Po jego słowach całe moje ciało zapłonęło, jednak w moim wnętrzu czułam chłód. Jego oczy hipnotyzowały, zapraszały do wspólnej zabawy która mogła skończyć się katastrofą.
Patrzyliśmy sobie w oczy i równocześnie działo się między nami coś dziwnego, jakaś siła która nas do siebie przyciągała, uderzała w nasze umysły i serca, łączyła nas i nie pozwalała nawet na chwilę oderwać wzroku. Lecz jakiś impuls przeszedł przez nasze ciała elektryzując je, przerwaliśmu tę chwilę dosłownie się na siebie rzucając. Wbiłam mu się w usta równocześnie szarpiąc jego włosy, on nie pozostał mi dłużny również wplątując ręce w moje włosy. Teraz nie miało to znaczenia, wbijaliśmy się sobie w usta walcząc między sobą. Walczyliśmy o dominację nacierając na siebie ustami. Wsunął mi ręce pod koszulkę i powoli przesuwał je w górę. Jęknęłam mu w usta. Otrzeźwił nas dopiero trzask gałęzi. Nate. Oderwaliśmy się od siebie. Z przerażeniem zaczęłam poprawiać włosy i ręcznik który zsunął się ze mnie podczas naszej małej wpadki. Chłopak patrzył na moje poczynania z podniesionymi brwiami. Spojrzałam na niego niezrozumiale i zapytałam ledwo słyszalnie:
- No co?
Nie odpowiedział tylko pokiwał głową wbijając zamyślony wzrok w drzewo obok nas.
Na szczęście Nate nas nie usłyszał, ani nie zobaczył. Nadal był zajęty rozmową przez telefon.
Rozmowa musiała być burzliwa bo krążył w kółko i wymachiwał dłońmi. Nate nigdy nie był nerwowy, wręcz przeciwnie. Gdy byliśmy mali to on zawsze był ostoją spokoju gdy ja wpadałam w szał. Nadal nie wiem dlaczego ostatnio ciągle rozmawia przez telefon i często wychodzi z domu, często wracając grubo po północy. Martwi mnie to ale to nie jest teraz ważne, zajmę się tym później. Gdy ułożę sobie sprawę pocałunku. Westchnęłam i usiadłam na pieńku obok mnie. Co się właściwie teraz wydarzyło? Dlaczego go pocałowałam? Nie, ja go nie pocałowałam! Rzuciłam się na niego jak wilk na samotną owcę. Zassałam jego usta i owinęłam się wokół niego jak ośmiornica. Jednak jedno było pewne:
-To się nigdy więcej nie powtórzy – spojrzałam na niego poważnie.
Dopiero to zwróciło jego uwagę na mnie. Spojrzał na mnie bez wyrazu.
- Jak sobie życzysz księżniczko.
Nie powiedział nic więcej, siedzieliśmy w ciszy. Było to dziwne bo Ryan zawsze wykorzystywał każdą nadarzającą się okazję aby mi dogryźć. Ta sytuacja musiała nim wstrząsnąć równie mocno co mną. Z dala dobiegał tylko szmer rozmowy Nate'a. W końcu nie wytrzymałam:
- To wszystko? – wstałam, przytrzymując ręcznik – nic więcej nie powiesz?
- A co mam powiedzieć? – również wstał i oparł się o drzewo – Co według ciebie powinienem powiedzieć księżniczko? Że przepraszam? Przecież ty również, nie protestując wbiłaś się w moje usta i owinęłaś swoje zgrabne ciało wokół mnie, drażniąc wszystkie moje zmysły.
W trakcie swojej wypowiedzi zbliżał się do mnie aż zatrzymałam się opierając plecami o drzewo. Podszedł do mnie i nachylił do mojego ucha. Jego gorący oddech wywoływał we mnie dreszcze.
- Co więcej kotku... bardzo ci się to podobało – szeptał mi do ucha – Skoro mały pocałunek ma na ciebie taki wpływ... to jak zachowujesz się w łóżku? Rzucasz się jak dzika kotka?
To przeważyło szalę, nim zdążył mnie złapać, z całej siły spoliczkowałam go. Nie spodziewał się tego, a zbyt zajęty mną nie zauważył mojej ręki. Głowa mu odskoczyła a na jego policzku widniał czerwony ślad. Co ja zrobiłam?! Złapałam się za bolącą rękę. Patrzyłam bezradnie na swoje dzieło. Ja nie chciałam... to był odruch... . Czułam się bezradna, poczucie winy ciążyło mi w piersi. Zrobiłam to co pierwsze przyszło mi do głowy... rozpłakałam się.
Ryan spojrzał na mnie jak na wariatkę, a ja w dalszym ciągu zanosiłam się szlochem. Zabrakło mi sił w nogach i zsunęłam się w dół pnia drzewa. Chłopak przyglądał mi się bezradnie, wreszcie westchnął zniecierpliwiony i wziął mnie w ramiona. To spowodowało tylko że jeszcze mocniej się rozpłakałam.
- Już mała... ćśś... przecież nic się nie dzieje, nie płacz już.
Ryan nie wiedział co ma zrobić abym przestała płakać.
Powoli się uspokajałam ale nie chciałam wyswobadzać się z bezpiecznego uścisku jaki zapewniały mi ramiona Ryana.
O ironio, niedawno zachowywałam się jak wiewiórka z wścieklizną kiedy tylko się zbliżał a teraz w myślach wręcz błagałam abym nigdy nie utraciła ciepła jakie wywoływała we mnie jego bliskość.
-Ryan... Już mi lepiej, puść mnie – wyślizgnęłam się z jego ramion – przepraszam za to...
- Tym razem ci odpuszczę. Zasłużyłem – potarł czerwony policzek – ale nie licz na to że następnym razem również puszczę ci to płazem.
Prychnęłam. Już wszystko było w porządku. Oderwałam się od drzewa i starając się puścić niedawną sytuację w niepamięć oddaliłam się w stronę Nate'a który nadal nawijał przez telefon. Chyba czeka nas poważna rozmowa.
________
Hejka! Troszkę burzliwy ten rozdział :D Dajcie znać co myślicie ^^
CZYTASZ
Wanna rescue me? ✓
Jugendliteratur[Autorką okładki jest ~mi-so_oppa] Wyobraź sobie że masz wszystko. Idealnego chłopaka, wspaniałą rodzinę, dobre wyniki w nauce i wspaniały dom. I zostaje ci to odebrane w kilka sekund. Kash, młodej dziewczynie z Nowego Jorku zawaliło się życie. Jej...