Rozdział 4

2.7K 127 35
                                    

Stwierdziłam, że jeżeli zostanę z moimi myślami całkiem sama to zwariuję i nasze następne spotkanie odbędzie się w psychiatryku. Złapałam za telefon i zadzwoniłam do Lumy. Opowiedziałam jej wszystko w tak szybkim tempie, że dziewczyna nie rozumiała pewnych kwestii. Natomiast, gdy zadałam jej pytanie "Czy ja się w nim zakochałam?" dziewczyna zamilkła. Krótko po tym wybuchła głośnym śmiechem.

-Ty tak na serio? Znasz się z nim od 2 dni! - powiedziała nadal śmiejąc się

-Ja sama już nie wiem - odpowiedziałam zbulwersowana

-Słuchaj, to normalne, że przywiązujesz się do osoby, na którą się otworzyłaś. Znam twoją przeszłość, dlatego rozumiem czemu tak reagujesz. W końcu kilka lat w samotności i odseparowaniu od rówieśników trochę zmienia, prawda? - zapytała - A poza tym sama ciągle powtarzasz, cytuję "miłość od pierwszego wejrzenia nie istnieje, a w moim przypadku jakakolwiek znajomość".

-Nie wychodzi Ci imitacja mojego głosu - prychnęłam

-Dobrze wiesz o co mi teraz chodzi. Roza słuchaj, poczekaj z tym wszystkim. Dopóki wasza znajomość trochę rozkwitnie. Domyślam się, że wielu rzeczy mu jeszcze nie powiedziałaś, bo nadal mu do końca nie ufasz.

-To prawda - burknęłam

-Naprawdę uwierz mi! Przekonaj się jaki jest, a co jeżeli to jakiś psychopata , który przyjdzie do ciebie w nocy z nożem? Będzie kazał Ci wyrwać swojego włosa, żeby zrobić twojego klona?

W tej chwili nie wytrzymałam i zaczęłam się głośno śmiać. Wraz ze mną moja przyjaciółka. Obie wiedziałyśmy, że to nie prawda, ale po prostu chciała mi wytłumaczyć tą całą sytuację najrozsądniej jak się da. Zgodziłam się z nią, przecież ma rację. Nie poznałam go zbyt dobrze, poczekamy zobaczymy. 
Po tym jakże zabawnym kazaniu Lumy zaczęłyśmy rozmawiać o wszystkim i o niczym. Po prostu plotki i babskie sprawy.  W przeszłości brakowało mi takich głupich plotek i pogaduszek, ponieważ nie ufałam żadnej dziewczynie z mojej klasy, a matka była zapracowana. 
Rok temu poznałam Lumę. Spotkałyśmy się w Japonii, kiedy odwiedzałam moją daleką rodzinę. Tak naprawdę zdążyłyśmy wymienić się tylko numerami i chwilę pogadać. Nasza prawdziwa znajomość zaczęła się w internecie, choć wiedziałyśmy kim jesteśmy, jak wyglądamy. Codziennie do siebie dzwoniłyśmy i pogłębiałyśmy nasze relację. Pocieszeniem dla mnie było to, że Luma pochodzi z Europy i ma taką samą urodę jak ja. Mieszka w Tokio, ale co jakiś czas przylatuje na krótko do Korei, dzięki temu widziałyśmy się już kilka razy. Mimo to nadal traktujemy tą znajomość jako internetową, trzeba to przyznać, bo nie widujemy się codziennie i dzieli nas wiele kilometrów. Ale nade wszystko, kocham ją jak własną siostrę, która zawsze mi pomaga i doradzi w trudnych chwilach. 

-Pamiętasz jak ratowałaś moje życie? - spytałam

-Jak mogłabym o tym zapomnieć

~16.03.2016r.~

Wzięłam do ręki żyletkę. Bawiłam się nią chwilę w rękach, a później przyłożyłam do powierzchni ręki. Poczułam ból, który po chwili zamienił się w przyjemność. Przecież chciałam zakończyć to bezsensowne życie, czyż nie? Przecięłam skórę ponownie. Z rany powoli zaczęła się sączyć krew. Usłyszałam dzwonek telefonu. Spojrzałam z ciekawości kto to. "Lumciaa ♥". Fakt, tylko ona o mnie pamięta.

-Halo? - szepnęłam roniąc łzy

-Rozalie?! Co się stało?!

-Luma nie powstrzymuj mnie, mam żyletkę w dłoni, nie chcę już żyć, błagam zapomnij o mnie i nie ratuj - po tych słowach rozłączyłam się

Po moich policzkach łzy zaczęły lecieć w jeszcze szybszym tempie. Otarłam je ręką, tym samym rozmazując swoją krew na twarzy. Wzięłam ponownie żyletkę, tym razem wbijając ostrze głęboko. Po chwili nie widziałam nic, tylko ciemność, moje ciało osunęło się po ścianie. Czy tak wygląda śmierć? Czy wreszcie będę szczęśliwa?

~* ~

-Wiesz jak ja wtedy się o ciebie bałam? - krzyknęła Luma

-Domyślam się, ale i tak później "nieoczekiwanie" przyjechała po mnie karetka i zawiozła do szpitala - zaśmiałam się - lekarze tylko mówili, że jakaś dziewczyna zadzwoniła, bo jej najlepsza przyjaciółka chciała się zabić, zastanówmy się kto to mógł być.

-Ja nie mam pojęcia - dziewczyna uniosła ręce do góry i uśmiechnęła się 

Powspominałyśmy jeszcze chwilę. Przez to przypomniało mi się wiele wspaniałych, ale też smutnych sytuacji. W pewnym moment zaczęłam ziewać. Spojrzałam w dolny róg ekranu, 22.15.
Jutro niedziela, więc mogę odpocząć, ale przeraził mnie fakt, ze w poniedziałek mam wybrać się w miejsce, którego szczerze się boję. Boję się, że pobyt to znowu zamknie mnie w sobie. Ktoś mnie poniży, wyzwie, a ja po raz kolejny skończę u psychologa.

Do Kookie:
- Przyjdź jutro o 16.00

Wysłałam szybko wiadomość do chłopaka i pożegnałam się z Lumą.

-Dobranoc Roza! Pamiętaj, że w każdej sytuacji będę Cię wspierać. Śpij dobrze!

Przebrałam się w piżamę i położyłam spać. Dziękuję Luma. Jesteś najlepszą przyjaciółką na świecie.

Kto by się spodziewał, że rozdział pojawi się tak szybko. Aktualnie siedzę na mega nudnej lekcji. Mam jakieś dziwne pokłady weny, więc już mam projekty następnych części. Tym czasem spodziewajcie się maratonu z reakcji i zodiaków.
Do następnych. Bayuu ❤ ~ JungManieXx

PS. Rozdział pisany częściowo na lekcji historii, więc przepraszam za błędy i ewentualny brak sensu.

Please, forgive me | Jungkook 전정국Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz