Rozdział 43

909 42 9
                                    

Razem z kapitanem zmierzaliśmy z powrotem do zaułku.

- Może to pytanie nie na miejscu ale... jakim cudem Thor się tak stoczył?

Zapytał Steve. Spojrzałam na niego.

- Myślisz że czytałam mu w myślach?

Zapytałam.

- Nie ja nie...

- Tobie też czytałam.

Przerwałam mu i uśmiechnęłam się.

- To przez stratę. Stracił matkę, ojca, brata...

Zaczęłam.

- Ty też. Czemu sobie lepiej poradziłaś?

Zapytał.

- Przeszłam to wcześniej. Para która mnie przygarnęła na Ziemi została zamordowana.

Powiedziałam. Po jednym policzku spłynęła mi łza.

- Przepraszam nie chciałem cię smucić.

Powiedział z troską w głosie.

- Nic się nie stało. Było i minęło. Pogodziłam się z tym. Boli mnie ich strata. Ich wszystkich. Ale musze żyć dalej. Żyć za nich.

Powiedziałam. Steve pokiwał głową. Skręciliśmy w zaułek.

- Spieprzyliśmy akcje.

Powiedział Tony.

- Co?!

Krzyknęłam.

- Jak to spieprzyliście?

Zapytałam.

- Hulk uderzył mnie drzwiami a Loki zniknął z kamieniem.

Powiedział Tony. Bruce przetarł twarz dłońmi.

- To był jedyny strzał.

Powiedział Steve.

- Wiem.

Powiedział Tony.

- Nie ma więcej cząstek. To koniec.

Powiedział Scott.

- Prawie rozwaliłam łeb młodszej sobie a wy mówicie że uderzył was Hulk.

Zaśmiałam się.

- Jest inna opcja.

Powiedział Tony.

- Jaka?

Zapytał Bruce.

- Cofniemy się w czasie. Jeszcze bardziej.

Powiedział Tony.

- Jak? Nie będziecie mieć jak wrócić.

Powiedziałam.

- Cofną się do czasów kiedy profesor był młodszy. Wezmą cząsteczki.

Powiedział Scott.

- Musimy wybrać odpowiedni rok a tesseract też tam będzie.

Powiedział Tony.

- Nie widzę tego.

Powiedział Steve.

- Ufasz mi?

Zapytał Tony.

- Ufam.

Powiedział Steve.

- Tylko macie wrócić. Nie macie dużo czasu.

Powiedziałam. Pokiwali głowami i zniknęli. Odgarnęłam włosy do tyłu.

- To co teraz?

Zapytał Bruce.

- Wracamy.

Powiedział Scott. Ja i Bruce pokiwaliśmy głowami. Nacisnęłam urządzenie na dłoni. Skafander zakrył całe moje ciało.

- Widzimy się w 2023.

Powiedziałam. Zostaliśmy przeniesieni na naszą platformę. Z uśmiechem spojrzałam na miejsce gdzie powinna stać Nat. Właśnie. Powinna.

- Clint. Gdzie Natasha?

Zapytał Steve. Clint ścisnął pięść a z jego oczu zaczęły lecieć łzy.

- Nie...

Powiedziałam i podeszłam do niego.

- Ona zaraz tu będzie prawda?

Zapytałam ze łzami w oczach. Zadarłam lekko głowę aby spojrzeć mu w oczy. On zaczął szlochać.

- Poświęciła się... dla durnego kamyka.

Wyszlochał. Po policzkach ciekły mi łzy.

- Nie... nie, nie! Nie!

Szlochałam. Obróciłam się do wszystkich. Spojrzałam na okna. Mogłam przysiądzie że przed chwilą nie było ani jednej chmury na niebie, a teraz... pada deszcz.

- Luna...

Zaczął Tony.

- Nie podchodź!

Krzyknęłam kiedy widziałam że chce ruszyć się z miejsca.

- Widzisz co robię?! Nie chce was skrzywdzić!

Płakałam coraz bardziej. Wybiegłam na dwór. Rozpłakałam się jeszcze bardziej a ulewa zrobiła się jeszcze gorsza.

- Luna!

Usłyszałam głos Steve'a. Biegł za mną. Wbiegłam na jezioro. Tu nikt nie wejdzie. Zaczęłam szybciej oddychać. W sumie to starałam się zaczerpnąć dech powietrza. Upadłam na kolana z krzykiem. Drzewa naprzeciwko mnie zostały złamane w pół i odleciały gdzieś daleko. Ulewa ustawała w przeciwieństwie do moich łez. Usiadłam po turecku. Dalej płakałam.

- Luna...

Zaczął Bruce. Powoli wstałam. Cała się trzęsłam. Zaczęłam wolno iść w ich kierunku. Nie miałam siły. Kiedy zeszłam na ląd spojrzałam na nich zapłakanych oczami. Thor podszedł do mnie i ukrył mnie w swoich objęciach. Nie przestawałam płakać do czasu aż zabrakło mi łez. Thor puścił mnie.

- Przysięgam że jeśli jej poświęcenie pójdzie na marne to sama się zabije.

Powiedziałam. Wszyscy rozeszli się. Usiadłam w altance razem ze Steve'em i Clint'em.

- Nie miała jakiejś rodziny? Trzeba kogoś powiadomić.

Powiedział Steve.

- Miała. Nas.

Odparł Clint. Po policzku Steve'a spłynęła łza. po moim nawet dwie. Albo trzy. Może cztery.

Całe jebane stadko łez.

Wypuściłam ciężko powietrze z ust.

- Hej... jak się trzymasz?

Zapytał Steve.

- Właśnie umarła moja najlepsza przyjaciółka. Była dla mnie jak siostra. Jak myślisz?

Zapytałam ocierając łzy.

- Masz racje, przepraszam...

Powiedział.

- Ja przepraszam za drzewa.

Powiedziałam wskazując na miejsce gdzie kiedyś stały te potężne rośliny.

- Pójdę zobaczyć jak idzie z rękawicą.

Powiedział Clint.

- Pójdziemy z tobą

Powiedział Steve.

- Ja pójdę się przebrać i ogarnąć.

Powiedziałam. Pokiwali głowami. Ruszyłam do mojego pokoju.

Od Autorki
Płakałam na tej scenie i jak to pisałam. Doceńcie to hah. Tradycyjnie, jak wam się podoba? Gwiazdki i komentarze miłe widziane! Jeśli się wyrobie to kolejny rozdział pojawi się 13 października jeśli się nie wyrobie to pojawi się 1 listopada. Tak więc może skończę Endgame do końca roku. Do następnego!
Buziaki :*

Bogini z Asgardu Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz