- Możesz uciszyć te kozy?
Zapytałam mojego brata gdy szliśmy do statku.
- Chciałbym. Ale są urocze prawda?
Zapytał. Wywróciłam oczami.
- Daj mi je.
Powiedziałam. Wysunęłam skrzydła i podleciałam do góry. Za pomocą swoich mocy uniosłam kozy i podpięłam je do statku. Wylądowałam na pokładzie obok brata.
- Czy ty gadałeś z młotem?
Zapytałam.
- Mała pogawędka.
Odparł.
- Stormbreaker będzie zazdrosny.
Zaśmiałam się.
- Już jest.
Odparł Thor.
- Czy mamy piwo na pokładzie?
Zapytałam.
- Owszem!
Krzyknęła Walkiria. Uśmiechnęłam się szeroko. Gdy wszyscy już byli na pokładzie Thor wygłosił wielką mowę.
- Niebawem wrócimy wioząc dzieci! Mnóstwo dzieci! Będziemy pic i jeść. Oczywiście nie dzieci. Wiecie że tego już nie wolno. Czasy się zmieniają, na lepsze czy gorsze. No dobra. To ruszamy.
Podsumował.
- Japierdole.
Zaśmiałam się i odeszłam od niego. Kozy ruszyły a Stormbreaker zaczął wytwarzać nam tęczowy most. W dość szybkim tępie rozbiliśmy się na miejscu bo lądowaniem tego nazwać nie można.
- Wszyscy cali?
Zapytałam. Usłyszałam tylko jęknięcia. Wstałam i otrzepałam się.
- Ruszajmy.
Powiedział Thor. Brat razem z Jane szli jako pierwsi. Ja byłam z tyłu z Korg'iem i Walkirią. Rozglądałam się dookoła. Było tu pięknie. Nie słuchałam tego o czym rozmawiał Thor z Jane.
- Masz narzeczoną?
Tym zdaniem Jane zwróciła na siebie moją uwagę.
- Nie nie. Ale mam za to cudownego siostrzeńca i siostrzenice.
Odparł mój brat. Jane spojrzała na mnie.
- Masz dzieci?
Zapytała podekscytowana.
- Bliźnięta. Mam też wspaniałego męża.
Odparłam.
- Woow. Tak szybko dorosłaś.
Powiedziała.
- Swoje już przeżyłam i widziałam. To coś nowego.
Zaśmiałam się. Jane uśmiechnęła się i ruszyła przed siebie.
- Niesamowita jest.
Powiedział Thor patrząc jak Jane odlatuje się rozejrzeć.
- Co takiego?
Zapytała Walkiria.
- Architektura.
Odparł zakłopotany. Wywróciłam oczami i zostawiłam ich na pogawędki. Przyszliśmy pod jakiś budynek.
- Wstęp tylko z zaproszeniami. Musimy wmieszać się w tłum.
Powiedział Thor i zarzucił swoją pelerynę na ramie.
- Napewno jesteście spokrewnieni?
Zapytała Jane.
- Jak widać tak. Ja mam znamię, on ma znamię. Wszystko się zgadza.
Odparłam.
- Dobra mam.
Powiedziała Walkiria i rzuciła nam jakieś szaty pod nogi.
- Co to?
Zapytałam.
- Nasze przebrania. To pelerynki bóstw od uczuć. Każdy kolor symbolizuje inną emocje.
Odparła i rozdała nam je.
- A gdzie one są?
Zapytała Jane.
- Gdzieś są.
Odparła Walkiria. Ja dostałam błękitną.
- Luna. Może tak zmienisz kolor włosów?
Zapytał Thor.
- Pewnie.
Odparłam i zamknęłam oczy. Moja zbroja zniknęła tak samo jak biały kolor włosów. Ubrałam na siebie szatę.
- No to w drogę.
Powiedziałam. Ruszyliśmy na jakąś wielką sale. Była niesamowita.
- Witamy w złotej świątyni. Tutaj spotykają się największe bóstwa wszechświata.
Powiedział Thor. Rozglądałam się cały czas. Wszystko wyglądało tu pięknie. Nie zwróciłam uwagi na to o czym rozmawiali. Zajęliśmy swoje miejsca. Moje było dziwnie oddalone.
- Kogo pelerynę ja mam?
Zapytałam.
- O cholera. Musiałam sprzątnąć kogoś innego.
Powiedziała Walkiria. Spojrzałam na nią i sama nie wierzyłam w to co mówi. Miałam miejsce rząd niżej od nich ale jednak tuż przed nimi. Usiadłam tam. Nagle wszyscy zaczęli skandować imię Zeus. Oparłam głowę na ręce a rękę na podramienniku krzesła. Wielka chmura nad sceną zaczęła błyskać. Wyłonił się z niej gromowładny. Myślałam że wygląda inaczej.
- Czemu nigdy nie dostaliście zaproszenia na takie zebrania?
Zapytała Jane.
- Ja dostałam kilka razy.
Odpadłam.
- Czemu tu nie przyszłaś?
Ponownie zapytała.
- Niniejszym otwieram świętą naradę bogów. Mamy dziś do omówienia mnóstwo bardzo ważnych spraw, na przykład... u kogo w tym roku robimy orgię.
Powiedział Zeus.
- Właśnie dlatego. Plus chciał mnie za żonę.
Szepnęłam odwracając się do Jean.
- Co?
Zapytał zdziwiony Thor.
- Nie przychodziłam bo się bałam że do tego dojdzie. Wszystkie listy paliłam aby ojciec nie zobaczył. Miałam szesnaście lat do cholery.
Odparłam. Wszyscy popatrzyli na mnie zmartwieni a ja tylko wzruszyłam ramionami i obróciłam się do przodu. Moi znajomi zaczęli rozmawiać o planie zabrania błyskawicy Zeusa.
- Co to ma znaczyć?! Kto rozmawia!?
Krzyknął gromowładny. Gdybym chciała sprzątnęłabym go jednym ruchem palca, no proszę was.
- To on wielki Zeusie!
Krzyknął Korg i wskazał na mojego brata.
No to zaczynamy zabawę.
Od Autorki
Wiem że rozdział trochę późno ale... jest. To jest najważniejsze Hahah. Oczywiście zachęcam do zostawiania gwiazdek i komentarzy! Kolejny rozdział za tydzień kochani!
Buziaki :*
CZYTASZ
Bogini z Asgardu
FanfictionCześć... jestem Luna. Mam 14 lat. Jak na swój wiek jestem dosyć dojrzała. Od 2 lat mieszkam w Asgardzie wraz z matką, ojcem i dwoma braćmi. Pytacie dla czego? Otóż gdy miałam 4 lata weszłam do portalu który przeniósł mnie na ziemie, gdzie przygarnęł...