Razem z kapitanem zmierzaliśmy z powrotem do zaułku.
- Może to pytanie nie na miejscu ale... jakim cudem Thor się tak stoczył?
Zapytał Steve. Spojrzałam na niego.
- Myślisz że czytałam mu w myślach?
Zapytałam.
- Nie ja nie...
- Tobie też czytałam.
Przerwałam mu i uśmiechnęłam się.
- To przez stratę. Stracił matkę, ojca, brata...
Zaczęłam.
- Ty też. Czemu sobie lepiej poradziłaś?
Zapytał.
- Przeszłam to wcześniej. Para która mnie przygarnęła na Ziemi została zamordowana.
Powiedziałam. Po jednym policzku spłynęła mi łza.
- Przepraszam nie chciałem cię smucić.
Powiedział z troską w głosie.
- Nic się nie stało. Było i minęło. Pogodziłam się z tym. Boli mnie ich strata. Ich wszystkich. Ale musze żyć dalej. Żyć za nich.
Powiedziałam. Steve pokiwał głową. Skręciliśmy w zaułek.
- Spieprzyliśmy akcje.
Powiedział Tony.
- Co?!
Krzyknęłam.
- Jak to spieprzyliście?
Zapytałam.
- Hulk uderzył mnie drzwiami a Loki zniknął z kamieniem.
Powiedział Tony. Bruce przetarł twarz dłońmi.
- To był jedyny strzał.
Powiedział Steve.
- Wiem.
Powiedział Tony.
- Nie ma więcej cząstek. To koniec.
Powiedział Scott.
- Prawie rozwaliłam łeb młodszej sobie a wy mówicie że uderzył was Hulk.
Zaśmiałam się.
- Jest inna opcja.
Powiedział Tony.
- Jaka?
Zapytał Bruce.
- Cofniemy się w czasie. Jeszcze bardziej.
Powiedział Tony.
- Jak? Nie będziecie mieć jak wrócić.
Powiedziałam.
- Cofną się do czasów kiedy profesor był młodszy. Wezmą cząsteczki.
Powiedział Scott.
- Musimy wybrać odpowiedni rok a tesseract też tam będzie.
Powiedział Tony.
- Nie widzę tego.
Powiedział Steve.
- Ufasz mi?
Zapytał Tony.
- Ufam.
Powiedział Steve.
- Tylko macie wrócić. Nie macie dużo czasu.
Powiedziałam. Pokiwali głowami i zniknęli. Odgarnęłam włosy do tyłu.
- To co teraz?
Zapytał Bruce.
- Wracamy.
Powiedział Scott. Ja i Bruce pokiwaliśmy głowami. Nacisnęłam urządzenie na dłoni. Skafander zakrył całe moje ciało.
- Widzimy się w 2023.
Powiedziałam. Zostaliśmy przeniesieni na naszą platformę. Z uśmiechem spojrzałam na miejsce gdzie powinna stać Nat. Właśnie. Powinna.
- Clint. Gdzie Natasha?
Zapytał Steve. Clint ścisnął pięść a z jego oczu zaczęły lecieć łzy.
- Nie...
Powiedziałam i podeszłam do niego.
- Ona zaraz tu będzie prawda?
Zapytałam ze łzami w oczach. Zadarłam lekko głowę aby spojrzeć mu w oczy. On zaczął szlochać.
- Poświęciła się... dla durnego kamyka.
Wyszlochał. Po policzkach ciekły mi łzy.
- Nie... nie, nie! Nie!
Szlochałam. Obróciłam się do wszystkich. Spojrzałam na okna. Mogłam przysiądzie że przed chwilą nie było ani jednej chmury na niebie, a teraz... pada deszcz.
- Luna...
Zaczął Tony.
- Nie podchodź!
Krzyknęłam kiedy widziałam że chce ruszyć się z miejsca.
- Widzisz co robię?! Nie chce was skrzywdzić!
Płakałam coraz bardziej. Wybiegłam na dwór. Rozpłakałam się jeszcze bardziej a ulewa zrobiła się jeszcze gorsza.
- Luna!
Usłyszałam głos Steve'a. Biegł za mną. Wbiegłam na jezioro. Tu nikt nie wejdzie. Zaczęłam szybciej oddychać. W sumie to starałam się zaczerpnąć dech powietrza. Upadłam na kolana z krzykiem. Drzewa naprzeciwko mnie zostały złamane w pół i odleciały gdzieś daleko. Ulewa ustawała w przeciwieństwie do moich łez. Usiadłam po turecku. Dalej płakałam.
- Luna...
Zaczął Bruce. Powoli wstałam. Cała się trzęsłam. Zaczęłam wolno iść w ich kierunku. Nie miałam siły. Kiedy zeszłam na ląd spojrzałam na nich zapłakanych oczami. Thor podszedł do mnie i ukrył mnie w swoich objęciach. Nie przestawałam płakać do czasu aż zabrakło mi łez. Thor puścił mnie.
- Przysięgam że jeśli jej poświęcenie pójdzie na marne to sama się zabije.
Powiedziałam. Wszyscy rozeszli się. Usiadłam w altance razem ze Steve'em i Clint'em.
- Nie miała jakiejś rodziny? Trzeba kogoś powiadomić.
Powiedział Steve.
- Miała. Nas.
Odparł Clint. Po policzku Steve'a spłynęła łza. po moim nawet dwie. Albo trzy. Może cztery.
Całe jebane stadko łez.
Wypuściłam ciężko powietrze z ust.
- Hej... jak się trzymasz?
Zapytał Steve.
- Właśnie umarła moja najlepsza przyjaciółka. Była dla mnie jak siostra. Jak myślisz?
Zapytałam ocierając łzy.
- Masz racje, przepraszam...
Powiedział.
- Ja przepraszam za drzewa.
Powiedziałam wskazując na miejsce gdzie kiedyś stały te potężne rośliny.
- Pójdę zobaczyć jak idzie z rękawicą.
Powiedział Clint.
- Pójdziemy z tobą
Powiedział Steve.
- Ja pójdę się przebrać i ogarnąć.
Powiedziałam. Pokiwali głowami. Ruszyłam do mojego pokoju.
Od Autorki
Płakałam na tej scenie i jak to pisałam. Doceńcie to hah. Tradycyjnie, jak wam się podoba? Gwiazdki i komentarze miłe widziane! Jeśli się wyrobie to kolejny rozdział pojawi się 13 października jeśli się nie wyrobie to pojawi się 1 listopada. Tak więc może skończę Endgame do końca roku. Do następnego!
Buziaki :*
CZYTASZ
Bogini z Asgardu
FanfictionCześć... jestem Luna. Mam 14 lat. Jak na swój wiek jestem dosyć dojrzała. Od 2 lat mieszkam w Asgardzie wraz z matką, ojcem i dwoma braćmi. Pytacie dla czego? Otóż gdy miałam 4 lata weszłam do portalu który przeniósł mnie na ziemie, gdzie przygarnęł...