*Pete*
- I co teraz? Wywalili nas ze szkoły, ale nie zmieniliśmy za dużo... - spostrzegł Elliott, gdy zakończyliśmy już te nieprzyjemne tematy dotyczące raka i samobójstwa.
- Skoro nie udało się zniszczyć jej od środka, a przynajmniej nie całkowicie, zniszczymy ją od zewnątrz. Planujemy napisać książkę, myślę, że przydałbyś się, by opisać tam swoją historię. Potem recenzje szkoły, wszystko, byleby ją zniszczyć. Naślemy nieprzekupionego Rzecznika Praw Ucznia, jakoś się nam uda. Ogarniemy. - odpowiedziałem. Jak już wspominałem, teraz to już z górki.
- Po trupach do celu? - To zabrzmiało bardziej jak stwierdzenie, niż jak pytanie. Spojrzałem na niego, zastanawiając się nad sensem tych słów.
- Odnieśliśmy iście pyrrusowe zwycięstwo, to prawda. Zniszczymy kilka karier, to prawda. Ale pomyśl, oni zniszczyli kilka żyć. Jakkolwiek na to nie spojrzeć, to oni zabili Josha, w tym bardziej metaforycznym sensie, bo rzecz jasna zabił się sam. To zabrzmiało źle. - Słowotok został przerwany przez to, że nagle zdałem sobie sprawę z tego, jak bardzo nieodpowiednie są moje słowa.
- Bardzo źle. - zgodził się Elliott, który jednak sprawiał wrażenie, jakby słowa spływały po nim jak po kaczce.
- Nie powinieneś być... no nie wiem... bardziej striggerowany? - zapytałem, zerkając na chłopaka, który jednak uśmiechał się do telefonu.
- Nie. Raczej nie sądzę. - odparł.
- Czy ty mnie chociaż słuchasz? - spytałem, mrużąc oczy i opierając ręce na biodrach. Może i to Gerard był sassy divą, ale choć raz mogłem się zachowywać, jakbym to ja nią był, prawda?
- Tak, Pete. Słucham cię. Po prostu... A z resztą, sam zobacz. - Po tych słowach podsunął mi telefon pod nos. Chwyciłem go i sam nie mogłem pohamować uśmiechu, gdy tylko zobaczyłem wiadomości, które wymieniał z Beau.
BooBacon: Kawa?
ForeverAlone: Co z nią?
BooBacon: Czy lubisz?
ForeverAlone: A i owszem, a co?
BooBacon: Dużo tu pytań. Pójdziesz ze mną na kawę?
ForeverAlone: Ale... co?
ForeverAlone: Tak jak na... randkę?
BooBacon: Jak jesteś w SERze to założyłem... Nieważne. Wybacz, że niepokoję.
ForeverAlone: Założyłeś...co?
BooBacon: Wiesz, normalnie zakłada się, że ktoś jest hetero, ja założyłem dość przeciwnie. Ale jeżeli jesteś jedynie sojusznikiem to też fajnie. I znowu dużo pytań.
ForeverAlone: Ależ z przyjemnością pójdę na kawę.
BooBacon: Czekaj... co?
BooBacon: Ok. To jesteśmy umówieni.
- Ah, tak szybko dorastają! Dobrze się bawcie. Ale nie za dobrze. Nie chcę zostać ojcem chrzestnym w takim wieku! - oznajmiłem, oddając urządzenie właścicielowi.
- To tak nie... - Spróbował wyprowadzić mnie z błędu, w którym wcale nie byłem, ale przerwałem mu.
- Nieprawda. - stwierdziłem, zerkając na swój własny telefon. Dostałem powiadomienie z grupy, która obecnie nazywała się "Quattro Formaggio", ponieważ ktoś najwyraźniej bardzo lubi pizzę.
Fredoraman: Oliver właśnie dostał smsa od Josha. Jak to możliwe?
CZYTASZ
Eleven Stories [ZAKOŃCZONE]
Teen FictionJedenaście historii, wszystkie zazębione. Dwadzieścia dwie osoby, wszystkie tak samo "chore", nieakceptowane przez społeczeństwo. Jedna szkoła, w której tępią takich jak oni. I jeden sekret, który nigdy nie miał się wydać. Historia zainspirowan...