Rozdział 11

3.1K 154 33
                                    

- Luna? Luna wstań...

Usłyszałam i leniwie podniosłam powieki. Stał nade mną mój brat.

- Thor? Co z Ultronem?

- Uciekł nam. Co ci się stało?

- W sumie to nie wiem. Wyszłam na chwilę za... Bruce! Gdzie on jest?!

- Siedzi w środku. Wyszłaś na chwilę i co?

- I coś mnie uderzyło. Później była ciemność.

Thor wziął mnie na ręce jak pannę młodą po czym wszedł do odrzutowca i posadził na podłodze

- Gdzie lecimy?

Zapytał Steve.

- Do kryjówki.

Uśmiechnął się Clint. Zadrżałam. Było mi zimno, byłam śpiąca... Co się ze mną dzieje? Brat usiadł obok mnie i nakrył swoją peleryną. Oparłam się o jego ramię. Zasnęłam.

Poczułam szturchnięcie. Otworzyłam oczy i ujrzałam uśmiechającego się Thor'a. Wstałam i otrzepałam swoje ciuchy oraz poprawiłam włosy. Byliśmy na wsi. Samolot stał na przeciwko domku. Wyszliśmy z odrzutowca kierując się do środka. Zastaliśmy tam kobietę i dwójkę dzieci.

- To jest Laura. Moja żona.

Powiedział Clint. No tego to się nie spodziewałam. Jego żona była śliczna a dzieci urocze. Co z tego że najstarsze było ode mnie młodsze chyba o 2 lata.

- To twoja siostra?

Zwróciła się do Thora.

- Tak...

- Zwróciłam uwagę na znamię.

Uśmiechnęła się. Lubie je pokazywać. Dla tego chodze w kródkich koszulkach bo mam je na brzuchu. Thor ma je na ramieniu a Loki miał z boku na szyi po prawej stronie. Mniejsza. Laura zaproponowała nam obiad. Ucieszyłam się bo te dwa batoniki nie były jakieś mega pożywne. Pomogłam Laurze gotować makaron na tak zwane spaghetti. Pachniało to obłędnie. Za pomocą swoich mocy poukładałam talerze na stole. Kątem oka zobaczyłam że Thor i kapitan wychodzą z domu. Ruszyłam za nimi.

- Thor? Gdzie idziesz?

Zapytałam. Brat otwrócił się w moją stronę i podszedł do mnie. Wytłumaczył że musi coś wyjaśnić. Pocałował mnie w czoło.

- Zajmij się tymi Midgardczykami

Powiedział gładząc moje włosy. Pokiwałam głową. Thor odleciał. Skrzyżowałam ręce pod biustem opierając się o filar. Steve podszedł do mnie uśmiechając się i poklepał moje ramię.

Wieczór

Siedziałam na schodach patrząc w niebo. A dokładniej księżyc.

- Co porabiasz księżniczko?

Zapytał Steve z uśmiechem na twarzy siadając koło mnie.

- Patrzę.

- Na co?

- Na niebo... Na księżyc.

- Tak... Niebo jest piękne zwłaszcza wieczorami.

- Oj tak...

Uśmiechnęliśmy się.

- Co takiego jest w tym księżycu?

Zapytał.

- Ja.

- Jak to?

- Po prostu. Luna to księżyc.

- No tak... Śliczne imię...

Uśmiechnął się. Spojrzałam na niego.

- Co robi reszta?

Zapytałam.

- Gadają z Fury'm

- On tu jest?

- Jak widać...

Powiedział. Poprawiłam włosy.

- Tęsknisz za nim?

Podniosłam zdezorientowana głowę patrząc się na Roggers'a. Przeczytałam mu w myślach. Mówił o Loki'm.

- Oczywiście... Był moim bratem. Kochałam go. Z resztą nadal kocham.

Uśmiechnęłam się lekko. Steve pokiwał głową.

- Skąd masz to znamię?

Pokazał na mój brzuch.

- Każde dziecko Odyna takie ma. Dzięki temu wróciłam do Asgardu.

Powiedziałam. Po chwili jednak usłyszeliśmy że ktoś nas woła. Wstaliśmy. Otrzepałam tyłek i weszłam do środka.

- A wy co na randce byliście?

Zaśmiał się Tony. Przewróciłam oczami i usiadłam przy stole. Rozmawiali o planie. Nie miałam w nim większej roli więc nie słuchałam. Chodziło o jakąś kołyskę. Ultron chce przenieść się w ciało które sam zrobi czy jakoś tak. Jak mówiłam. Nie słuchałam dokładnie. Steve wstał i kazał nam się wyspać bo jutro wyruszamy.

No ok... Poszłam się umyć. Laura dała mi szlafrok w którym byłam zmuszona spać. Wyprałam jeszcze moje ciuchy i wysuszyłam je. Położyłam się na łóżku. Zasnęłam.

Od Autorki
Hej, hej! Jak wam się podoba? Może gwiazdka? Miły komentarz? Z góry dziękuję!!

Bogini z Asgardu Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz