Rozdział 58

94 3 0
                                    

- Możesz uciszyć te kozy?

Zapytałam mojego brata gdy szliśmy do statku.

- Chciałbym. Ale są urocze prawda?

Zapytał. Wywróciłam oczami.

- Daj mi je.

Powiedziałam. Wysunęłam skrzydła i podleciałam do góry. Za pomocą swoich mocy uniosłam kozy i podpięłam je do statku. Wylądowałam na pokładzie obok brata.

- Czy ty gadałeś z młotem?

Zapytałam.

- Mała pogawędka.

Odparł.

- Stormbreaker będzie zazdrosny.

Zaśmiałam się.

- Już jest.

Odparł Thor.

- Czy mamy piwo na pokładzie?

Zapytałam.

- Owszem!

Krzyknęła Walkiria. Uśmiechnęłam się szeroko. Gdy wszyscy już byli na pokładzie Thor wygłosił wielką mowę.

- Niebawem wrócimy wioząc dzieci! Mnóstwo dzieci! Będziemy pic i jeść. Oczywiście nie dzieci. Wiecie że tego już nie wolno. Czasy się zmieniają, na lepsze czy gorsze. No dobra. To ruszamy.

Podsumował.

- Japierdole.

Zaśmiałam się i odeszłam od niego. Kozy ruszyły a Stormbreaker zaczął wytwarzać nam tęczowy most. W dość szybkim tępie rozbiliśmy się na miejscu bo lądowaniem tego nazwać nie można.

- Wszyscy cali?

Zapytałam. Usłyszałam tylko jęknięcia. Wstałam i otrzepałam się.

- Ruszajmy.

Powiedział Thor. Brat razem z Jane szli jako pierwsi. Ja byłam z tyłu z Korg'iem i Walkirią. Rozglądałam się dookoła. Było tu pięknie. Nie słuchałam tego o czym rozmawiał Thor z Jane.

- Masz narzeczoną?

Tym zdaniem Jane zwróciła na siebie moją uwagę.

- Nie nie. Ale mam za to cudownego siostrzeńca i siostrzenice.

Odparł mój brat. Jane spojrzała na mnie.

- Masz dzieci?

Zapytała podekscytowana.

- Bliźnięta. Mam też wspaniałego męża.

Odparłam.

- Woow. Tak szybko dorosłaś.

Powiedziała.

- Swoje już przeżyłam i widziałam. To coś nowego.

Zaśmiałam się. Jane uśmiechnęła się i ruszyła przed siebie.

- Niesamowita jest.

Powiedział Thor patrząc jak Jane odlatuje się rozejrzeć.

- Co takiego?

Zapytała Walkiria.

- Architektura.

Odparł zakłopotany. Wywróciłam oczami i zostawiłam ich na pogawędki. Przyszliśmy pod jakiś budynek.

- Wstęp tylko z zaproszeniami. Musimy wmieszać się w tłum.

Powiedział Thor i zarzucił swoją pelerynę na ramie.

- Napewno jesteście spokrewnieni?

Zapytała Jane.

- Jak widać tak. Ja mam znamię, on ma znamię. Wszystko się zgadza.

Odparłam.

- Dobra mam.

Powiedziała Walkiria i rzuciła nam jakieś szaty pod nogi.

- Co to?

Zapytałam.

- Nasze przebrania. To pelerynki bóstw od uczuć. Każdy kolor symbolizuje inną emocje.

Odparła i rozdała nam je.

- A gdzie one są?

Zapytała Jane.

- Gdzieś są.

Odparła Walkiria. Ja dostałam błękitną.

- Luna. Może tak zmienisz kolor włosów?

Zapytał Thor.

- Pewnie.

Odparłam i zamknęłam oczy. Moja zbroja zniknęła tak samo jak biały kolor włosów. Ubrałam na siebie szatę.

- No to w drogę.

Powiedziałam. Ruszyliśmy na jakąś wielką sale. Była niesamowita.

- Witamy w złotej świątyni. Tutaj spotykają się największe bóstwa wszechświata.

Powiedział Thor. Rozglądałam się cały czas. Wszystko wyglądało tu pięknie. Nie zwróciłam uwagi na to o czym rozmawiali. Zajęliśmy swoje miejsca. Moje było dziwnie oddalone.

- Kogo pelerynę ja mam?

Zapytałam.

- O cholera. Musiałam sprzątnąć kogoś innego.

Powiedziała Walkiria. Spojrzałam na nią i sama nie wierzyłam w to co mówi. Miałam miejsce rząd niżej od nich ale jednak tuż przed nimi. Usiadłam tam. Nagle wszyscy zaczęli skandować imię Zeus. Oparłam głowę na ręce a rękę na podramienniku krzesła. Wielka chmura nad sceną zaczęła błyskać. Wyłonił się z niej gromowładny. Myślałam że wygląda inaczej.

- Czemu nigdy nie dostaliście zaproszenia na takie zebrania?

Zapytała Jane.

- Ja dostałam kilka razy.

Odpadłam.

- Czemu tu nie przyszłaś?

Ponownie zapytała.

- Niniejszym otwieram świętą naradę bogów. Mamy dziś do omówienia mnóstwo bardzo ważnych spraw, na przykład... u kogo w tym roku robimy orgię.

Powiedział Zeus.

- Właśnie dlatego. Plus chciał mnie za żonę.

Szepnęłam odwracając się do Jean.

- Co?

Zapytał zdziwiony Thor.

- Nie przychodziłam bo się bałam że do tego dojdzie. Wszystkie listy paliłam aby ojciec nie zobaczył. Miałam szesnaście lat do cholery.

Odparłam. Wszyscy popatrzyli na mnie zmartwieni a ja tylko wzruszyłam ramionami i obróciłam się do przodu. Moi znajomi zaczęli rozmawiać o planie zabrania błyskawicy Zeusa.

- Co to ma znaczyć?! Kto rozmawia!?

Krzyknął gromowładny. Gdybym chciała sprzątnęłabym go jednym ruchem palca, no proszę was.

- To on wielki Zeusie!

Krzyknął Korg i wskazał na mojego brata.

No to zaczynamy zabawę.

Od Autorki
Wiem że rozdział trochę późno ale... jest. To jest najważniejsze Hahah. Oczywiście zachęcam do zostawiania gwiazdek i komentarzy! Kolejny rozdział za tydzień kochani!
Buziaki :*

Bogini z Asgardu Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz