Rozdział 25

1.7K 90 12
                                    

Sześć lat wcześniej

- Czyli że jestem jakąś boginią a to jest mój dom?

Zapytałam.

- No dokładnie.

Odparł mój ojciec. Jak to dziwnie brzmi. Ale bynajmniej jest szczery. Pokiwałam głową.

- Dla czego dopiero teraz mnie znaleźliście? Po ośmiu latach?

Ponownie zapytałam. Milczeli.

- Nie wiedzieliśmy gdzie wysłał cię Bifrost. Heimdall nie mógł cię znaleźć...

Odparła matka.

Co za Heimdal?

- Thor zaprowadzi cię do twojego pokoju.

Powiedział ojciec. Zdążyli mi zrobić pokój? Wow. Poszłam za bląd włosym. Otworzył mi drzwi. Weszłam do mojego pokoju a Thor tuż za mną. Rozglądnęłam się. Miałam dwie ściany miętowe a kolejne dwie białe. Białe łóżko ze złotymi zdobieniami stało obok okna.

- Wow...

Powiedziałam.

- Nie podoba ci się?

Zapytał Thor.

- Podoba! I to bardzo.

Odparłam z uśmiechem. Odwróciłam się do mojego brata. On uśmiechnął się i poczochrał moje włosy.

- Chodź. Trzeba cię ubrać w jakąś suknię.

Powiedział. Pokiwałam głową i podeszłam do szafy która stała niedaleko drzwi. Wyciągnął z niej złotą, rozkloszowaną sukienkę. Spojrzał na mnie i podał suknię.

- Za 10 minut przyjdź do sali tronowej. Będziemy czekać.

Powiedział i uśmiechnął się do mnie. Wyszedł z pokoju zamykając za sobą drzwi. Ubrałam sukienkę i białe pantofelki które znalazłam w szafie. Przeczesałam włosy które i tak zakręciły mi się na końcach. Wyszłam z pokoju zmierzając w wyznaczone mi miejsce. Przez głowę przelatywało mi mnóstwo myśli.

Czy oni na prawdę są moją rodziną? Co jeśli to po prostu przypadek? Może mają tylko podobne znamiona?

Moje przemyślenia przerwał mój czarno włosy brat. Nie, nadal to głupio brzmi.

- Luna... wyglądasz ślicznie.

Powiedział. Uśmiechnęłam się.

- A gdzie rodzice?

Zapytałam.

- Będziemy tylko my. Ja i Loki zabieramy cię na spacer.

Powiedział Thor. Uśmiechnęłam się i ruszyłam za nimi. Wyszliśmy z pałacu kierując się na jego tył. W oddali widziałam mnóstwo drzew. Zmierzaliśmy w tamtym kierunku. Zatrzymaliśmy się przy niewielkim stawie.  Wydawał mi się znajomy. Usiedliśmy na brzegu.

- Lubiłaś tu przychodzić.

No i wyjaśnione skąd znam to miejsce.

- Jak byłaś mała to cię tu przynosiliśmy i raczkowałaś po wodzie.

Dokończył Thor. Loki zaśmiał się a ja razem z nim.

- Nie mamy wątpliwości. Na pewno jesteś naszą siostrą.

Powiedział Loki.

- Skąd macie pewność?

Zapytałam.

- Oczy, włosy, uśmiech... jeśli przejdziesz po wodzie to będzie zbyt duże podobieństwo aby był to przypadek.

Powiedział Loki. Spojrzałam na staw i przełknęłam ślinę. Niepewnie wstałam. Oni tuż za mną. Podeszłam do wody.

- Nie utopie się?

Zapytałam.

- Woda, lód i ogień to twoje żywioły. Nie powinnaś.

Odparł z uśmiechem Thor. No dobra... Zamknęłam powieki. Postawiłam stopę na tafli wody po chwili drugą. Otworzyłam oczy. Stałam na wodzie.

Jestem pojebana.

Zaczęłam iść dalej. Nie wpadłam pod wodę ani nic. Po prostu stałam na środku jeziora. Wróciłam do... moich braci. Moich prawdziwych braci.

- Opowiedz mi coś jeszcze.

Powiedziałam.

- Wiesz, kiedyś prawie spaliłaś połowę tego lasu. Żebyś tylko widziała minę matki. Nigdy się tak nie uśmiała. Byłaś naszym oczkiem w głowie. Świata poza tobą nie widzieliśmy.

Powiedział Thor. Uśmiechnęłam się.

- Ja raz gdy cię szukaliśmy zapomniałem o tym stawie. Ty sobie spokojnie po nim raczkowałaś a ja wpadłem i dotknąłem dna.

Powiedział Loki. Zaśmiałam się.

- Jesteście moją rodziną.

Powiedziałam.

- Jesteśmy. I już zawsze będziemy.

Powiedział Thor. Przytuliłam ich obydwu. Przymknęłam oczy.

Mam prawdziwą rodzinę. A w dodatku mieszkam w zamku. Niczego więcej mi do szczęścia nie trzeba.

Od Autorki
No witam! Jak wam się podoba pierwszy rozdział o przeszłości Luny? Dajcie znać w komentarzach. Zostawcie gwiazdkę. Z góry dziękuję!

Bogini z Asgardu Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz