Rozdział 2

6.3K 288 102
                                    

Byłam przerażona... Ojciec nigdy się tak nie wydzierał... A zwłaszcza na Thor'a. W mgnieniu oka odpiął mu pelerynę, zabrał Miolnir, zabrał jego strój boga i... Zesłał na dół... Na ziemię...

- Nie! Thor!

Krzyczałam przez łzy. Loki mnie trzymał w uścisku bym nie pobiegła do portalu. Nadal krzyczałam i płakałam. Loki słysząc moje krzyki tulił mnie jeszcze bardziej. Portal się zamknął a ja wtuliłam twarz w ramię Lokie'go ciągle płacząc.

- T... To... Przecież twój syn... Potraktowałeś go jak wroga...

Powiedziałam odwracając głowę do ojca ciągle płacząc i przytulając się do Loki'ego. Odyn popatrzył na mnie ze złością w oczach. Podniosłam się i podeszłam do niego.

- Popełnił błąd. Każdy ma do tego prawo! I to nie znaczy że masz go wysyłać na wygnanie! To twój syn!

Chciałam jeszcze coś powiedzieć lecz ręka ojca w mgnieniu oka uniosła się i... On mnie uderzył... Z całej siły uderzył mnie w twarz...

- Zamknij się bo inaczej podzielisz los brata!

Powiedział groźnie. Tylko na niego spojrzałam po czym wyszłam z bazy, wysunęłam skrzydła i poleciałam do mojego pokoju.

- Wiem że przesadziłam... Nie powinnam tak mówić ale... Nie mogłam tego znieść... To nie jest w porządku...

Moje przemyślenia przerwało mi pukanie do drzwi.

- Proszę!

Powiedziałam zasłaniając włosami siny policzek.

Do pokoju wlazł Loki. Uśmiechnęłam się lekko. Usiadł obok mnie na łóżku.

- Pokarz.

- O co ci chodzi?

- Policzek. Bardzo boli?

- Boli gorzej niż wygląda...

- Uuu... Bardzo źle to wygląda. Czemu ci się to nie zregenerowało?

- Bo uderzył mnie SAM ODYN... Po 2 dniach policzek wróci do normy... Raczej...

Naszą dyskusję skończyłam przytulając się do Loki'ego. Odwzajemnił uścisk.

- Dziękuję że jesteś... Że mi pomagasz...

- Spokojnie... Będę przy tobie. Zawsze możesz do mnie przyjść i pogadać.

Uśmiechnął się do mnie i wyszedł. Policzek nadal mnie bolał. Byłam smutna z powodu kłótni z ojcem... Zasnęłam. Nie wiedziałam nawet kiedy.

Rano

Obudziło mnie światło padające na moją twarz. W sumie co się dziwić? W Asgardzie zawsze świeci słońce. Ubrałam się w luźną krótką suknię (bo spodni w Asgardzie nosić nie mogę) wyszłam z pokoju coś zjeść. Matki nie było. No trudno... Sama zrobiłam sobie tosty.

Nagle ze zbrojowni usłyszałam krzyki. Przerażona pobegłam tam szybko. Zobaczyłam straże stojące nad nieprzytomnym ojcem i... Loki'ego? Co on tu robi?

- Co tu się dzieje?!

- Ojciec zemdlał...

- Jak to zemdlał?!

Byłam zszokowana! Loki z resztą też. Użyłam mojej mocy i uniosłam ojca powoli. Ruszyłam z nim do jego komnaty. Matka gdy go zobaczyła podbiegła do niego. Po co? I tak latał! Położyłam go w łóżku. Matka mnie przyluliła i wyszeptała:

- Jestem z ciebie dumna kochanie...

Odwzajemniłam uścisk. Uśmiechnęłam się lekko i poleciałam do Haimdall'a. Bardzo lubiłam z nim rozmawiać. Opowiadał mi co się dzieje we wszechświecie. Nigdy nie mówił do mnie "Moja Pani", co mi jak najbardziej pasowało.

- Cześć Haimdall.

- Cześć Luna.

- Co słychać we wszechświecie?

- Nic ciekawego.

Powiedział uśmiechając się do mnie.

- Widzisz go?

- Tak... Widzę.

- Co robi? Jak się trzyma?

- Tęskni za Asgardem... Tęskni za tobą.

Uśmiechnęłam się...

- Też za nim tęsknię... Chciałabym aby wrócił...

- Wiem...

Zamyślił się na chwilę po czym powiedział:

- Twój brat cię woła do zamku...

- Um... Dobrze...

Powiedziałam rozkładając skrzydła. Poleciałam jak najprędzej jak mogłam. Na miejscu zastałam Loki'ego siedzącego na tronie z koroną ojca na głowie...

- Objąłeś tron?

- Tak. Od teraz ja tu rządzę.

Po tych słowach dostałam gęsiej skórki... Wiedziałam że coś jest nie tak... Ruszyłam do mojego pokoju. Usiadłam na oknie i zaczęłam rysować. Jedyna rzecz jaka mnie odstresowuje... Po 2 godzinach poszłam się umyć i przebrać w piżamę. Zasnęłam od razu.

Rano

Obudziłam się po czym usiadłam na łóżku. Przeczesałam włosy ręką patrząc się w okno

Thor... Wracaj do mnie... Wracaj do domu...

Ta myśl powracała do mnie codziennie rano od wygnania Thor'a... Poszłam się ogarnąć do łazienki po czym założyłam złotą suknię do ziemi. Wyszłam z pokoju udając się do komnaty ojca. Matka nie zmrużyła oka... Było mi jej żal...

- Matko... Może pójdziesz spać? Jesteś wykończona...

- Dobrze... Chwilka snu mi nie zaszkodzi...

Uśmiechnęłam się do niej i wyszłam. Podążałam w stronę Loki'ego. Siedział na tronie.

- Dzień dobry.

Powiedziałam uśmiechając się do niego co odwzajemnił.

- Dzień dobry.

Powiedział do mnie. Ponownie się do niego uśmiechnęłam i odeszłam. Po drodze zauważyłam uchylone drzwi do zbrojowni... Zaciekawiona weszłam do pomieszczenia.

Gdzie... On... Jest?

Nie ma go... Nie ma niszczyciela...

Bogini z Asgardu Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz