Rozdział 37

1K 51 7
                                    

Nareszcie mogę użyć tej piosenki w jakimś rozdziale

——————————————————————

Kilka dni później

W tym momencie jem sobie babeczkę. Jestem na Ziemi jak można się domyślić. Teraz to już na pewno nic mi nie grozi. A nawet jeśli to tam wiecie. Nic mi nie zrobią. Nie zdążą.

Hehe.

Dojebałam żartem.

Ruszyłam do parku. Usiadłam na ławce i przyglądałam się dzieciom jeżdżącym na rolkach, rowerach i innych tego typu. Odchyliłam głowę i spojrzałam w niebo. Przymknęłam oczy. Po chwili jednak poczułam że coś ciągnie mnie do góry o ile tak to można nazwać.

- Jebany bifrost.

Powiedziałam kiedy ogarnęłam że lecę z powrotem do Asgardu. Wściekła wyszłam z portalu.

- Heimdall co jest takiego ważnego aby...

Nie dokończyłam. Wyszłam z bazy a moje oczy prawdopodobnie przypominały monety pięciozłotowe. W Asgardzie były jakieś... stworzenia. Nie widziałam takich. Na moście było ich mnóstwo. Strażnicy z nimi walczyli. Odeszłam kilka metrów od bazy. Stanęłam jak wryta. Nie mogłam nic zrobić... jakby moje ciało zbuntowało się przeciw umysłowi. Chciałam się ruszyć ale... nie mogłam. Nic nie mogłam. Strzelali do mnie. Miałam już kilka ran konkretnie na piersi i brzuchu. Pokonali strażników. Odwrócili się w moją stronę. Zaczęli do mnie iść.

- Stójcie...

Powiedziałam. Łzy ciekły po moich policzkach.

- Luna!

Usłyszałam krzyk Thor'a. Zacisnęłam powieki. Byli coraz bliżej, znaczy byli połowę drogi ode mnie więc nie wiem czy to tak blisko. W pewnej chwili wszystkie pociski wymierzone we mnie zatrzymały się w powietrzu. Powoli zaczęłam iść w kierunku przeciwników. Woda nad którą był most zaczęła się unosić. Wyglądało to jak fale które poruszają się równo ze mną. Wystawiłam dłoń w stronę moich przeciwników. Zacisnęłam pięść i zgięłam łokieć. Fale zamieniły się w banki wodne które podleciałam bliżej mnie. Zamieniły się w kilkanaście lodowych szpikulców. Wyprostowałam rękę. Szpikulce poleciały na przeciwników. Łzy spływały po moich policzkach gdy robiłam różne ruchy rękami. Dalej biegli w moją stronę.

- Powiedziałam stójcie!

Krzyknęłam.

* perspektywa Thor'a*

- Powiedziałam stójcie!

Usłyszałem zwróciłem uwagę na most gdzie była Luna. Po wypowiedzeniu tych słów bańki wody zaczęły wirować wokół niej. Niektóre banki zmieniły się w lód. Do tego doszedł ogień. Loki radził sobie z przeciwnikami w zamku. Razem z ojcem. Matka schowała się w lesie razem z mieszkańcami. Luna zacisnęła pięści oraz zgięła ręce w łokciach i krzyknęła. To nie były słowa ani nic. Po prostu krzyknęła i zrobiła ruch rękami. Taki jak przy pływaniu na żabę. Cała fala tego co ją otaczało poleciała do przodu zmiotło przeciwników z mostu, powietrza, zamku i ogólnie z całego Asgardu. Nie wiem czy w miarę mnie rozumiecie bo... sam nie umiem tego opisać. Jej włosy się unosiły a oczy świeciły na niebiesko.

*perspektywa Luny*

Poczułam ulgę. W moim cieniu zobaczyłam że moje włosy się unoszą. Przejrzałam się w tafli wody. Znowu. Oczy świeciły się na niebiesko a włosy unosiły się w powietrzu.

Bogini z Asgardu Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz