1.9.4

383 56 3
                                    

  *Oliver*

Kolejny tydzień nauki, kolejne sprawdziany, po raz kolejny zupełnie mnie to nie obchodzi. Stałem przed klasą, przerzucając strony w podręczniku z historii i starając się coś jednak ogarnąć. Sprawdzian z dziewiętnastego wieku. Całego. No kto to wymyślił! Musiałem dostać z niego przynajmniej trzy, żeby zaliczyć semestr.

Obok mnie Austin kłócił się ze swoim najlepszym przyjacielem, Alanem, a Gee posyłał swojemu odwiecznemu wrogowi, Frankowi, spojrzenia, których raczej nie określiłbym jako wrogie. No ludzie, co się w tej szkole odwala! Dodatkowo Ash, dość buntownicza laska z mojej klasy, trzymała za rękę jakąś drugoklasistkę i robiła do niej maślane oczyska. I nie było Josha. Nie, żeby jakoś specjalnie ruszał mnie brak tego drugoklasisty, to przecież tylko jeden ze współlokatorów Dallona. Nic specjalnego. Ale jednak zauważyłem jego brak.

Zadzwonił dzwonek i wszyscy jak na komendę przestali gadać i ruszyli pod swoje klasy. Austin stanął obok mnie i zajrzał mi przez ramię.

- Ty kujonie jeden! Myślałem, że oceny cię nie obchodzą? - odezwał się, widząc podręcznik.

- Przydałoby się zaliczyć, Romeo. - odpowiedziałem, wzruszając ramionami. Spojrzał na mnie za zdziwieniem. Czyżby nie sądził, że zauważyłem te subtelne znaki jego zakochania się w pewnym niskim, rudym pierwszoklasiście?

- O co ci...? - Nie zdążył zapytać, ponieważ przed nami pojawiła się nauczycielka historii. Nawet w szpilkach ledwo sięgała Austinowi do ramienia, więc to, co nastąpiło później było dość zabawne.

- Panie Carlile! Co pan sobie wyobraża?! Trwa lekcja, która nie jest do tego, aby gadać! Proszę jak najszybciej wejść do klasy! Już! - Zaczęła się drzeć mała kobietka, nerwowo podrygując przy każdym słowie. Mój przyjaciel skinął głową z powagą i wkroczył do sali, a ja walczyłem z chęcią roześmiania się na cały głos.

Sprawdzianu nie będę komentował. Wszystko, co wiedziałem, sprowadzało się do rozpoznania zdjęcia Abrahama Lincolna. I już wtedy wiedziałem, że to nie będzie dobry dzień. Potem stała się matma. Nie mówię, że nasz nauczyciel jest porąbany, beznadziejny i niewyżyty, ale jest. Podczas gdy Austin głowił się nad zadaniem przy tablicy, a ja zajmowałem się eleganckim przepisywaniem tego, co on tam wymyślał do własnego zeszytu, pan Cramp stanął nad naszą ławką. Wyraźnie widział jak zapisuję obliczenia i staram się coś wyliczyć. Ale widział też kartkę z opowiadaniem na angielski, którą trzymałem na ławce, tylko po to, by o niej nie zapomnieć.

- Sykes! Czego ty się niby teraz uczysz, co?! - wygrzmiało nad moim uchem. Spojrzałem w górę ze zdziwieniem, aby zobaczyć nie najpiękniejszą twarz nauczyciela, wykrzywioną w złości.

- Matematyki? - To było bardziej pytanie niż odpowiedź, ale pokazałem mu zeszyt, aby udowodnić swoją rację.

- To, co to za kartka, co? - Podniósł ów nieszczęsny kawałek papieru i zmierzył go wzrokiem.

- Opowiadanie? - Przy tym człowieku nie dało się zachować swojej pewności siebie.

- JEDEN ZA NIEUWAŻANIE NA LEKCJI! - wykrzyczał nauczyciel. Ponownie wskazałem na zeszyt.

- Ale...

- Żadnych ale! Uczysz się czegoś innego na moim przedmiocie, to nie do pomyślenia! - Nauczyciel już się odwrócił i położył karteczkę na swoim biurku.

- Ale ona tylko tutaj leżała! - odpowiedziałem.

- O, Sykes! Jeszcze pyskujesz? Do dyrektora, już! - I w ten właśnie sposób stoję właśnie pod drzwiami dyrektora i czekam, aż odłoży on telefon, licząc jednocześnie na jego sprawiedliwość i resztki logiki.



N/A: Dzisiejszy rozdział jest sponsorowany przez jawną niesprawiedliwość niektórych nauczycieli!   

Eleven Stories [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz