Prolog

2.3K 70 24
                                    


Z trudem sięgając do klamki otworzyłem drzwi do salonu. Przez szparę prześwitywało światło z lampki. Mama czytała książkę, siedząc w fotelu. Lubię gdy czyta, jest wtedy taka spokojna.

-Mamusiu, nie mogę spać-powiedziałem szeptem stojąc w progu.

Mama zamknęła książkę. Spojrzała mi w oczy.

-Znowu śnił ci się ten sen?- bezradnie pokiwałem głową. Od tygodnia, dzień w dzień śni mi się ten sam koszmar. Odkąd zobaczyłem jak tatuś okłada mamusię pięściami. Nie chcę tego pamiętać. Nie chcę. Tatuś nie powinien tak robić, tatusiowie moich kolegów kochają mamusie, dają im kwiaty i całusy, nie ból i siniaki. To jest złe, ale ja nie wiem jak mam pomóc, jestem bezsilny. Jestem tylko dzieckiem, nie chcę tego pamiętać.

-Chodź do mnie- mamusia widząc mój strach zamyka książkę i wyciąga do mnie ręce. Nie namyślając się wiele wdrapuję się na jej kolana i zwijam w kłębek. Mamusia mnie przytula i kołysze.

- Czemu on ci to zrobił?- zapytałem płaczliwym głosem, wtulając się w jej rękę-tak nie wolno.

-On nie chciał – zaczęła go bronić. Zawsze go broni. Zawsze mówi że to jej wina. Ale to nie prawda. on sam tak chce. lubi to robić.- Musiałam go czymś zdenerwować. Nigdy wcześniej tego nie robił, on...

Jej słowa zostają gwałtownie przerwane przez huk drzwi odbijających się od ściany i stłumiony przez stan upojenia histeryczny wrzask:

-Ty pierdolona szmato!- ciężkie kroki odbijają się echem w korytarzu. on tu idzie.

Mamusia szybko bierze mnie na ręce, pędem biegnie po schodach i puszcza w moim pokoju:

- Zostań tu! I pod żadnym pozorem nie wychodź!- mówi głośnym szeptem i biegnie z powrotem do salonu. Kiwam głową na znak że się zgadzam mimo że jej nie ma już w pokoju.
Mimo że jestem na górze wyraźnie słyszę słyszę co dzieje się na dole. Nie podoba mi się to. Tatuś krzyczy. Przykładam ucho do podłogi:

- Puściłaś się z nim suko! Dobrze ci było?!- szkło rozbija się o ścianę- Pieprzył cię lepiej niż ja?!

Uderzenie.

Uderzenie.

Uderzenie.

Mama z głuchym łomotem upada na podłogę i płaczliwym tonem, przepełnionym bólem chrypi:

-Ale...ale... ja nigdy bym cię nie zdradziła, kocham Cię!- zaczyna szlochać.

-Kochasz mnie?!- Tatuś wybucha histerycznym śmiechem, słyszę głuchy odgłos i dźwięk gwałtownie wciąganego powietrza, kopnął mamusię w żebra, zwijam się w kłębek w kącie, a mimo to nadal słyszę wszystko doskonale, tatuś krzyczy:

- Ty mnie nie kochasz! Zdradzasz mnie na prawo i lewo! Myślisz że ja tego nie widzę? Tych powściągliwych spojrzeń?! Flirtujesz z każdym mężczyzną! Jesteś zwykłą kurwą!

-Przestań!- wychlipała mamusia- Mały cię usłyszy.

Chyba dopiero teraz tatuś zwrócił uwagę na to że jestem w domu, wcześniej był zbyt zajęty mamusią.Tatuś znów roześmiał się, teraz jeszcze mniej radośnie. To nie był nawet śmiech, to był warkot.

- Ten bachor?- znów kopnął mamę, ta zawyła z bólu- Nim również niedługo się zajmę, niewydarzony gówniarz. Widzisz?! Nawet dziecka nie potrafisz wychować!

Mamusia płakała zwijając się z bólu, czułem to. Ja też płakałem, po policzkach płynęły mi łzy bezsilności. Gwałtownym gestem otarłem łzy z policzków. Zmarszczyłem gniewnie brwi. Wstałem z podłogi i podszedłem do okna. W tym momencie postanowiłem. Nie pozwolę na to, gdy urosnę uratuję mamę. Nie pozwolę jej krzywdzić. Zabiorę mamusię od tego potwora, pomogę jej. Będę walczyć i wygram. To właśnie w tym momencie 8-latek, chłopiec który powinien bawić się z rówieśnikami w piaskownicy, musiał stać się dorosły, obronić siebie i swoją matkę przez własnym ojcem.

Wanna rescue me? ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz