52

410 17 0
                                    

Ta nowina wbiła mnie w ziemię. Ciężko mi było złapać oddech. Dusiłam się sobą, swoimi myślami.

Mój brat.

Mój braciszek.

Walczył na ringu, pozwalał aby obcy ludzie bili go. Stał tam w tej atmosferze naładowanej testosteronem i pozwalał aby dzikie instynkty przejmowały nad nim władzę.

- Kash – poczułam dłoń na swoim ramieniu.

Po sekundzie ciepłe i silne ramiona Ryana obejmowały mnie. Sprawiały że czułam się jak w kokonie bezpieczeństwa. – Oddychaj, będzie dobrze.

Byłam przerażona, kompletnie struchlała ze strachu i zszokowania.

Jednak...

Gdzieś głęboko we mnie tkwiła jak ostra szpilka myśl że on walczy. Podejrzewałam to ale zawsze oddalałam od siebie tę straszną myśl. To by złamało wszystkie wyobrażenia moje o moim bracie.

On

Troskliwy, miły i kochający jako bezwolne zwierzę walczące za pieniądze?

Nie chodziło o to że Ryana uważałam za potwora, przecież też walczył. Ale moje wyobrażenie Nate'a kompletnie odbiegało od tego wzorca a Ryan się odrobinę wpasowywał.

Starałam się ogarnąć. To nie czas na moje załamanie, jestem tu aby pomóc Ryan'owi. Muszę wziąć się w garść. Głęboko odetchnęłam.

- I co było dalej? – spojrzałam na niego.

- Kotek wszystko ok.? – ujął mój podbródek w dłoń i spojrzał mi głęboko w oczy. Odwróciłam wzrok

- Ryan... Co było dalej?

- Nic nie powiesz na temat twojego brata?

- Co mogę powiedzieć? Zaszokowało mnie to. Ale to z nim będę musiała o tym porozmawiać, to on mnie okłamał. A teraz... Co wydarzyło się dalej?

- Ok. – Ryan lekko ochłonął lecz nadal buzował w nim gniew.

Odwrócił się w stronę lasu i nie patrząc na mnie zaczął mówić:

- Patrząc na nich... Na ich ciosy i uniki, harmonijne lecz równocześnie kryjące w sobie furię poczułem że to może być to. To dzięki temu stanę się silniejszy, nauczę się jak walczyć. Jak chronić tych których chronić powinienem. – odetchnął, spojrzał na mnie.

Jego spojrzenie stwardniało.

- Obiecałem mamie że wrócę silniejszy, że ją obronię. I zamierzałem tej obietnicy dotrzymać. A walki... mogły mi w tym pomóc. Stałem tam i wpatrywałem się w nich. Już jako totalny nowicjusz widziałem że z walką Nicka, wtedy jeszcze nie wiedziałem jak ma na imię, jest coś nie tak. Jego ruchy były nieczyste. Twój brat nie miał większych problemów by go pokonać. To sprawiło... że chciałem być taki jak on. Po zakończeniu walki podszedłem do niego, zagadałem aby mnie wprowadził. Na początku był oporny jednak z niechęcią zgodził się. Pokazał mi jak walczyć, trenował ze mną. Zaprzyjaźniliśmy się. W trakcie naszych spotkań poznawaliśmy się, on jako jeden z niewielu jeśli nie jedyny zna moje pełne pochodzenie i moją historię. Wiele rozmawialiśmy. Dużo o tobie mówił.

Ryan się do mnie uśmiechnął a moje serce zatrzepotało. Brzmi to kiczowato ale nie da się tego inaczej opisać. Zatrzepotało i tyle.

- Nazywał cię swoim talizmanem – jego uśmiech się powiększył – trzymał twoje zdjęcie w portfelu. Pewnego dnia gdy spojrzał do portfela tego zdjęcia nie było. Myślał że je zgubił. Szalał z rozpaczy. A ja czułem się winny, jednak nie mogłem mu powiedzieć że nie zgubił tego zdjęcia. To ja je mu zabrałem. Gdyby się dowiedział wpadłby w szał.

WOW.

Tego się nie spodziewałam.

Patrzyłam na niego szeroko otwartymi oczyma a ten szczerzył się do mnie jak głupi.

- Gdy pierwszy raz stanąłem na ringu w kieszeni miałem twoje wygniecione już zdjęcie. Sprawiało że... nie denerwowałem się tak. To ty sprawiałaś że się uspokajałem, wyciszałem, skupiałem na moim celu. Przeciwnika rozgniotłem w przeciągu kilku minut. Była to jedna z szybszych walk. A wszystko to dzięki tobie. Nadal mam to zdjęcie.

Wyjął z kieszeni portfel, a z przegródki wyłowił pogniecione zdjęcie. Pokazał mi je.

Przedstawiało ono mnie w wieku mniej więcej 16 lat. Zrobiono je w wakacje, gdy byłam z bratem nad jeziorem. Stałam na kamieniu i uśmiechałam się promiennie. Jak nie robiłam tego już od kilku lat. Smutne.

Gdy już się przyjrzałam chłopak schował zdjęcie. Kontynuował monolog a ja nie śmiałam mu przeszkodzić aby go nie spłoszyć.

- Później już wszystko szło jak z płatka. Zauważono mnie. Stałem się już prawie etatowym walczącym. W całej mojej karierze przegrałem tylko 2 walki. Wszystkie z twoim bratem. Skurwysyn jest po prostu legendą, udało mi się go pokonać tylko raz. I w końcu docieramy do ciebie. Resztę już znasz, uczestniczyłaś w niej.

- Ryan... - nic więcej nie powiedziałam.

Mocno go przytuliłam, a w tle słychać było szum lasu zagłuszający nasze oddechy.

______________________
Domyślaliście się tak jak Kash? :D



Wanna rescue me? ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz