Rozdział 1

7.1K 289 139
                                    

Czas akcji: Dzień koronacji Thor'a z filmu   " Thor "

- Luna... Luna... Luna!

-Ymm... Co jest?

-Wstawaj! Dziś ważny dzień.

- Jaki?

- Na Odyna dziewczyno... Thor ma dziś koronację.

- Co?! To już dzisiaj?! Bosz już się zbieram!!

Pewnie jesteście ciekawi co się dzieje. Więc tak dziś jeden z moich braci będzie koronowany na króla Asgardu. Moja mama przyszła mi to ogłosić. Szybciutko powstałam z łóżka, przytuliłam mamę i ruszyłam do mojej łazienki. Miałam pokój inny niż wszystkie w zamku i byłam z tego dumna! Nawet moi bracia mieli bardzo podobne pokoje. Wracając poszłam się umyć i lekko podmalować.

Po około godzinie wyszłam z łazienki i podeszłam do szafy. Miałam tam prawie same suknie (jak na księżniczkę Asgardu przystało). Wzięłam moją ulubioną, śliczną niebieską sukienkę. Założyłam do niej białe pantofelki. Tak wyszykowana wyszłam z pokoju.

- Wow... Luna wyglądasz ślicznie!

- Dziękuję.

Odpowiedziałam Lokie'mu.
Razem poszliśmy do wielkiej sali, w której miała odbyć się koronacja. Sala była jak zwykle piękna. Do tronu prowadziły olbrzymie schody.

Na tronie już czekał ojciec.
Loki podszedł do niego i zaczęli rozmawiać. Nie wiedziałam dokładnie o czym rozmawiają ale szczerze? Miałam to gdzieś. Podczas rozmowy ojciec na mnie zerknął. Uśmiechnęłam się do niego przyjaźnie i ku mojemu zdziwieniu odwzajemnił uśmiech. Ktoś tu był chyba w dobrym humorku. Gdy straże zaczęli wpuszczać gości do sali ojciec wraz z Loki'm przerwali rozmowę. Ja stałam najniżej na schodach. Za mną stał Loki, a za nim matka.

Goście już się zebrali w sali zostawiając ścieżkę dla Thor'a.
W końcu nadszedł ten czas. Koronacja. Byłam bardzo podekscytowana, trzymałam kciuki aby wszystko poszło zgodnie z planem. Thor wkroczył do sali z Miolnirem (dla nie wtajemniczonych to młot). Uklękł przed schodami uśmiechając się szeroko do mnie i puszczając oko do matki. Próbowałam się nie śmiać ale coś mi nie wychodziło. Moja mina musiała wtedy wyglądać komicznie.
Ojciec rozpoczął koronację:

- Czy przysięgasz bronić ludność Asgardu?

- Przysięgam.

- Czy przysięgasz być dobrym, lecz i sprawiedliwym królem?

-Przysięgam.

- Czy przysięgasz podejmować mądrych decyzji?

- Przysięgam!

- A więc Thorz'e Odynsonie ja Odyn mianuję cię...

Nie dokończył. W jego oczach było przerażenie. Wyszeptał tylko coś cicho. Nie mogłam wytrzymać, przeczytałam to z jego myśli. "Zbrojownia, olbrzymy". Moje oczy stały się jak monety pięciozłotowe. Zeszłam tylnym wyjściem i poleciałam szybko do zbrojowni.

Niszczyciel uporał się z nimi (taki strażnik zbrojowni) lecz mi bardziej chodziło o strażników. Uklękłam przy jednym i starałam się wyleczyć rany. I tak ze wszystkimi. Ojciec wraz z Thor'em i Loki'm weszli do zbrojowni szybkim krokiem. Ojciec odesłał niszczyciela i spojrzał na mnie jak leczyłam strażników. Nic nie powiedział więc przeczytałam mu w myślach. "Jestem z niej dumny". No, no ktoś tu wyraźnie dziś w dobrym humorku. Thor rozmawiał z ojcem o bitwie z olbrzymami. Że on by ich pokonał. Loki stał z tyłu jak słup z jego tępą minom która zawsze mnie rozśmieszała, lecz teraz starałam się ukryć śmiech.

Ojciec przerwał rozmowę z Thor'em i wyszedł, sam Thor został w zbrojowni. Był jak wryty w ziemię. Loki coś mu mamrotał lecz on dalej stał. Podniosłam się, podeszłam do niego i powiedziałam:

- Thor. Chodź. Nie stój tu jak słup soli.

Uśmiechnął się lecz nic nie powiedział. Pstryknęłam cicho będąc przy drzwiach a nad nim pojawiła się wielka bańka wody. Jednym ruchem ręki cała woda spadła na Thor'a. Otworzyłam drzwi. Thor odwrócił się do mnie a ja wybiegłam z sali i poleciałam poza zamek na zewnątrz. Brat wyleciał za mną. Uśmiech nie znikał z naszych twarzy. Po godzinnej gonitwie w końcu mnie złapał.

- Mała cholero! Ja ci dam! Teraz to sobie polatamy!!

Powiedział do mnie Thor śmiejąc się.
5 minut latał ze mną wokół Asgardu. Wiedział że bardzo szybko kręci mi się w głowie.

Co za człowiek. Zaraz zwymiotuję...

Pomyślałam. W końcu odstawił mnie na okno od mojego pokoju. Uśmiechnął się do mnie i wyszedł z mojego pokoju. Wykończona poszłam się umyć i przebrać w piżamę po czym poszłam spać.

W nocy obudził mnie huk drzwi zamku. Wyjżałam przez okno, zobaczyłam ojca. Szedł w stronę bazy mostu. Po chwili widziałam jak Heimdall otwiera most. Zaciekawiona
Wyskoczyłam z okna, rozłożyłam skrzydła i podleciałam na środek mostu. Schowałam skrzydła i dalej szlam pieszo. Gdy dotarłam na miejsce Heimdall odwrócił się do mnie i uśmiechnął przyjaźnie.

- Po co mój ojciec...

Nie dokończyłam gdysz Hemdall mi przerwał.

- Twoi bracia i ich towarzysze ruszyli do królestwa olbrzymów.

Powiedział.
Oczy miałam jak pięcio-złotówki.

Oni sobie kiedyś coś zrobią...

Pomyślałam. Zanim się obejrzałam otworzył się most. Wszyscy weszli do bazy. Ojciec był wściekły... Stałam jak wryta w ziemię. Czułam jego złość. Zaczął się wydzierać na Thor'a.

Od Autorki
Cześć kochani!! Jak wam się podoba opowieść? Widzimy się w następnym rozdziale? Pojawi się on za 2 dni.
Buziaki :*

Bogini z Asgardu Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz