Spojrzeliśmy tam. Zaczęły otwierać się portale. Pierwszy wyszedł T'Chala z Okoye i Shuri. Za nimi wyleciał Sam. Z portalu zaczęli wychodzić wojownicy. Poznałam wśród nich strażników galaktyki, lud Waknady, Wandę, Valkirię nawet żone Tony'ego i w sumie wielu innych. Z kapitanem dyszeliśmy z ulgi. Ścisnęłam go mocniej za rękę. Spojrzał na mnie i zaczął się uśmiechać. Obróciliśmy się w stronę armii Thanos'a. Uśmiech znikał mu z twarzy. Czułam to aż w kościach. Przyleciał do nas mój brat i Tony. Puściłam dłoń kapitana. Scott, który był ogromny, postawił na ziemie Bruce'a, Rocket'a i James'a.
- Avengers!
Zaczął Steve chwytając Miollnir który z impetem wpadł mu do ręki.
- Na przód.
Dokończył. Wszyscy ruszyliśmy na przeciwników. Nagle wielki statek Thanos'a wyczuł coś w atmosferze. Po chwili coś rozwaliło cały statek.
- Witamy na Ziemi Danvers.
Powiedziałam gdy zorientowałam się że to Carol. Rzucałam w przeciwników lodowymi szpikulcami i podpalałam ich.
- Widzi ktoś taki ohydny van?!
Krzyknął Steve do komunikatora.
- Ja! Nie spodoba ci się w jakim jest miejscu.
Krzyknęła Valkiria. Odsunęłam się nieco od reszty. Nagle mnóstwo z chitauri się na mnie rzuciło. Stworzyłam pole za pomocą mojej mocy. Taką kopułę. Była w białym kolorze ale tak śmiesznie przezroczysta.
To miało bardzo dużo sensu Ok?
- Luna gdzie jesteś?
Usłyszałam Tony'ego przez komunikator.
- Szczerze? Sama chciałabym wiedzieć.
Powiedziałam czując jak tracę siły. Pole siłowe wysysało ze mnie energię. Na dodatek robiło się coraz mniejsze. Przeciwnicy gryźli je, bili i drapali. Nagle jeden z chitauti przebił się ręką i podrapał mnie w nogę. Wypchnęła go z mojej bezpiecznej sfery. Spojrzałam na nogę. Nie goiła się. Krwawiłam.
- Mam problem...
Powiedziałam.
- Co się dzieje?
Zapytał Thor. Czasami kocham ten komunikator.
- Krwawię. Nie goje się. Nie wiem co się dzieje.
Powiedziałam ze łzami w oczach. Kopuła była niebezpiecznie mała.
- Jak to się nie goisz? Gdzie jesteś?
Zapytał Thor. Nie odpowiedziałam. Byłam zbyt skupiona na tym aby nie dostać innych obrażeń. Nagle chitauri przestali atakować moje nędzne pole które i tak właśnie znikło. Obejrzałam się. W tym momencie w moją pierś został wbity miecz. Spojrzałam do góry.
- Same z tobą problemy.
Powiedział Thanos wpychając miecz głębiej. Z ust zaczęła lecieć mi krew a z oczu łzy. Jestem pewna że ostrze otarło się o moje serce.
- Luna!
Usłyszałam głos brata w głowie. Jak przez barierę. Pewnie poczuł coś przez naszą więź. Nawiązałam ją na nowo jak mnie przytulił po rozłące. Coraz mniej do mnie docierało.
- Nie męcz się tak dziecinko. Zaraz przestanie boleć.
Powiedział. Czemu ja się nie goję. Zacisnęłam ręce na mieczu. Wydałam z siebie okropny okrzyk z bólu i... ścisnęłam miecz tak mocno że pękł. Upadłam na kolana i wyjęłam z siebie resztę ostrza. Thanos uśmiechnął się i odszedł ode mnie. Plunęłam krwią i zaczęłam kaszleć. Pociągnę jeszcze może z trzy minuty. Moje ciało przestaje się regenerować ale daje mi więcej czasu. Tak mi się wydaje.
- Ludzie... nie goje się. Wbił mi miecz na wylot.
Wykrztusiłam.
- Jak to?! Czarodziejko gdzie ty jesteś?
Zapytał Tony. Komunikator zajebista rzecz.
- Nie sądziłam że tak umrę.
Powiedziałam do komunikatora.
- Luna wstań. To nie może być koniec.
Powiedział kapitan.
- Co się dzieje?
Zapytał Clint.
- Thanos dorwał Lunę.
Powiedział kapitan.
- Młoda nie wydurniaj się i wstawaj.
Prawie krzyknął Clint. Słyszałam jak załamuje mu się głos.
- Przepraszam że znowu was zawiodłam.
Powiedziałam szeptem.
- Tracimy Lunę ludzie! Znajdź ją ktoś. Ona umiera. Luna zostań. Nie umrzesz. Nie teraz!
Krzyczał rozpaczliwie Thor.
- Nie mogę już. Kocham was wszystkich... dziękuje za wszystko.
Powiedziałam ostatnimi resztkami sił i życia. Potem mówili coś do mnie ale nie rozumiałam. Przechyliłam się do przodu. Wystawiłam ręce. Zacisnęłam mocniej powieki. Moje dłonie które były pocięte przez miecz zetknęły się z ziemią i... to w ciul boli. Otworzyłam oczy. Widziałam się w swojej kałuży krwi. Przed oczami przeleciały mi wszystkie wspomnienia. Upadłam obok kałuży. Kaszlnęłam kilka razy. Powieki robiły się coraz cięższe. Zamknęłam oczy tracąc się w ciemności.
Od Autorki
Dobry wieczór wszystkim. Nie mordujcie mnie za ten rozdział proszę. Kolejny pojawi się prawdopodobnie na święta. Taki mały prezencik. Gwiazdki i komentarze bardzo mile widziane! Do następnego, mam nadzieje że większość dotrwa.
Buziaki <3
CZYTASZ
Bogini z Asgardu
FanfictionCześć... jestem Luna. Mam 14 lat. Jak na swój wiek jestem dosyć dojrzała. Od 2 lat mieszkam w Asgardzie wraz z matką, ojcem i dwoma braćmi. Pytacie dla czego? Otóż gdy miałam 4 lata weszłam do portalu który przeniósł mnie na ziemie, gdzie przygarnęł...