62

420 16 3
                                    


Nate Pov.

Podróż do kraju ciągnęła się wiekami. Obok mnie siedziała Cherry. Dziewczyna niezbyt dobrze znosiła loty więc przez prawie całą podróż trzymałem ją za rękę. Współczułem jej, nie wiedziała nawet jak bardzo jej dawny przyjaciel się zmienił. To co spotka ją na miejscu prawdopodobnie zniszczy całe jej życie. Jednak nie mogłem tego zatrzymać, Kash była dla mnie najważniejsza i wszystko wokół nie liczyło się.

Z lotniska udaliśmy się prosto do Prosperity.

Kazałem dziewczynie zaczekać na zewnątrz a sam wszedłem do środka upewnić się że jest bezpiecznie. Nie chciałem bezpodstawnie narażać Cherry. W środku nikogo nie było. Zmarszczyłem brwi z niedowierzaniem. Coś tu jest nie tak. Zawsze ktoś tu jest. Rozejrzałem się po wnętrzu. Nic.

- Miło cię znów widzieć Nate. – podskoczyłem i ustawiłem się w pozycji obronnej. Za sobą zobaczyłem nikogo innego, tylko Lucasa.

- Nie bój żaby stary – uniósł ręce w geście poddania – To tylko ja.

- Miło cię widzieć – odpowiedziałem sarkastycznie – Co tu się do cholery dzieje? Gdzie są wszyscy?

- W piwnicach, szykuje się walka stulecia – zapalił papierosa – Ryan będzie walczył z Nick'iem o przywództwo.

- O co będzie walczył? – spojrzałem na niego zszokowany – powiedz kurwa że żartujesz.

Zaśmiał się bez humoru.

- Nawet nie wiesz jak cholernie chciałbym to powiedzieć – zaciągnął się dymem i wypuścił go przez nos – Wiele się zmieniło gdy cię nie było gościu, nawet nie masz pojęcia jak wiele.

- No to mi cholera jasna opowiedz. – denerwowałem się – Gadaj.

- Opowiem ci skróconą wersję, bo szczegółowa zajęłaby mi wieczność, reszty dowiesz się od siostry czy tam jej kochasia.

- Jej kogo?! – o ile to możliwe wkurwiłem się jeszcze bardziej.

- O cholera – Lukas zaczął się gwałtownie śmiać – Ty nic nie wiesz?

- A niby skąd miałbym to wiedzieć?! – zacząłem chodzić w kółko – Nie było mnie tu od pierdolonych dwóch miesięcy! Jakim kurwa cudem Kash znalazła sobie przydupasa.

- I to niezłego „przydupasa" – Lukas uśmiechał się patrząc na mój gniew – Nie kogo innego tylko Ryana!

- Pierdolisz – stanąłem jak wryty.

To nie może być prawda

– Powiedz kurwa, że pierdolisz!

- Słuchaj Nate – Lukas spoważniał – Wiem że jesteś zły, moim marzeniem jest zobaczyć scenę gdy zrównujesz Ryana z ziemią ale to nie czas na to. Musisz zająć się Kash. Później będzie czas na wyjaśnianie spraw związanych z ich związkiem.

Odetchnąłem głęboko. Miał rację. Musiałem wziąć się w garść.

- Dobra mów. – przysiadłem na oparciu kanapy.

- Jak już wiesz Nick prześladował twoją siostrę. Jakiś czas temu wyjechała z twoim przyjacielem. W tym czasie Nick zdobył szefostwo w klubie. Dziś porwał Kash. Ryan z Aaronem chcieli ją uwolnić. W tym momencie nie wiem co się tam działo bo musiałem zostać tutaj. Wiem tylko że za chwilę Nick będzie walczył z Ryanem o wszystko. Powiedz mi ,cholera, że masz jakiś dobry plan bo jeśli Nick wygra to wszyscy jesteśmy w dupie.

Jakby na zawołanie z drzwi wybiegł mój „plan". Cherry wpadła przerażona do pomieszczenia i przytuliła się do mnie.

- Na dworze krążyły jakieś typy, bałam się więc kiedy tylko zniknęli na chwilę z zasięgu mojego wzroku to wybiegłam z auta i przyszłam tu mając nadzieję że nadal tu jesteś – spojrzała na mnie zalęknionymi oczyma – proszę, nie bądź zły.

Poklepałem ją uspokajająco po ramieniu, na co mocniej się we mnie wtuliła.
Lukas uniósł brwi patrząc na mnie.

- To jest właśnie „mój plan". – odpowiedziałem na jego nieme pytanie. – Musimy się streszczać. Teraz musisz mi pomóc.


*******************************************

Kash pov.

Jeszcze nigdy nie byłam tak rozsierdzona i przerażona równocześnie. I to o tą samą osobę. Jak ten kretyn mógł zrobić coś takiego? Ufałam mu do jasnej kurwy. A ten tak po prostu się o mnie założył. Wolałam nawet nie myśleć co się stanie z nim i ze mną jeśli przegra. Nawet nie dopuszczałam do siebie takiej myśli że może przegrać.

W koło mnie zbierało się sporo ludzi. Za mną stał Aaron trzymając mi na ramieniu dłoń, aby w razie gdybym chciała uciec szybko mnie zatrzymać. Cholerny Ryan wszystko przemyślał.

Na ringu przede mną stał już Nick, przez cały czas patrzył na mnie z tym swoim obrzydliwym uśmieszkiem. Miałam ochotę zwymiotować na Aarona. W ten sposób upiekłabym dwie pieczenie na jednym ogniu. Nick by na mnie nie patrzył a Aaron zdjąłby tą swoją obrzydliwą łapę. W tym momencie na ring wszedł Ryan. Wszystko wokół mnie zniknęło. Widziałam tylko Ryana. Jego umięśnioną klatkę piersiową, której ruchy można było porównać do grania na pianinie. Jego mięśnie poruszały się w rytm melodii której nie znałam. Strach w moim wnętrzu wzrósł. Cała się spięłam.

W tym momencie sędzia podniósł rękę. Tłum ucichł:

- To największa walka jaka miała tu kiedykolwiek miejsce! – krzyknął, a tłum wraz z nim – To walka o wszystko! Szykujcie się na wielkie emocje! Dziś walczy Nick – w tym momencie jego fani wrzasnęli – a jego przeciwnikiem jest jak już się domyślacie RYAN!!!

Wrzask jaki w tym momencie wydobył się z tłumu zatrząsł posadami budynku. Uśmiechnęłam się lekko. No proszę...

- Przygotujcie się ! na 3 zaczynamy! 1, 2 , 3....

-STOOOP!!! – głos ten sprawił, że wszyscy ucichli a w moich umyśle pojawiła się pustka.

Nate.

Nie wiedziałam co zrobić.

- Drogi Nicku – mój brat zwrócił się bezpośrednio do mojego prześladowcy. – Jak już wiesz na jakiś czas zniknąłem... i dowiedziałem się wtedy o tobie bardzo ciekawych rzeczy.

Nate uśmiechnął się do coraz bardziej zdenerwowanego Nicka.

- Ale nie przedłużając. Przywiozłem ci kogoś, kto może pomóc ci w zmianie zdania na wiee tematów. Poznajesz?

W tym momencie zza pleców Nate'a wyszła dziewczyna... która wyglądała jak ja.

Co do cholery.

Nick wyglądał jakby miał zemdleć, jakby przed nim pojawił się duch. Jego twarz stała się wręcz szara.

Dziewczyna spojrzała na niego smutno, a z jej ust wydobyło się tylko jedno słowo:

- Nick...

_______________________________
Polsat! Tudududum!

Wanna rescue me? ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz