*Kellin*
Powiedzenie, że ogarnęło mnie złe przeczucie, byłoby bardzo mocnym eufemizmem. Dwóch moich współlokatorów zniknęło, przy czym jeden próbował popełnić samobójstwo, a o drugim nikt nic nie wiedział, poza tym, że chyba wrócił do swojego rodzinnego miasteczka. Mój chłopak prawie został wywalony ze szkoły. A w obliczu tych wszystkich wydarzeń SER postanowił urządzić nadzwyczajne spotkanie, które odbywać się miało w moim pokoju, więc gdyby sprawa się wydała, wszystkie podejrzenia automatycznie spadłyby między innymi na mnie.
Siedziałem w kącie pokoju, bawiąc się kosmykiem ciemnych włosów, które były już za długie jak na standardy tej szkoły, ale dyrektor jeszcze mnie nie przyuważył. Ludzie w pokoju już zaczynali debatować, a ja jakoś nie miałem najmniejszej ochoty w tym wszystkim uczestniczyć. Vic usiadł obok mnie bez słowa, co nawet nie wywołało u mnie żadnych emocji.
- Dobra, japy w kubły, jeśli łaska. Wszyscy wiemy, że sytuacja jest dość dramatyczna, w ciągu tygodnia ubyło nam czterech członków, przy czym jeden wkrótce wraca, bo wypisują go ze szpitala za jakieś trzy dni. Ale mniejsza. Widzimy więc wszyscy wyraźnie, że dyrekcja jest teraz na skraju załamania nerwowego i myślę, że nie powinniśmy się wychylać, aż sytuacja się nie uspokoi. - powiedział Pete, stając na środku sali. Wszyscy wpatrywali się w niego, trawiąc przekazywane wyrazy.
- Nie sądzę, by było to mądre. Stoimy na progu. Musimy iść dalej, nie możemy cofnąć się wstecz! - Lana, którą ktoś przyprowadził na spotkanie, wstała i zaczęła swoją przemowę, która wydawała mi się idealnie zaplanowana i przygotowana.
- A to da się cofać w przód? - rzucił Frank. Dziewczyna zmierzyła go wzrokiem, który wyraźnie oznajmiał, że ma już dość facetów i ich czepiania się za słówka. Postanowiła jednak go zignorować i wróciła do mowy.
- To próg nowej ery. Możemy sprawić, by ta szkoła się zmieniła. Możemy uczynić ją lepszym miejscem dla wszystkich ludzi. Możemy sprawić, że wszyscy będą się tu dobrze czuć, nie zważając na kolor skóry, płeć, orientację seksualną, sytuację majątkową i inne rzeczy, które nie definiują tego, jakimi ludźmi jesteśmy. Nie możemy teraz się wycofać. Sytuacja jest idealna. Cała trzecia klasa doskonale wie, co tak naprawdę wydarzyło się na lekcji, wie, że ta szkoła karmi nas kłamstwami. Staną po naszej stronie. Mamy już dużą część gimnazjum. To jest punkt kulminacyjny, punkt zwrotny. Wreszcie możemy coś zdziałać. Coś rzeczywiście zrobić. Przestać być pasywnymi obserwatorami. Więc, kto jest ze mną? - Jeżeli oczekiwała okrzyków pełnych nadziei i poparcia lub łez wzruszenia, musiała się zawieść. Kilka osób się uśmiechało. Kilka kręciło głowami, nie mogąc uwierzyć w właśnie odwalone przedstawienie. Większość jednak, w tym ja, po prostu nie zareagowała.
- Lana, masz rację. Ale jak konkretnie to sobie wyobrażasz? Wtargniemy do gabinetu dyrektora z gilotyną i odetniemy mu głowę jak za czasów starej, dobrej rewolucji francuskiej? - spytał Vic, unosząc brwi.
- Nie, ale to kusząca propozycja. Myślałam o jakimś masowym strajku. Wszyscy nie stawimy się na lekcję, nie będziemy odpowiadać na pytania nauczycieli, będziemy ignorować wszystko co mówią, może kolejny dzień w normalnych ubraniach? Wiesz coś łatwego, nie wymagającego zbytniego przygotowania, ale skutecznego. - Dziewczyna stała na środku i uśmiechała się, jakbyśmy już zwyciężyli, dodatkowo zadzierając do góry głowę.
- Nie będą się bali, wywalą nas. I tak się to wszystko skończy. Ten pomysł jest głupi, lekkomyślny i nierozsądny. Piszę się na to. - oznajmił Pete. Po tym oznajmieniu znów w całym pokoju rozbrzmiały uniesione głosy. Tym razem zdecydowana większość wyrażała aprobatę. I, choć dość niechętnie, pod presją tłumu również dołączyłem do tej akcji.
CZYTASZ
Eleven Stories [ZAKOŃCZONE]
Novela JuvenilJedenaście historii, wszystkie zazębione. Dwadzieścia dwie osoby, wszystkie tak samo "chore", nieakceptowane przez społeczeństwo. Jedna szkoła, w której tępią takich jak oni. I jeden sekret, który nigdy nie miał się wydać. Historia zainspirowan...