną. Złapał mnie za rękę, nie tą z oparzeniem.
-Wszystko dobrze?
Patrzyłam na niego z nadzieją, zdziwiona jego zachowaniem.
-Tak. Dziękuję panu.
Wstał puszczając moją dłoń.
-Zimny jak lód - pomyślałam.
-Chodźmy już - zszedł dumnie po schodach w swym długim czarnym płaszczu.
Czułam się dziwnie. Moja pamięć znów dawała o sobie znać. Dogoniłam go. Minęłam drogie auto, a tu nagle Joke używając kluczyka sprawił, że drzwi tego drogiego czarnego samochodu uniosły się do góry.
-To twój samochód? - byłam zdziwiona.
-Cóż dziwnego w tej sytuacji? - zapytał - Śmiało.
Wsiadłam do samochodu, instynktownie chciałam zamknąć drzwi, ale one zamykały się automatycznie. Rozejrzałam się po wnętrzu samochodu, na który zakładam nigdy nie będzie mnie stać. Joke wsiadł do środka, a gdy drzwi od jego strony się domknęły - przemówił.
-A więc - zaczął - Dlaczego te dziewczyny zrobiły ci taką krzywdę? - zapytał.
-Wie pan już kto to...
-Domyślenie się tego to czysta obserwacja - zbliżył do mnie twarz - Nie musisz przede mną mieć tajemnic, Annie. Jestem twoim psychologiem.
Policzki mi poczerwieniały ze wstydu, że był tak blisko.
-O-Okej... - jednak się nie oddaliłam.
-Wybacz mi - odsunął się, włączył autopilota, wpisał adres docelowy.
-Skąd zna pan mój adres?
-Byłem właśnie w tej sprawie u dyrektora - auto ruszyło.
Patrzył na mnie
-Wspominałaś o swoim problemie. Na czym on dokładnie polega? Pragnę poznać jego źródło już teraz.
-...Dziwnie mi o tym mówić. Wszystko w moim życiu się sypie ostatnio...
-W skutek czego?
-Moi... - westchnęłam - Moi rodzice zginęli w pożarze. Potem zapadłam w roczną śpiączkę... Następnie dowiedziałam się o tym, że...
-Że? - spytał z troską.
-Mam nowotwór serca... - łzy mi podeszły.
-Nowotwory czasem okazują się wyleczalne. Czy twój do nich należy?
-Babcia mówiła, że tak... Ale i tak...
-Rzeczy wyleczalne nie są zagrożeniem dla życia, więc także nie są powodem do zmartwień. Nie powinnaś o tym rozmyślać, gdy masz szansę zwalczyć chorobę.
-Niby tak, ale...
-Zdaje mi się, że to nie jest głównym źródłem twego problemu.
-Głównym źródłem jest to, że... Odkąd wybudziłam się ze śpiączki, nachodzi mnie dziwne uczucie.
-Określ to uczucie. Podaj mi przykłady - zainteresował się.
-Zaczynając od początku... W moim szkicowniku jest jakiś rysunek... Mam szkicownik przy sobie, chwilka - sięgnęłam do plecaka i wyjęłam szkicownik, podałam mu go otwartego już na stronie z portretem.
Przyglądał się rysunkowi, lekko zmarszczył brwi.
-Gdy zobaczyłam ten rysunek naszło mnie uczucie, jakbym znała tego chłopaka. Nie mam pojęcia skąd miałabym go znać, a co gorsza kto narysował ten portret. Nie wiem dlaczego nachodzi mnie to uczucie. To nie wszystko. Mieszkam przy takim... czarnym lesie. Nie mam pojęcia czemu, ale wszystkie drzewa, trawa, krzaki... Wszystko jest czarne. Gdy go ujrzałam przez okno, znowu naszło mnie to samo. Tak jakbym znała to miejsce, jakbym kiedyś w nim była... A nie byłam. Potem - spojrzałam na niego - zobaczyłam pana pod szpitalem, a następnie w naszej szkole. Wtedy po raz kolejny i ostatni naszło mnie to uczucie. Tak jakbym... -zarumieniłam się- znała pana. Bardzo dobrze pana znała , a mimo wszystko nie wiem o panu nic, poza tym że jest pan psychologiem i nazywa się Jack Roseann.
Patrzył na mnie z dziwnym żalem, jego oczy wydały się przygnębione przez moment. Zamknął szkicownik.
-Prawdopodobnie, podczas śpiączki, nachodziły cię sny - podał mi szkicownik - i miejsca, osoby i przedmioty, o których wspomniałaś w nich występowały, albo chociaż podobne do nich. Dlatego masz, Annie, lekkie przebłyski pamięci.
-Jak to możliwe, że śniły mi się rzeczy, których nigdy nie było?
-Wyobraźnia to silne narzędzie - byliśmy już przy domu babci.
-Pewnie ma pan rację, musi pan mieć. Do widzenia - drzwi się otworzyły, wyszłam z auta.
-Annie - zawołał mnie.
Odwróciłam się. Był nachylony ku drugiemu siedzeniu, bym mogła go dojrzeć. Patrzył mi w oczy.
-Zwracaj się do mnie po imieniu, nalegam.
-Dobrze pr... Jack -uśmiechnęłam się.
Następnie ruszyłam do domu, zaraz po wejściu do środka zaczęła się awantura.
-Kto cię odwoził tym samochodem?! Komu na to pozwoliłaś?!
-Co cię to obchodzi?! - krzyknęłam wchodząc do siebie na górę.
Trzasnęłam drzwiami i rzuciłam plecak pod biurko wkurzona. Usiadłam przed wcześniej zamalowanym oknem. Przejechałam dłońmi po twarzy, miałam dość wszystkiego. Przy Jacku byłam jedynie spokojna, pewnie przez jego psychologiczne podejście. Podniosłam wzrok na czarny las. Patrzyłam na siadające na drzewach kruki. Ponownie to jedno i to samo uczucie. Musiało mi się śnić wiele rzeczy. Zamknęłam oczy, by ochłonąć. Wzięłam trzy głębokie wdechy. Wstałam i sięgnęłam po książkę, którą czytałam już wiele razy. Zaczęłam ją czytać dla zabicia czasu siedząc na łóżku. Minęło mi tak popołudnie. Całe popołudnie czytałam książkę z przerwami na drzemki. Rozmowa z Jackiem dała mi spokój umysłu.

Czarny Las - ,,Też cię kocham''Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz