2.7.1

230 38 1
                                    

*Brendon*

- Panie i panowie, tak właśnie umiera indywidualność. - rzuciłem ponuro, jednocześnie ładując wszystkie "nielegalne" książki do pudła z napisem "konfiskata". Dziesięć tomów powieści Stephena Kinga, w tym trzy wciąż nie przeczytane, poszły się paść, tak samo jak jakieś dwadzieścia innych książek.

Gerard obok mnie ładował do identycznego pudła wszystkie swoje szkicowniki, ołówki, farby, pędzle, kredki, rysunki i resztę artystycznych rzeczy. Starał się zachować obojętność, ale po gwałtowności jego ruchów można się było domyśleć, jak bardzo jest wkurzony.

Tyler tymczasem rzępolił coś smętnie na ukulele, które niestety musiał oddać. W jego pudle leżało już kilka książek, cały segregator z tekstami piosenek, zapasowe struny i kapodaster.

- Czy oni naprawdę sądzą, że to, że odbiorą nam część nas, sprawi, że nie będziemy się dłużej buntować? Czy nie wiedzą, że to tylko podsyci płomień naszej rebelii, która w końcu rozprzestrzeni się na całą szkołę? - Chłopak przestał grać i odstawił instrument do pudełka. Obłożył do znalezioną w naszej szafie folią bąbelkową i dla pewności wyjął marker i pod "konfiskatą" wpisał "towar delikatny".

- Poetycko powiedziane, ale chyba nie wierzysz w to, że naprawdę może nam się udać? Że cokolwiek zmienimy? - Gerard spojrzał na niego ponuro.

- O! Właśnie dlatego to zrobili! Widzisz? Nasz mały Gee już traci wiarę! Chodziło im o to, by nas złamać. - odezwałem się. Po mych słowach w pokoju rozbrzmiało głośne pukanie, po którym drzwi się otworzyły. Do pokoju wszedł dumny z siebie pan Cramp oraz dwie sprzątaczki. W przedpokoju został pan woźny z wózkiem wyładowanym pudłami.

- Tylko tyle tego macie? - zapytał matematyk, patrząc z powątpieniem na trzy pudła.

- Tak wyszło. - Gee wzruszył ramionami, patrząc z tęsknotą na swoje artystyczne rzeczy.

- Na pewno? A co to takiego? - Wskazał na słuchawki leżące na biurku.

- To Patricka. Ale jego rzeczy nie biorą przecież udziału w konfiskacie, sam pan tak powiedział. - odrzekłem.

- Dobra, zaklejcie te pudła i wrzućcie je na wózek. Potem wyjdźcie na korytarz, przeszukamy was pokój, by zobaczyć, czy czegoś nie ukryliście. - rozkazał mężczyzna.

- Nie wierzy nam pan? - Starałem się wyglądać tak niewinnie, jak tylko potrafiłem. Nauczyciel nie dał się nabrać, wskazał na drzwi i kazał nam się wynosić.

"Komisja" nie znalazła na szczęście naszego nielegalnego zapasu słodyczy i opuściła pokój po kilku minutach. Akurat, gdy odetchnąłem już z ulgą, pan Cramp odwrócił się z ponurym uśmieszkiem i powiedział:

- Przy okazji, Urie, pan dyrektor cię wzywa. Masz się jak najszybciej zjawić w jego gabinecie. 

Eleven Stories [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz