3.2.1

132 33 6
                                    

*Kellin*

- Co się w tej szkole odpierdala...? - To, niezwykle mało elokwentne zdanie było jedyną reakcją na wydarzenia tego przeklętego dnia, na jaką było mnie stać. Najpierw dowiedziałem się, że mój współlokator próbował popełnić samobójstwo, a teraz Victor przybył z wieścią, że Ash oraz Gerard zostali wywaleni z tej szkoły. W zasadzie to Gee sam zrezygnował, ale żaden z nauczycieli, ani tym bardziej dyrektor, nigdy by tego nie przyznał.

- Wszystkich uczniów zapraszamy do głównej sali gimnastycznej na nadzwyczajny apel za dziesięć minut. Za niestawienie się będą grozić kary. - oznajmił głos sekretarki rozprowadzony po całej szkole i budynkach sąsiadujących przez węzeł radiowy.

- Mam ochotę się nie stawić tylko po to, by zobaczyć, czy są w stanie wywalić więcej osób jednego dnia. - skomentował Vic, opadając na łóżko.

- Chodź. Bez ciebie tu nie przeżyję. - rzuciłem, ciągnąc go za rękę w stronę drzwi.

W sali znaleźliśmy się pięć minut po ogłoszeniu. Ponura sprzątaczka stojąca przy wejściu kazała nam znaleźć swoje klasy i ustawić się przy nich.

- Jak bardzo zginiemy za bycie "wrogami" Josha? - spytał Alex swojego chłopaka, na co ten tylko wzruszył ramionami. Przez kolejne pięć minut uczniowie wchodzili do sali i kierowali się w stronę uczniów ze swojej klasy. Jako ostatni przybył dyrektor i pan Cramp. Gdy drzwi się za nimi zamknęły, nakazali wychowawcom sprawdzić obecność, a następnie dostarczyć listę nieobecnych do gabinetu dyrektora. Dwóch najstraszniejszych ludzi w tej szkole zgodnie stanęło pod drzwiami. Na ich widok cała sala zamarła. Atmosfera była tak gęsta, że możnaby ją posiekać tasakiem, a cisza tak przenikliwa, że gdyby jakaś mucha odważyła się przelecieć przez salę, wszyscy by to usłyszeli. Bałem się nawet oddychać, jednak byłem zmuszony przez mój organizm do wykonania tej czynności. Szczególnie, że padnięcie zemdlonym na podłogę jakoś mi się nie uśmiechało.

- W dniu dzisiejszym w naszej szkole doszło do wydarzenia skandalicznego. - zaczął dyrektor. Przez chwilę miałem nadzieję, że postanowi coś jednak zrobić z próbą samobójczą Josha, próżne jednak okazały się me nadzieje. - Pani Jarsdel, proszę na środek. Myślę, że uczniowie zasługują, by usłyszeć jak to pani opowiada o wyrządzonej pani krzywdzie. - Kobieta, wyglądająca na wciąż święcie oburzoną, podeszła do dyrektora i uśmiechnęła się jadowicie. Ogromnie przypominała mi w tamtym momencie Umbridge z Harry'ego Pottera, tylko różowego wdzianka jej brakowało.

- Pan dyrektor doskonale poradził sobie już z problemem, który stanął mi na drodze, ma on jednak rację. Kochani, zasługujecie, by z pierwszej ręki dowiedzieć się co tak naprawdę się stało, by nie dać uwieść się plotką. Postanowiłam odpytać tego dnia pannę Costello, na co ta bardzo mocno się zdenerwowała. Nie tylko nie znała odpowiedzi na postawiane przeze mnie pytania, ale też gdy wstawiłam jej jedynkę zaczęła krzyczeć, że oskarży mnie o molestowanie uczniów. Poparł ją ten popapraniec, Way. Na szczęście pan dyrektor już podjął odpowiednie kroki i ukarał obie te osoby, wyrzucając je z naszej placówki edukacyjnej. - Nauczycielka otarła udawaną łzę, a ja cały się w środku zagotowałem.

- Ale przecież to oczywisty stek bzdur! Byłem tam! Stwierdziła pani, że Ash prowokuje swym wyglądem do gwałtu, a gdy zaczęliśmy wymieniać sensowne argumenty, dla których nie ma pani racji, wysłała nas pani do dyrektora. Ponadto, choć jesteście zbyt pyszni, by to przyznać, Gerard sam się wypisał z tej szkoły! - Victor wystąpił o krok z szeregu. W myślach przywaliłem mu z liścia w twarz. Po tym, jak wymigaliśmy się od kary z dzień w wyglądania normalnie (z czego zdecydowanie dumny nie jestem), ustaliliśmy, że nie ładujemy się w kłopoty. Ale oczywiście po co komu umowy, on musi dać się wywalić.

- Panie Fuentes! Nie wolno opowiadać kłamstw! - W tym momencie byłem pewny, że najbardziej znienawidzona czarownica z Harry'ego Pottera stanęła przed nami i zaczęła uczyć nas angielskiego.

- No to przecież właśnie poprawił pani kłamstwa? - Dołączyła do niego Lana, odrzucając włosy do tyłu ruchem typowej sassy divy. Cóż, jedną sassy divę już dzisiaj wyrzucili, oby drugiej nie spotkało to samo.

- Fuentes, Del Rey, proszę się natychmiast uspokoić! - zagrzmiał dyrektor. - To, że wcześniej puściłem was wolno, nie oznacza, że macie jakieś specjalne prawa. Nie rozprowadzajcie fałszywej wersji wydarzeń, albo wasza kara będzie identyczna do tej, która spotkała Costello i Waya!

Eleven Stories [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz