- Skoro mogę zobaczyć twoją reakcję nie tylko w słowach, ale i na twarzy, to jak ci się podoba moja suknia?
Joke lekko się uśmiechnął poprawiając muszkę.
- Jesteś wspomnieniem anioła.
Uśmiechnęłam się z rumieńcem na twarzy.
- A ty wyglądasz jak milion dolarów - zachichotałam.
- Cieszy mnie tenże fakt - odparł.
Westchnęłam. Tak oto stałam się żoną i przyszłą matką. Ale za to, czyją żoną. Joke jest najwspanialszym, co mnie w życiu spotkało. Dojrzałam wtem Williama. Siedział sam przy stole i spoglądał w stronę siedzącej nieopodal Nightrun. Postanowiłam coś z tym zrobić.
- Zaraz wracam - uśmiechnęłam się do Jokea wstając.
- Dokąd gnasz? - zapytał.
- Chcę porozmawiać z Williamem - dosłyszałam śpiew Vala - i z Valem.
Następnie podeszłam do stolika Williama.
- Annie - wstał dostrzegając mnie - Wspaniale wyglądasz - uśmiechnął się.
- Dziękuję - zachichotałam - Ale nie po to podeszłam.
- Coś się stało? - spytał jakby rozkojarzony.
- No zaproś Nightrun do tańca - złożyłam ręce.
- Co? - otworzył szerzej oczy.
- Przestań się wygłupiać i zamiast się na nią gapić, coś zrób.
- Nie mogę - odwrócił wzrok.
Złapałam go za ramię i pchnęłam w stronę stolika Nightrun.
- Owszem, możesz - mruknęłam pod nosem przyglądając się rozwojowi sytuacji.
William drapiąc się po tyle głowy zaczął z nią rozmawiać. Nightrun zdawała się... smutna. William usiadł obok niej i zaczął gładzić ją po plecach. Ruszyłam w stronę wzniesienia, na którym przy pianinie siedział Val zastanawiając się, czy mój ślub z Jokem jest powodem jej smutku. Val akurat przestał śpiewać i puścił jakiś podkład do tańca.
- Annie - uśmiechnął się skanując mnie od dołu do góry wzrokiem - Co tam? - założył nogę na nogę.
- Długo cię nie widziałam.
- Trenowałem.
- Nie wygłupiaj się, ty treningu nie potrzebujesz.
- Tia... Ciężko cię okłamać - szczerzył się.
Zerknęłam na moment w prawo, dojrzałam że Shiven spogląda na mnie i Vala rozmawiając z Jokem. Nie wiem czemu, ale czułam że zwiastuje to coś złego. Wróciłam oczami do Vala.
- Więc co robiłeś? - złożyłam ręce.
- Mam być szczery czy dobrze skłamać?
- A co będę zła jak usłyszę prawdę?
- Płakałem, że moja najlepsza przyjaciółka nie żeni się ze mną - przesunął palcem po klawiszach spoglądając na nie z przykrością.
Nagle wybuchł śmiechem.
- Ale ze mnie gamoń, co nie? - śmiał się.
Patrzyłam na niego dziwnie się czując, serce mnie ukuło.
- No co ty, Ann - spojrzał na mnie tym swoim wzrokiem - Nie płacz mi tu - uśmiechnął się lekko.
- Nie zamierzam. Martwię się o ciebie. Nie chcę byś próbował sobie coś zrobić.
- To dlaczego wzięłaś ślub?! - warknął po czym wydał się jakby zaskoczony tym, co powiedział - Wybacz - odwrócił głowę.
- W-Wiesz co? - jąkałam się ze łzami w oczach, gdyż jego słowa mnie zabolały - Ślub bierze się z miłości! - krzyknęłam do niego - Nie z gróźb! - po czym od niego odeszłam.
Wróciłam do Jokea, a gdy byłam już wystarczająco blisko, chwyciłam go obiema rękami za kołnierz i zaciągnęłam do kąta. Patrzył na mnie zaskoczony moim zachowaniem, zignorowałam to i go pocałowałam.
- Różo ma, twe oczy są mokre - położył dłoń na moim policzku, gdy już przestaliśmy się całować.
- Val powiedział coś złego - mruknęłam.
Joke oparł się rękoma o obie ściany łączace się w kąt jednocześnie mnie w nim zamykając.
- Cóż rzekł? - spytał jakby zwiastując mu krzywdę.
- Nieważne - uśmiechnęłam się lekko - Cieszmy się dziś sobą, to nasz dzień.
Joke westchnął po czym spojrzał na mnie z troską. Poszliśmy do stołu z jedzeniem. Wzięłam butelkę czerwonego wina i wróciłam do stolika. Joke przyszedł z dwoma kawałkami ciasta, jednym dla mnie.
- Też chcesz? - spytałam po wypełnieniu swojej lampki winem.
- Dziękuję - wziął butelkę i sobie także nalał.
Zaczęliśmy jeść ciasto, które jak się okazało, było naprawdę pyszne. Mijał tak czas, na parkiecie głównie szalała Shiven i Lucyfer, oczywiście my też, ale nie tak bez przerwy. Gdy wesele dobiegło końca wszyscy nam machali na pożegnanie, gdyż wyruszyliśmy na miesiąc miodowy. Spakowani byliśmy już dzień przed,nawet spakowałam prezent urodzinowy od Shiv. Joke nie mógł prowadzić samochodu, gdyż wypiliśmy trochę tego wina, więc kierował nas do miejsca autopilot. Siedziałam oparta głową o tors Jokea.
- Ma droga, wkrótce będziemy na miejscu.
- Wkrótce? - spytałam delikatnie wstawiona.
- Miejsce przeze mnie wybrane jest niesamowite i nie oddalone mocno od obozowiska - rzekł gładząc mnie po głowie.
- Wspaniale - powiedziałam uśmiechając się w wyniku alkoholu.
- Żal mnie dosięga, iż zezwoliłem na twe picie.
- Przepraszam - mruknęłam siadając mu bokiem na kolanach i patrząc w oczy.
Spoglądał na mnie pewny siebie, trzymał jedną dłoń na moich plecach, drugą na mym udzie. Spojrzał mi w oczy i zdawał się im przyglądać. Po około 30 - stu minutach samochód się zatrzymał, a automatycznie otwierające się drzwi wpuściły na całujących się nas światło.
- Droga dobiegła końca - rzekł.
Wstałam z Jokea, a ten zaraz po tym wysiadł z limuzyny. Zaraz po nim wysiadłam ja, ale długo na nogach nie postałam, gdyż Joke złapał mnie swymi silnymi rękoma i podniósł do góry. Zawstydziłam się wręcz od razu. Spojrzałam na niego czerwona. Posłał mi szelmowski uśmiech.
- Od kiedy się tyle uśmiechasz - zachichotałam stykając się z nim nosem.
- Uśmiech się skrywa pod dniem - powiedział.
- Dlaczego mnie podniosłeś?
- Rozkazy nasyła mi tradycja.
Ruszył ze mną na rękach przez ładną marmurową ścieżkę. Cały dom na zewnątrz był marmurowo - brzozowy. Wewnątrz królowała biel, nie był piętrowy, a po wejściu pierwsze, co się widziało to wykończony rozpalony kominek. Zaraz obok domu było spore jezioro. Gdy Joke przekroczył próg drzwi i odstawił mnie na ziemię, dostrzegłam czerwone rozpalone świece prowadzące przez korytarz do jakiegoś pokoju. Było to bardzo romantyczne.
- Świece? - uśmiechnęłam się wisząc rękoma na jego karku.
Joke przesunął powoli dłońmi po mojej talii kierując się w dół. Po chwili chwycił mnie delikatnie za rękę i zaczął prowadzić wzdłuż rozpalonej ścieżki. Robiło mi się coraz goręcej. Jedynie świece dawały jakiekolwiek światło, biała koszula Jokea zdawała się prześwitywać ukazując jego wyćwiczone ciało. Dotarliśmy do ozdobionej różami sypialni. Zagryzałam wargi, sypialnia wyglądała niesamowicie.
- Sam to wszystko zrobiłeś? - przejechałam dłonią po miękkiej pościeli - Kiedy?
- Posiadam moc, która ma swą potęgę - uśmiechnął się lekko.
Łóżko było duże i czarne, na jego wierzchu leżało pełno róż bez łodyg. Cały pokój był ślicznie ozdobiony, świece dookoła dawały przeraźliwie romantyczny klimat. Nad łóżkiem było zakryte długą firaną okno. Na samą myśl o nocy poślubnej zaczerwieniłam się na policzkach. Joke w pewnym momencie objął mnie od tyłu, pogładziłam jego silne dłonie. Odwróciłam się do niego nadal będąc objęta.
- Jack, ja...
Wtedy mnie pocałował. Wczepił się palcami w moje włosy i wpił namiętnie w moje obolałe od zagryzania usta. Jakby wszystko dookoła się nie liczyło, odwzajemniłam pocałunek. Pożądanie wydzierające się ze mnie już przez dłuższy czas wreszcie wydostało się na wolność i wypełniło całe moje ciało.
- Kocham cię, Jack - oderwał się ode mnie zdyszany, ale zaraz po tym przyciągnęłam go z powrotem, napierając na niego całym ciałem.
- Ja ciebie też, ma Różo - zaraz znów się całowaliśmy.
Jakby tylko czekał na możliwość odpowiedzenia, podniósł mnie i ostrożnie ułożył na łóżku. W powietrzu zaczął unosić się zapach jego aksamitnych perfum. Pachniał bezem. Zapach kwiatów to miła odmiana, gdyż ostatnio częściej czułam zapach krwi. Zadrżałam, gdy tylko Joke zsunął swe wargi na moją szyję. Ta delikatna pieszczota i jego o dziwo zimny oddech doprowadzały mnie do szaleństwa. Niecierpliwe palce zaczęły rozwiązywać mój gorset w celu pozbycią się sukni i umożliwienia całowania niżej. Rozwiązał suknię, otworzył ją na boki i poczułam jego usta na mych obojczykach, a potem niżej. Z trudem łapałam powietrze. Moje serce biło mi tak mocno, jakby chciało wyskoczyć z piersi. Jego usta były teraz gorące i wilgotne. Nie potrafiłam uwolnić się od ich zachłanności, a także nie chciałam. Wygięłam się w łuk, aby pomóc mu pozbyć się ze mnie sukni. Zsunął ją ze mnie powoli i delikatnie sprawiając, że byłam coraz bardziej niecierpliwa dalszego przebiegu. Po chwili - w samej bieliźnie - obserwowałam, jak Joke płomiennym wzrokiem wpatruje się w moje piersi. Potem pochylił się i bardzo powoli, jakby z namaszczeniem, złożył na nich dwa delikatne pocałunki. Powstrzymałam jęk. Zacisnęłam palce na pościeli , on tymczasem wędrował ustami coraz niżej i niżej, aż wreszcie dotarł do brzegu dolnej części mojej bielizny. Przesunął językiem wzdłuż materiału, jednocześnie próbując ją zsunąć. Przejęłam wtedy inicjatywę. Jednym stanowczym ruchem rozpięłam stanik, a że moja bielizna była połączona rzemykami z dołem, razem ze stanikiem ściągnęłam resztę z mojego chudego ciała. Joke rzucił w moją stronę spojrzenie mówiące o tym, jak bardzo mnie pragnie. Podniósł się na kolana i zaczął rozpinać koszulę, patrzyłam jak jego wspaniałe ciało wyłania się spod bieli. Następnie chwycił za pas, wtedy zrobiło mi się jeszcze goręcej. Tak jak i koszulę, rzucił swój pas na bok. Ściągnął z siebie spodnie odsłaniając umięśnione nogi, a także próbującego opuścić bokserki członka. Zaraz ściągnął bokserki i do mnie przylgnął nim zdążyłam mu się przyjrzeć. Jego pełne pasji pocałunki sprawiały, że zapomniałam o całym okrutnym świecie. Wszystko, co mnie otaczało, rozpłynęło się w niebycie. Istniało tylko teraz bijące od jego wyśmienicie zbudowanego ciała ciepło, ruchliwy język pobudzający zmysły i gorąco pulsujące na moim brzuchu. Zapragnęłam poczuć ten gorąc w sobie. Jęknęłam prosto w jego usta i jeszcze mocniej do niego przylgnęłam. Joke się delikatnie podniósł, a ja obserwowałam jak chwyta swą dosyć dużą, boleśnie gotową męskość, a potem się do mnie zbliża, powoli i ostrożnie, jakby się bał, że od niego ucieknę. Subtelnie rozłożył moje uda i przysunął się jeszcze bliżej. Głośno wciągnęłam powietrze, gdy poczułam z początku lekki, ale z każdą chwilą coraz silniejszy ucisk między nogami. Wreszcie Joke się we mnie wślizgnął, choć nie do samego końca.
- O-Ostrożniej - wydyszałam do jego ucha.
- Odczuwasz dyskomfort? - zapytał jakby zmartwiony.
- J-jest dobrze - odparłam przymykając oczy i przygryzając jego szyję.
Wtedy pierwszy raz usłyszałam jęk Jokea, był taki męski i podniecający. Zaczął się we mnie poruszać, z trudem powstrzymując gwałtowniejsze ruchy. Jęczałam bez przerwy. Cała noc nie wyglądała tak, że Joke był delikatny. Dopiero po tym jak moje ciało przywykło do wielkości jego męskości, pokazał pazury. Demon nie odezwał się ani razu, a zwracałam uwagę na jego oczy. Pierwszy raz w życiu uprawiałam seks i pierwszy raz w życiu widziałam takiego Jokea. Nie sądziłam, że będzie tak dobry w łóżku. Pod koniec naszych igraszek we mnie doszedł głośno dysząc. Jego ciało, tak jak i moje, było gorące i mokre. Jest najwspanialszym mężczyzną jakiego znam, nikt mu nie dorówna. Oboje zasnęliśmy pod koniec, rano jednak obudziłam się sama. Uznajmy to za poranek, gdyż mimo wszystko była już 1 po południu. Wstałam z łóżka, wtedy na jego brzegu dojrzałam złożony szlafrok z położoną na nim różą. Joke jest kochany. Ubrałam szlafrok na moje nagie ciało. I przeszłam się po całym domu, nie było go nigdzie. Jednak przyniósł bagaże do salonu.
- Gdzie jesteś? - myślałam.
Będąc w salonie usłyszałam otwarcie drzwi frontowych. Wyszłam prędko na korytarz.
- Różo ma - to był Joke - Sen cię pogrążył na długi czas.
Podbiegłam do niego i się przytuliłam.
- Gdzie byłeś? - spytałam.
- Upewniłem się, iż żadnej z walizek nie pominąłem - odparł.
Uśmiechnęłam się i wtuliłam się w jego tors.
- Jak twe samopoczucie po naszej upojnej nocy?
Poczerwieniałam.
- Dobrze - odparłam.
- Radują me te słowa. Zmartwienie mnie sięgało, wobec możliwego bólu po utracie twego drogocennego dziewictwa.
- Nie mów o takich rzeczach wprost, proszę - zawstydziłam się, ale mimo to spojrzałam mu w oczy - Jest okej.
- Cały miesiąc jest nam oddany - pogładził mnie po policzku - Jednakże wpierw istotne jest śniadanie.
Po czym ruszył do kuchni. To jest właśnie Joke, w jednym momencie mówi o czymś naprawdę intymnym, a jednocześnie myśli o jedzeniu. Nie rozumiem tego ani trochę, ale cieszę się że o mnie myśli. Poszłam za nim i usiadłam przy dwuosobowym stoliku. Joke zabrał się za robienie omletów.
- Annie, wiem iż skłamałaś w nocy w kwestii swego dyskomfortu - odezwał się kontynuując to co robi.
- W sensie? - zawstydziłam się ponownie.
- Dosięgnęła mnie niemoc, nie posiadałem możliwości zagłębienia się w twym ciele do końca. Czułem twój przeszywający ból.
Zakryłam dłońmi twarz ze wstydu.
- J-Jack ja... To był mój pierwszy raz...
- Jestem tego świadom, martwi mnie ból który doświadczyłaś z mej winy - podał mi talerz z jajecznicą.
- Przecież to normalne tak?...
Zamilkł na moment i się zamyślił siadając na przeciwko mnie z talerzem.
- Istotne, możliwe jest, iż to rzecz zwyczajna - patrzył się na mnie.
Odsłoniłam twarz i też na niego spojrzałam. Mogłam się spodziewać tego, że będzie po naszym pierwszym razie mówił o tym jak o czymś mało prywatnym. Zachowuje się w tej kwestii trochę dziecinnie, ale z drugiej strony dobrze że nie porusza tych tematów przy reszcie. Uśmiechnęłam się lekko i zaczęłam jeść.
CZYTASZ
Czarny Las - ,,Też cię kocham''
FantasyCzarny Las. Miejsce spowite chłodem i mgłą. Plotki mówią o częstych zaginięciach młodych kobiet w tym mrocznym miejscu. Jednak czy wszystko wskazuje na pedofili, czy porywaczy? Każdy stara się unikać wzroku czegoś co się tam kryje, za drzewami, za...