Spojrzał na mnie z przerażeniem w oczach.
- Widzę że opuściła cię pewność siebie.
Dodałam. Moje oczy zaświeciły się.
- Teraz widzisz mnie taką jaką mnie opisywali.
Powiedziałam z uśmiechem na ustach. On wziął coś ostrego i rzucił we mnie. Trafił w pierś. Zaśmiałam się i wyciągnęłam rzecz bez problemu. Rzuciłam nią w niego. Wbiło mu się w ramie. Uśmiechnęłam się. Wtedy Thanos wyciągnął przyrząd z ramienia i wziął swój miecz. Zaczął biec do nas.
- Carol teraz!
Krzyknęłam. Carol leciała prosto do portalu. Thanos rzucił tam miecz. Nie zdążyłam go zatrzymać. Rozwalił portal.
- Kurwa.
Powiedziałam.
- Język!
Krzyknął kapitan przez komunikator. Szukałam wzrokiem rękawicy. Zobaczyłam ją. Koło Thanos'a. Biegłam po nią. Thor, Tony i Steve walczyli z tytanem. Wślizgnęłam się między nich i złapałam rękawice. Thanos spojrzał na mnie. Wysunęłam skrzydła. Złapał mnie za jedno. Zawyłam z bólu. Ściskając rękawice obróciłam się i kopnęłam go w twarz. Ten puścił moje skrzydło i złapał za rękawice. Zaczęłam machać skrzydłami aby odlecieć do góry. Coś trafiło we mnie i odrzuciło mnie w bok. Upuściłam rękawice. Thanos złapał ją. Carol jedynie powstrzymywała go przed pstryknięciem. Złapał fioletowy kamień i uderzył w nią. Tony rzucił się na niego, jednak Thanos odepchnął go. Wstałam szybko. Odrzuciło mnie dość daleko. Biegłam ile miałam sił w nogach. Po drodze moje oczy zgasły. Włosy pozostały białe jak śnieg.
- Jestem przeznaczeniem.
Powiedział tytan i pstryknął. Nie stało się nic. Spojrzałam na Tony'ego. Kamienie były na jego rękawicy.
- A ja... jestem. Iron Man.
Powiedział.
- Nie!
Krzyknęłam. Tony pstryknął. Oślepiło mnie. Armia Thanos'a zaczęła znikać. Tytan rozglądał się. Usiadł na kamieniu.
- Jeśli myślisz że odejdziesz bez bólu... to się mylisz.
Powiedziałam i zacisnęłam pięść. Thanos zawył z bólu. W agonii rozsypał się.
- Tony...
Wyszeptałam i podbiegłam do niego. Oparł się o ścianę. Kucnęłam przy nim. Połorzyłam mu ręce po bokach głowy. Łzy napływały do moich oczu.
- Zadziałaj. Proszę zadziałaj...
Mówiłam. Chciałam go uleczyć. Łzy ciekły po moich policzkach. Tony dotknął mojej jednej ręki i pokiwał przecząco głową. Wstałam i pozwoliłam podejść Peter'owi. Wiedziałam że Tony był dla niego jak ojciec. Czytanie w myślach i te sprawy.
- Wygraliśmy. Pan to zrobił. Wygrał pan.
Powtarzał chłopiec. Pepper podeszła do swojego męża. Peter odsunął się w bok. Rozmawiali przez chwilę.
- Możesz odpocząć.
Powiedziała. Reaktor na piersi Tony'ego zgasł. Peter przytulił się do mnie nie mając o tym chyba pojęcia. Objęłam go mocno. Po chwili speszony odsunął się ode mnie. Uklękłam na jedno kolano. Po kolei wszyscy zrobili to samo.
Bogini klęczy przed człowiekiem. I to nie byle jakim człowiekiem. Przed samym Iron Manem.
***
CZYTASZ
Bogini z Asgardu
FanfictionCześć... jestem Luna. Mam 14 lat. Jak na swój wiek jestem dosyć dojrzała. Od 2 lat mieszkam w Asgardzie wraz z matką, ojcem i dwoma braćmi. Pytacie dla czego? Otóż gdy miałam 4 lata weszłam do portalu który przeniósł mnie na ziemie, gdzie przygarnęł...