Rozdział 62

79 2 0
                                    

- Co z nią?

Zapytałam gdy Thor wyszedł z kliniki czy jak to się tam zwie.

- Jest słaba.

Odparł. Spojrzałam na Val, która trzymała się po boku. Bogobójca dał jej w kość.

- Mamy jeszcze mniej ludzi.

Powiedziałam.

- Mamy ciebie.

Odparła Walkiria.

- Nie walczę tak jak kiedyś.

Odparłam.

- Jesteśmy z Asgardu. Zawsze walczymy tak samo dobrze a nawet lepiej. Płynie w nas boska krew Luna. Musimy dać rade. Musimy odzyskać te dzieci.

Mówił mój brat. Westchnęłam ciężko.

- Musicie sami odbić dzieci. Pomogłabym ale chyba bym zeszła. Chyba wyciął mi nerkę. W każdym razie musicie zniszczyć tylko ten jego miecz. To źródło jego mocy. Bez niego nie ma typa. Jeszcze jedno. Macie mi tam nie umrzeć.

Powiedziała Val i dała mojemu bratu błyskawicę. Uśmiechnęłam się. Ruszyłam z bratem na trawnik. Złapałam się ramienia Thor'a. Jakimś dziwnym sposobem zostaliśmy przeniesieni do jakimś dziwnej świątyni. Głowa jakiegoś posągu leciała na nas i na dzieci między którymi się znaleźliśmy. Z bratem chwyciliśmy ja i zaczęliśmy podnosić.

- Cześć dzieciaki. Co tam?

Powiedział mój brat.

- Wróciliście.

Powiedział syn Heimdall'a.

- Zmykać mi spod tej skały i to szybko!

Krzyknęłam. Dzieci uciekły a ja i brat rzuciliśmy głowę posag gdzieś w dal.

- Wszyscy cali?

Zapytał mój brat. Dzieci pokiwały głowami. Naprzeciwko nas stał bogobójca. Z bratem wysunęliśmy się przed dzieci. Skały i ogień zaczęły wokół mnie wirować. Przyzwałam swój strój. Bogobójca wbił swój miecz w ziemie a z niej zaczęły wyłaniać się potwory.

- Dobra słuchajcie bawimy się tak. Musimy się dostać do Stormbreaker'a i jest bonus za uniknięcie tych tam potworów. To jak zgoda?

Powiedział Thor. Dzieci zawyły z przerażenia a ja Wywróciłam oczami. Czasami nie wierze jakim debilem jest Thor i zastanawiam się czy aby napewno jesteśmy spokrewnieni.

- Ma tu ktoś doświadczenie bojowe?

Zapytałam. Dzieci pokiwały przecząco głowami.

- No to świetna okazja aby je zdobyć.

Zaśmiał się mój brat.

- Nie mówisz do żołnierzy tylko do dzieci.

Powiedziała jedna dziewczynka.

- No tak ale do Asgardzkich.

Odparł mój brat. To nie dokonać prawda bo niektóre dzieci nie były z Asgardu co same zaczęły wspominać.

- Dobrze ale dzisiaj jesteście Asgardczykami. Wszyscy do broni.

Dodał mój brat.

- Jakiej broni?

Zapytał jeden chłopczyk.

- Znajdzie coś czym będziecie mogli się obronić.

Kontynuował Thor. Dzieci rozeszły się i zaczely czegoś szukać. Ja stanęłam brzodem do armii ciebi i stworzyłam ogromną kule ognia którą rzuciłam w tamtym kierunku. Zabiłam wszystkie potwory ale ich ciągle przybywało.

- Plan był dobry szkoda że gorzej z wykonaniem.

Zaśmiałam się. Brat poklepał mnie po ramieniu i wygłosił płomienną mowę. Obróciłam się do reszty kiedy Thor ulepszył „broń" dzieci i same dzieci dzięki swojej mocy. Jakkolwiek to nie brzmi.

- Generale Aksel. Już czas uderzyć na wroga.

Powiedział Odinson.

- Zwycięstwo albo smierć.

Powiedział Aksel.

- Za Asgard!

Krzyknęłam a za mną krzyknęli to wszyscy. Ruszyliśmy przed siebie. Stworzyłam sobie miecz z ognia i zaczęliśmy walkę. Szło nam dobrze nawet bardzo dobrze. Dzieci radziły sobie znakomicie. Ja z bratem ruszyliśmy na bogobójce. Atakowałam go lodowymi szpikulcami a Thor walczył swoim piorunem. Bogobójca odepchnął mnie i powalił mojego brata. Chciał wbić mu miecz w serce ale zatrzymałam go swoją mocą. Starałam się go utrzymać. Bogobójca spojrzał na mnie i uśmiechnął się. Tak szybko skierował i rzucił miecz w moją stronę, że ledwie zdążyłam stworzyć ścianę lodu przed sobą. Miecz w niej utknął. Bogobójca pojawił się i złapał miecz przepychając go w moją stronę. Miecz wbił mi się w brzuch.

- Same z tobą problemy.

Powiedział bogobójca, który po chwili odleciał ode mnie wyciągając ze mnie miecz. Czy bolało?

W chuj.

- Jane...

Powiedziałam gdy zorientowałam się że to Miollnir odrzucił bogobójce. Złapałam się za brzuch.

- Luna!

Krzyczał Thor i biegł do mnie. Ponownie stworzyłam miecz z ognia i wbiłam go sobie w miejsce gdzie zrobił to Nekromiecz. Krzyczałam z bólu. Mam nadzieje że to mi pomoże chociaż nie wiem jak.

- Luna nie umieraj.

Mówił brat i klęknął przy mnie. Powieki były ciężkie i opadały mi na dół.

- Thor...

Wykrztusiłam. Moje oczy całkiem się zamknęły.

Od Autorki
POLSAT KOCHANI. Nie zabijcie mnie za tak długą nieobecność, bardzo was przepraszam. Następny rozdział pojawić się powinien szybciutko. Życzę cierpliwości.
Buziaki :*

Bogini z Asgardu Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz