2.10.4

147 29 10
                                    

*Patrick*

Jako pierwsi przebiegli obok mnie Pete i Ash, uśmiechając się tylko w moją stronę i lecąc dalej w stronę rzeki. Poszedłem za nimi, starając się pozostać niezauważonym przez Brendona. Domyślałem się, że jego reakcja na nasze pojawienie się raczej nie będzie specjalnie pozytywna, ale trzeba było to zrobić.

- Urie! Tu się schowałeś! - Usłyszałem głos Petera. 

- Patrick wam powiedział? - Pytanie padło z ust Brendona. 

- Nie. Generalnie żadna komunikacja głosowa nie miała tu nic do rzeczy. - odpowiedziała mu Ash. 

- A teraz ładnie nam powiedz, dlaczego chowasz się w lesie zamiast stawić czoła problemowi i, co jeszcze ważniejsze, dlaczego nie chcesz dać sobie pomóc!? - Oczami wyobraźni widziałem jak Pete pochyla się nad biednym Brendonem i krzyczy na niego. 

- Przy okazji, Patrick, wiemy, że tam jesteś, chodź tu do nas! - Ash odwróciła się w moją stronę. Posłusznie poczłapałem w ich kierunku, nie przejmując się już dużej ewentualną reakcją Brendona. Teraz przynajmniej miał go kto powstrzymać przed zrobieniem czegoś głupiego.

- No, to teraz spowiadaj się przed całą trójcą niemalże świętą! Co się w ogóle odwaliło? - Pete nie zamierzał sobie odpuścić. Brendon patrzył na niego ze znużeniem i nie wyglądało na to, by zdradzanie nam szczegółów czegokolwiek, co miało związek z Dallonem, było w jego planach. 

- Będziemy tu siedzieć, aż nam nie powiesz, zdajesz sobie z tego sprawę? - spytała Ash, zakładając ręce na piersi i stając w "pozycji bojowej". Nie pomogło, pan Urie milczał jak zaklęty.
W ciągu następnej pół godziny dołączyli do nas Josh i Tyler, Jenna, Hayley, Valerie, Gerard i Frank. Brendon wciąż siedział cicho. Słońce dawno już zaszło, na dworze poza niemal idealną ciemnością, zaczynało robić się lodowato. Kilka osób wybyło, by przynieść reszcie i sobie samym kurtki, ponieważ w większości nie ogarnęliśmy, że w nocy na początku marca bywa zimno. Tylko Valerie grzała się w ciepłym, wełnianym płaszczu. Do plusów sytuacji można zaliczyć brak śniegu oraz fakt, że niskie temperatury sprawią, że Uriemu będzie trudniej wytrzymać i szybciej wymięknie. 

- Weź, zamarzanie nie jest dobrym sposobem na radzenie sobie z problemami... - stwierdził Frank, wtulając się odrobinę mocniej w Gerarda. Brendon pozostał niewzruszony.

- Ty tam przymarzłeś do tego kamienia, czy coś? - zapytała Valerie, zbliżając się do bruneta. Troska w jej głosie wskazywała na to, że wypowiedź nie była jedynie żartobliwa, a miała na celu dowiedzenie się prawdy. Co prawda temperatura nie spadła jeszcze poniżej zera, więc zamarznięcie nie było jeszcze możliwe , ale kto by się czepiał. 

- Co się stało między tobą i Dallonem? Odpowiedzi. Teraz. - zakomendował po raz kolejny Pete. 

- Jeśli koniecznie chcecie wiedzieć, to nic się nie stało. Zupełnie nic.

Eleven Stories [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz