Rozdział 17

2.6K 116 17
                                    

Wstałam nawet wcześnie. Poskładałam prześcieradło i je schowałam. Wyszłam z odrzutowca po czym skierowałam się w stronę centrum. Kupiłam kolejne jabłko. No co? Nie moja wina że z jedzenia kojarze tylko jabłko. Oni mają jakieś popierdolone owoce. Mniejsza. Ugryzłam jabłko. Te ziemskie są lepsze ale cóż...

- Hej ty! Kim jesteś i skąd się tu wziełaś?!

Usłyszałam głosy za sobą. Odwróciłam się i zobaczyłam (prawdopodobnie, sądząc po elektrycznych dzidach) strażników Sacar. Przewróciłam oczami i ruszyłam. Strażnik ponownie mnie zawołał. Szczerze? Miałam to gdzieś i szłam dalej jedząc jabłko. Dopóki drogi nie zatorowało mi kolejnych dwóch strażników. Nosz kur... Nie chciałam zwracać na siebie uwagi.

- A co was to obchodzi?

Zapytałam rozbawiona. Skierowali na mnie dzidy. Przewróciłam oczami. Stworzyłam kulki wody na ich głowach. Po chwili wszyscy padli przyduszeni. Dojadłam jabłko po czym wysunęłam skrzydła. Wzbiłam się w powietrze i poleciałam spowrotem do Queenjeta. Wylądowałam na jego dachu i weszłam do środka. Odeszłam gdzieś na bok. Po chwili usłyszałam że ktoś wchodzi do odrzutowca. Przyległam plecami do ściany tak aby nie było mnie widać.

- Proszę o identyfikację głosową.

Powiedział komputer.

- Thor.

Powiedział. Chwila co?

- Odmowa dostępu.

Odpowiedział komputer.

- To może Thor władca piorunów.

- Odmowa dostępu.

- Najsilniejszy Avenger.

- Odmowa dostępu.

- Obyś zdechł Stark... Blond młot.

- Głos rozpoznany. Witaj blond młocie.

Powiedział komputer. Wychyliłam się lekko. Tam rzeczywiście stał mój brat... Ale chwila... Gdzie on ma młot i... Co on zrobił z włosami?

- Thor!

Wykrzyczałam rzucając się na szyję brata.

- Luna! Na Odyna nic ci nie jest?!

Zapytał. Pokiwałam przecząco głową po czym stanęłam na nogi.

- Kolega zostań!

Usłyszeliśmy po czym odwróciluśmy się w stronę drzwi które zostały wyrwane przez... Hulk'a?! On tutaj?!
W kółko powtarzał to samo. Thor zaczął naciskać jakieś przyciski i odpalił chologram Nat. Zaczęła coś mówić. Gdy się przerwało Hulk walczył z samym sobą by nie zmienić się w Banner'a. Ostatecznie zmienił się w Bruce'a. Thor podbiegł do niego.

- Thor to ty...

Powiedział.

- Tak to ja.

Odparł mój brat z uśmiechem.

- Co ci się stało z włosami?

- A jakiś szalony dziadyga mnie opitolił.

Zaśmiał się a ja razem z nim.

- Luna! Ty też tu?

Zapytał Bruce.

- No jak widać...

- Co z Sokowią?

Zapytał Banner.

- Em.. Bruce... Sokowia, Ultron... To było jakieś dwa lata temu.

Odparł mój brat.

- Co?! Byłem Hulk'iem przez dwa lata?

- Na to wygląda...

Odparł Thor.

- Bruce łap.

Powiedziała rzucając ciuchami Tony'ego w jego stronę. Z Thor'em wyszłam na powierzchnię.

- A tak poza tym to... Gdzie Miollnir?

Zapytałam. Thor momentalnie zbladł.

- Widziałaś ją?

Zapytał.

- Ale kogo?

- Helę...

- No tak widziałam.

- Ona... Ona go zmiażdżyła...

Powiedział. Otworzyłam szerzej oczy. Co do kurwy?

- Już jestem.

Powiedział Bruce wychodząc z odrzutowca. Ruszyliśmy w stronę miasta. Thor chwycił jakąś szatę i okrył się nią.

- Co ty robisz?

Zapytał Bruce.

- Ukrywam się. Tak jagby mnie szukają.

Odparł Thor.

- No nie tylko ciebie.

Zaśmiałam się. Thor spojrzał na mnie spod byka. Uśmiechnęłam się.

- To idziemy?

Zapytałam.

- Jak najbardziej.

Odparł Thor.

Od Autorki
Hej kochani! Jak tam u was i wogle? No mniejsza. Poproszę gwiazdki i komentarze!
Buziaczki :*

Bogini z Asgardu Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz