- Stresujesz się.
Powiedziała Nat.
- Nie... Może trochę...
Powiedziałam.
- Pomożesz mi. Zajmiesz się czymś i przestaniesz o tym myśleć.
Powiedziała. Pokiwałam głową. Za pomocą moich mocy podłączyłam jakieś kable tam gdzie wskazał mi Tony.
- Pójdę po części!
Krzyknęłam. Tony pokazał mi kciuka w górę idąc w przeciwnym kierunku ode mnie. Wzięłam części i położyłam obok naszej maszyny która miała nam pomóc w podróży w czasie.
- Już są.
Powiedział Steve. Spojrzałam na wejście do hali. Zobaczyłam... mojego brata. Zmienił się pod względem... fizycznym. Jest taki bardziej... okrągły? miał dłuższe włosy i brodę. Popijał jakiś napój. Znosiło go na lewą stronę. Był pijany? Gdzie się podział pan Asgardu?
- Tylko go nie pobij.
Szepnął Steve.
- Postaram się.
Odparłam. Mój brat chyba nareszcie mnie zauważył. Zaczęłam do niego iść. Dzieliło nas już kilka metrów a ja nie zwalniałam tępa.
- L... Luna?
Zapytał. W tym momencie moja pięść przybiła żółwika z jego policzkiem. Okulary które miał na nosie spadły pod wpływem uderzenia. Nie było jakoś bardzo mocno. Jakbym uderzyła go mocno prawdopodobnie nie miałby szczęki. No cóż Steve... starałam się?
- Zostawiłeś mnie!
Krzyknęłam załamującym się głosem.
- Musiałem odpocząć...
Odparł.
- Odpocząć? Przez pięć lat odpoczywałeś! Piłeś sobie piwo i grałeś w gry a ja?! Myślałam o tobie!
Wykrzyczałam.
- Luna... musiałem...
Powiedział.
- Szukałam cię przez cztery lata... a gdy znalazłam twój nowy Asgard, Walkiria powiedziała że nie jesteś w stanie ze mną rozmawiać. Jak widzę... miała racje.
Łzy spłynęły po moich policzkach. Miałam świadomość że każdy się na nas patrzy.
- Przepraszam. Nie chciałem cię zostawiać. Nie czułem więzi jaką nas połączyłaś wtedy na Nidavellir i... myślałem że nie chcesz mnie znać.
Powiedział. Jego oczy były zaszklone. Zrobiło mi się przykro.
- Byłam młodsza... później zła na ciebie... Dużo się działo. Przez to wszystko więź mogła ucierpieć.
Wytłumaczyłam ocierając łzy.
- Wybaczysz mi?
Zapytał zbliżając się do mnie.
- Tęskniłam...
Powiedziałam drżącym głosem. Thor zamknął mnie w swoim uścisku i pocałował w skroń.
- Też tęskniłem.
Powiedział. Spojrzał na mnie i otarł łzy które spływały po moich policzkach.
***
- Czy on śpi?
Zapytała Nat pokazując na Thor'a który sobie siedział na fotelu.
- Myśle że umarł.
Powiedział James. Zrobiłam lekki ruch ręką. James poczuł uderzenie w tył głowy. Ostatnio powiedziano mi jak to się nazywa. Chyba ojcowska lepa czy jakoś tak. Rhodey spojrzał na mnie. Ja uśmiechnęłam się i dalej słuchałam kapitana. Clint, kilka minut temu, wypróbował naszą maszynę. Skok próbny się udał więc można przejść do działania.
- Thor. Może powiesz nam coś o eterze?
Zapytał kapitan. Thor ocknął się i zaczął tłumaczyć. Zszedł na temat Jane.
- Może już sobie usiądziesz?
Powiedział Stark łapiąc go za ramiona.
- Czekaj, mówię przecież. Na czym to ja... a no tak. Więc...
Przestałam słuchać Thor'a w tym momencie.
- To jest ten cały władca piorunów?
Usłyszałam James'a. Wykonałam taki sam ruch ręką co poprzednio.
- Ałć.
Powiedział i ponownie na mnie spojrzał.
- Jeszcze raz coś o nim powiesz a zajebiesz głową o stół.
Powiedziałam w jego myślach. James usiadł ze skrzyżowanymi rękami na piersi. Ja zrobiłam tak samo tyle że z wyraźnym uśmiechem na twarzy.
- Dobra... co z resztą kamieni?
Zapytał kapitan.
- Czekajcie!
Krzyknęłam.
- Co się dzieje?
Zapytała Nat.
- Słyszę gościa z jedzeniem.
Powiedziałam. Wszyscy spojrzeli na mnie jak na debila ale cóż.
Dalej jestem silniejsza.
I głodniejsza.
Po tym jak przynieśliśmy jedzenie ponownie usiedliśmy przy stole. Każdy dostał swoje jedzenie. Ja miałam makaron z kurczakiem i warzywami. W sumie jak prawie każdy z tu obecnych. Tylko że ja miałam taką strasznie dużą porcję. Ponoć nikt nie zjadł tego na raz.
Zaraz się okaże.
- Quill to planeta?
Zapytał Bruce. Dopiero teraz usłyszałam że zaczęli rozmowę.
Makaron mnie pochłonął całkowicie.
Hipnoza czy jaki ciul.
Makaron to potęga... Zostańmy przy tej wersji.
- Nie. Quill to osoba. Morag to planeta.
Odparł Rocket.
- Planeta? Taka w kosmosie?
Zapytał Scott.
- No patrzcie szczeniaczek chce lecieć w kosmos. Jak merda ogonkiem... chcesz lecieć w kosmos? Papcio cię zabierze.
Odparł Rocket klepiąc Scott'a po głowie. Zaśmiałam się cicho.
- Dobra... dalej.
Powiedział Steve.
Od Autorki
No witam bardzo serdecznie. Jak wam się podoba? Zaczynam się rozkręcać. Mam mnóstwo pomysłów na dalsze rozdziały więc szykujcie się na kolejny pod koniec sierpnia albo początek września. Do następnego!
Buziaczki :*
![](https://img.wattpad.com/cover/133604587-288-k445355.jpg)
CZYTASZ
Bogini z Asgardu
Fiksi PenggemarCześć... jestem Luna. Mam 14 lat. Jak na swój wiek jestem dosyć dojrzała. Od 2 lat mieszkam w Asgardzie wraz z matką, ojcem i dwoma braćmi. Pytacie dla czego? Otóż gdy miałam 4 lata weszłam do portalu który przeniósł mnie na ziemie, gdzie przygarnęł...