Eleven Stories [ZAKOŃCZONE]

3.9.3

*Josh*

Zrujnowałeś mi życie. Zjebałeś je. Miałeś mnie w dupie, byłeś najgorszym możliwym przyjacielem, a mimo wszystko, nie mogłem cię opuścić. Byłeś skretyniałym homofobem, niepotrafiącym zaakceptować faktu, że są na tym świecie ludzie inni niż ty, którzy czują w inny sposób, którzy kochają w inny sposób, którzy są w stanie zakochać się w kimś innym, niż ty. Ale mimo to, nie mogłem przestać się w tobie zakochiwać. Kiedy się zorientowałem, było już za późno. Siedziałeś w mojej głowie. Nie mogłem się ciebie pozbyć, choć wiedziałem jak okropną osobą jesteś. Słuchałem twoich tyrad dotyczących osób takich jak ja, spełniałem twoje polecenia i sam nie mam pojęcia, dlaczego to robiłem. Myślałem, że ci się przypodobam? Że cię zmienię? Nie, nic z tego nie mogło się zdarzyć. Dlatego zakończyło się w sposób, w jaki się zakończyło.

Nawet nie wiesz o śmierci mojej matki. W zasadzie, to nie wiesz o mnie nic, nigdy się mną nie interesowałeś, więc podejrzewam, że jesteś tą informacją zszokowany.

Ponowiłem próbę samobójczą zaraz po wypisaniu ze szpitala i napisaniu tego listu. Teraz pewnie już mnie nie ma. Założę się, że cieszysz się jak głupi. Przynajmniej o jednego pedała mniej na tym świecie. Przynajmniej tak ci pomogłem.

Elliott, ciebie też przeklinam. Za to, że tak jak ja, nie byłeś wystarczająco silny, by mu się przeciwstawić. Że chciałeś dobrze, ale nie wyszło. Że dobre chęci nie wystarczyły przy ogromie złych czynów. Postaw się chociaż teraz, przejdź na dobrą stronę, bo nie jest jeszcze za późno.

Beau. Ty pewnie tego nie przeczytasz, bo dyrektor jako pierwszy otworzy list i przejrzy jego treść. Pewnie będzie podstawą do wywalenia cię, nawet jeżeli poza nim nie mają dowodów. Mimo to, napiszę, że ci dziękuję. Byłeś jedyną dobrą osobą w całym tym bagnie. Jedyną, która okazała mi choć trochę dobra i współczucia. Jedyną, która choć trochę mnie rozumiała.

A więc, to już ten moment. Nie żyję, a wy żyjecie. Chłodna żyletka rozcięła moje żyły i mam szczerą nadzieję, że zrobi to samo z twoimi, Sykes.