21

624 18 3
                                    



Alarm budzika, który zabrzmiał pod moją poduszką sprawił, że podskoczyłam i ... zleciałam z łóżka, jednocześnie budząc się na dobre.

- Ała.. - jęknęłam, podnosząc się.

Huk chyba usłyszał mój kochany braciak, bowiem stanął pod drzwiami i z troską w głosie zapytał, czy nic mi się nie stało.

- Nie.. Pierdolona szkoła – westchnęłam. Usłyszałam chichot. Głowa Nathana zajrzała do mojego pokoju.

- Hue hue.. Ja mam wakacje!- zaczął podskakiwać a ja rzuciłam w niego poduszką.

Ugh.. On kocha mnie denerwować. Już wiem czemu przyjaźni się z Ryanem.

Podeszłam do szafy. Ubrałam obcisłą do talii, rozkloszowaną na dole, czarną sukienkę, kabaretki i szpilki. Cóż.. chciałam się dobrze prezentować przed moją starą, nową szkołą. Usłyszałam brzęczący telefon.


Od mała łobuziara: Lucas nas podwiezie. Za 15 minut czekaj przed domem. Szkoda, że Nate skończył już szkołę :( Ale może uda nam się wyrwać jakieś ciasteczko dla Ciebie! ^^


Do mała łobuziara: Cass, ja jeszcze dobrze nie patrzę na oczy.. A ty mi dajesz 15 minut na przygotowanie się!


Rzuciłam telefon na łóżko i szybko się umalowałam tzn. nałożyłam podkład, tusz do rzęs i jasną szminkę.

Śniadanie na szczęście było już gotowe (kochany braciszek!). Wsunęłam swoją porcją tostów, nałożyłam czarną bomberkę i wyszłam z domu. Samochód Lucasa idealnie czekał przed domem. Ktoś trąbnął od strony garażu. Automatyczna brama otworzyła się, przejechało przez nią bmw Ryana. Zajebiście..

Chłopak podjechał do samochodu Lucasa i panowie zaczęli ostro dyskutować przez szyby. Podbiegłam do obu aut.


- Kash jedzie ze mną, koleś! - warczał Lucas.

- Ale wraca ze mną. - odburknął Ryan i z piskiem opon wyjechał z naszej dzielnicy.


Wsiadłam do samochodu Lucasa. Miałam cały tył dla siebie.

- Co za koleś. - Lucas był wyraźnie wkurwiony.

- Oj tylko się droczy. - zauważyła Cassie.

Malowała usta szminką na krwistoczerwony kolor.


Nie odezwałam się nic. Ryan był okropnie wkurwiający, a wiadomość, że mam z nim wracać była totalnie nie do przyjęcia.

***

Podjechaliśmy pod duży budynek New York High School im. Abrahama Lincolna.
Miejsca parkingowe szybko się zapełniały. Lucas jednak miał dobry wzrok i udało nam się zaparkować... obok Ryana. Ugh, czy ten człowiek musi się panoszyć tam gdzie ja? Akurat wychodził z auta. Wyszłam wkurwiona, nawet nie obdarzając go spojrzeniem.

- Kash, pilnuj się mnie. Jesteśmy razem w klasie z tego co wiem. - usłyszałam jego głos.

Stanęłam zamurowana. Odwróciłam się na pięcie.

- Jak to?! Czemu! - zaczęłam wrzeszczeć.

Czy życie nie mogło być dla mnie łaskawsze?

- No to koleś, dzielimy się z Kashmirą na pół, bo ja też jestem z nią w klasie – sytuację uratował Lucas, który objął mnie ramieniem.

- Łapy precz! - Ryan rzucił się niczym wilk na zdobycz.

- Kurwa, człowieku, czy ty jesteś jakimś moim ochroniarzem czy kimś?! - wymierzyłam złowrogie spojrzenie w stronę Ryana.

- Tak. - wziął mnie na ręce, nie pytając mnie o zgodę i zaprowadził na dziedziniec, nie zważając na moje krzyki i nawoływania Lucasa.

Jedynie Cassie wydawała się tym wszystkim uradowana, bo zaczęła się śmiać i entuzjastycznie klaskać w dłonie.


***

Rozpoczęcie roku szkolnego rozpoczęło się zaraz po naszym przybyciu. Ryan opuścił mnie na ziemię. Zdążyłam już zwrócić na siebie dosyć sporą uwagę, czego nie znosiłam.
Lucas przyszedł i stanął obok mnie. Ryan nie spuszczał ze mnie wzroku.
Dyrektor rozpoczął swoją kłamliwą przemowę, jak to mu bardzo zależy na dobrych wynikach uczniów liceum, poinformował o zbliżających się egzaminach śródsemestralnych, które dotyczą ostatnich klas i życzył nam powodzenia. Nigdy nie lubiłam tego gościa. Fałsz był w każdym jego słowie i spojrzeniu. Zadzwonił dzwonek, obwieszczający rozpoczęcie szkoły.
Podszedł do nas nasz wychowawca, który był moim wychowawcą już wcześniej – to pan Miller, uczy historii.

- O Kashmira, jak miło Cię widzieć! - uśmiechnął się. Był w średnim wieku, miał może z 50 lat.

- Ale widzę też nowe osoby! - spojrzał w kierunku Lucasa.

Chłopak przywitał się skinieniem głowy.

- I widzę też.. osoby które uczyłem też rok temu... - przeniósł wzrok na Ryana i westchnął.

Chłopak za to uśmiechnął się.

- Chciałem być bliżej Kash. - wytłumaczył, na co ja miałam ochotę go palnąć w łeb.

Pan Miller nie skomentował tego, tylko westchnął poraz kolejny i zaprowadził nas do sali.

Chciałam usiąść z Lucasem, ale oczywiście Ryan postanowił zniweczyć moje plany, siadając obok mnie. Ludzie schodzili się do klasy. Gdy drzwi się zamknęły, pan Miller postanowił przedstawić nowe osoby.

- Witajcie. Mam zamiar powiedzieć wam, że przyszło do nas sporo nowych osób, niektóre już znam. Wróciła do nas Kashmira.

Podeszłam i pomachałam wszystkim.

- Jest z nami też uczeń, który nie otrzymał promocji do następnej klasy... - spojrzał na Ryana, a ten uśmiechnął się łobuzersko.

- Przyszedł do nas kolega z mechanika... Tak nazywacie tą szkołę, tak?

Lucas wyszczerzył zęby, kilka dziewczyn westchnęło.

- Z mechanika przyszedł także chłopak, który również nie zdał..

Wszyscy zaczęli szeptać. Lucas zmarszczył brwi, Ryan napiął mięśnie.

- Jak on się nazywał? Mick? - Miller spojrzał w listę uczniów, kiedy nagle drzwi otwarły się z hukiem. Zadrżałam, kierując wzrok na osobę, która w nich stanęła.

- Nicholas Parker. To ty prawda?

_____

No i mamy naszego gwoździa programu ! :D

Wanna rescue me? ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz