Rozdział 28

1.3K 69 11
                                    

Po kilku minutach byłam w domu. Postawiłam reklamówkę w kuchni.

- Jestem!

Krzyknęłam. Nikt mi nie odpowiedział. Ruszyłam do salonu. Wiedziałam. Siedzą i oglądają wiadomości.

- Dziś, w jednej z uliczek Manchester'u znaleziono czterech nieprzytomnych mężczyzn. Mieli przy sobie noże i kilka zdjęć z nagimi dziewczynkami. Przetransportowano ich do więziennego szpitala. Zeznali że pobiła ich dziewczynka o brązowych oczach i włosach. Nie wiadomo ile w tym prawdy lecz wydaje się to nieprawdopodobne.

Usłyszałam z telewizora. Katy i Jason spojrzeli na mnie na co uśmiechnęłam się niewinnie.

- Znowu Luna? Nie możesz się bić z kim popadnie.

Powiedziała Katy.

- A co miałam robić?! Czekać aż mnie zgwałcą? Dobrze że na mnie trafili. Dostali za swoje. Czterech na jedną to trochę nie fair.

Odparłam. Katy pokręciła głową na boki. Posłałam jej przepraszające spojrzenie. Nie lubi jak się wydzieram. Ja w sumie też tego nie lubię.

- Robiłaś to w obronie własnej. Nie mamy ci tego za złe. To dobrze że umiesz o siebie zadbać.

Odezwał się Jason. Uśmiechnęłam się i ruszyłam do swojego pokoju. Odetchnęłam z ulgą siadając na łóżku.

- Kurwa...

Powiedziałam cicho. Kiedyś te skurwiele wyjdą z kicia i co wtedy? A no tak. Wpierdole im znowu. Optymizm lvl Luna. No mniejsza.

Teraźniejszość

- Nie miałaś tam lekko?

Zapytał Thor.

- Niezbyt. Ciągle ukrywanie się męczyło mnie. Tutaj nie muszę tego robić.

Odparłam.

- Dokończysz opowieść?

Zapytał Loki.

- Może kiedy indziej.

Odparłam puszczając do niego oko.

- Kto to narysował?

Zapytał Thor po krótkiej ciszy. Wskazał palcem na moje rysunki. Uśmiechnęłam się lekko.

- No ja...

Powiedziałam. Loki wstał z łóżka i podszedł do mojej tablicy z rysunkami. Poza tymi dwoma o których już mówiłam miałam jeszcze trzy. Na jednym byłam ja i Thor na drugim ja i Loki a na trzecim byliśmy wszyscy. Odwrócił się do mnie.

- Sama to narysowałaś?

Zapytał brunet. Kiwnęłam głową. Jeszcze raz spojrzał na rysunki. W sumie nie wiem co w nich takiego ciekawego ale ok.

- Jak wychodzisz z zamku?

Zapytał nagle Thor.

- Straże stojący przy wejściach do zamku ani razu nie widzieli abyś wychodziła.

Dokończył brunet.

- Wychodzę oknem.

Powiedziałam. Spojrzeli na mnie jak na ufoludka.

- Jak przez okno?

Zapytał Thor.

- No tak.

Powiedziałam podchodząc do okna. Zaskoczyłam i po chwili wysunęłam skrzydła. Podleciałam do góry i usiadłam na parapecie. Spojrzeli na mnie uśmiechając się.

- Masz skrzydła.

Powiedział Loki.

- No jak widać.

Zaśmiałam się.

Bracia wyszli z mojego pokoju. Ja postanowiłam położyć się spać.

*perspektywa Thor'a*

Gdy wyszliśmy od Luny skierowaliśmy się do sali tronowej. Czekał tam na nas ojciec i matka.

- Skąd mamy pewność że to na pewno ona?

Pytała Frigg'a. Wywróciłem oczami.

- Jeszcze macie wątpliwości? To na pewno ona. Jest bardzo duże podobieństwo. Nawet jej uśmiech jest identyczny.

Powiedział Loki.

- Ma racje. Włosy, oczy, moce, znamię. To wszystko wskazuje na to że jest to wasza córka a nasza siostra.

Powiedziałem. Nie mogę uwierzyć że mają wątpliwości.

- Mogą mieć rację. Jest podobna do ciebie.

Powiedział Odyn do Friggi. Loki przewrócił oczami. Wraz z bratem postanowiliśmy odejść.

- A ty jak sądzisz?

Zapytałem brata.

- Na pewno jest naszą siostrą. Popacz na nas. Od kiedy się pojawiła ani razu się nr pokłóciliśmy.

Odparł pokiwałem głową bo miał rację. Bardzo się zmieniliśmy kiedy się pojawiła. Niby kilka dni. Ona ma coś w sobie dzięki czemu od razu ją pokochaliśmy.

To musi być ona.

Od Autorki
Cześć i czołem! Rozdział troszkę krótszy ale mam nadzieję że się podobał. Poproszę o gwiazdki i miłe komentarze!
Z góry dziękuję. Buziaczki :*

Bogini z Asgardu Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz