1.9.1

451 59 5
                                    

  *Josh*

Piątek po lekcjach. Wreszcie można odpocząć, przynajmniej tak trochę. Rozłożyłem się na łóżku i przymknąłem oczy, napawając się ciszą i zapominając na chwilę o obowiązkach. Ale już chwilę później ponownie byłem na nogach, wyciągnąłem spod łóżka walizkę i zacząłem pakować rzeczy, które będą mi potrzebne przez najbliższe trzy dni. Dostałem jakże niepowtarzalną szansę opuszczenia tej placówki na cały weekend i jeszcze kilka dni. Normalnie chyba skakałbym po ścianach ze szczęścia, ale w tym wypadku naprawdę chciałem zostać, leżeć w łóżku, byłem nawet gotowy odrabiać zadanie domowe. Wracałem do domu na kilka dni, ale tylko dlatego, że moja mama umierała. Była chora od kilku lat, ale w zeszłym tygodniu jej się pogorszyło. Wczoraj mój ojciec zadzwonił do dyrekcji, żeby mnie zwolnić, ponieważ lekarze już wydali na nią swój wyrok. Zostały jej maksymalnie trzy dni życia, nikt nie dawał jej szans nawet na dożycie do poniedziałku.

Mógłbym tu zacząć się rozwodzić nad tym, jakie to życie jest niesprawiedliwe, że ona była taką dobrą osobą, że na to nie zasługuje, ale czy jest w tym jakiś sens? Już się z tym pogodziłem, miałem sześć lat, żeby przygotować się na ten moment. To nie zmienia faktu, że czułem się paskudnie ze świadomością, że tak naprawdę jadę tylko się pożegnać i na pogrzeb. Do walizki powędrowały praktycznie same czarne ciuchy. Wyjściowy garnitur był w domu, więc przynajmniej tym nie muszę się martwić.

Zapiąłem walizkę, omiotłem wzrokiem pokój i wstałem, szykując się do wyjścia. Moi współlokatorzy nie wiedzieli, że wyjeżdżam, ale wątpię, aby ktokolwiek się tym przejął. Raczej byłem tym zgorzkniałym, depresyjnym dzieciakiem, który nikogo do siebie nie dopuszczał, więc nie nawiązałem tu żadnych przyjaźni. Może to i dobrze?

Na korytarzu natknąłem się na Olivera Sykes'a i mojego współlokatora, Dallona, ale nie zdawali się mnie zauważać. Wciąż byłem trochę zmieszany widokiem tego drugiego, po tym, jak ostatnio prawie całował się na podłodze w naszym pokoju ze swoim najlepszym przyjacielem. Do dobrze, może trochę opacznie to zrozumiałem, ale nie wyglądało to na czysto przyjacielskie kontakty.

Przed budynkiem już czekała moja starsza siostra, Claire. Załadowałem swoją walizkę do bagażnika i odjechaliśmy.  

Eleven Stories [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz