39

487 18 4
                                    

Aaron pov.

Paliłem fajkę w prosperity. Szczerze mówiąc coraz bardziej dość miałem tego miejsca i Nicka. Czułem się jakbym podpisał cyrograf, cholernie mnie to wkurwiało.Wypiłem jeszcze jedną kolejkę. Szkoda że nie ma tu tej jak ona.. Kashmira? Coś mnie w niej urzekło od pierwszego spotkania.

- E, Iron - obok mnie dosiadł się ,,szef" klubu we własnej osobie. Czego on chce do jasnej cholery?

- Czego - burknąłem już lekko wstawiony.

- Eh Iron, nie potrafisz grzeczniej? - czarne oczy Nicka wpatrzyły się we mnie.

- Potrafię, ale nie dla ciebie. Wkurwiasz mnie - palnąłem prosto z mostu.

- Posłuchaj mnie kurwa - Parker uniósł głos a ludzie dookoła zaczęli się na nas gapić.

- E, Parker nie potrafisz grzeczniej? - przedrzeźniałem go z cwaniackim uśmieszek iem uchylając drinka.

- Nie pozwalaj sobie. Zapomniałeś już po czyjej jesteś stronie?

- Nie zapomniałem, ale coraz bardziej wkurwia mnie to w jaki sposób traktujesz swoją dziewczynę - warknąłem.

Kashmira nie dawała mi spokoju, moje myśli kierowały się co chwilę na nią, chyba kurwa wpadłem.

- Tak jak na to zasłużyła. Zapomniałeś już o jej braciszku?

- Nie, ale ona i jej brat to dwie różne osoby. Ona nie ma pojęcia o niczym a ty się mścisz chuj wie za co. Daj spokój tej dziewczynie.

Po sali rozległy się szepty.

- Co, już zmiana strony? Może jesteś ich jakimś agentem co? - Nick wstał i zbliżył się do mnie.

- Czasem jak widzę co ty robisz mam taką ochotę. Więc może lepiej to ty uważaj - uniosłem pewnie brew w górę.

Wstałem i szturchnąłem go z bara.

- Gdzie idziesz? - warknął.

- Do Kashmiry. Pora aby się dowiedziała co knujesz, skurwielu.

Przemiawały przeze mnie emocje, a właściwie ta jedna, najdurniejsza: miłość do Kashmiry. Kurwa mać, w co ja się wkopałem. Będę mieć teraz dwóch wrogów : Parkera i Meddowsa. No i oczywiście tego od samego początku.. Jej brata.

Ryan pov.

Leżałem wtulony w Kashmirę i oglądaliśmy jakiś serial na netflixie gdy zabrzęczał mój telefon.

,, Szybko do prosperity. Afera jest. "

Zerwałem się na równe nogi.

- Co się stało - Kash oderwała wzrok od telewizora.

- Musze iść - powiadomiłem ją.

- Ale gdzie?

- Nieważne. Postaram się szybko wrócić - pocałowałem ją w policzek.

Zapiąłem pasek od spodni.

- Znowu tam idziesz?

- wrócę niedługo! - odkrzyknąłem i wyszedłem z domu.

Kurwa co jest grane.. Czyżby coś związanego z Nickiem?

Aaron pov.

I zaczęła się jatka. Naparzaliśmy się z Nickiem przy wtórze tłumu ludzi dookoła nas.

- Kurwa gościu, wyluzuj. - powiedziałem na szybkości w wolnej chwili od jego ciosów.

Garda i czekanko bo sytuacja robi się nieciekawa.

- Ja ci się odpierdole od mojej Kashmiry! - wysyczał Nick.

Walkę przerwał znajomy głos, obecnego szefa klubu, naszego wroga. Mojego wroga.

- Pozwól, że ci pomogę - jeden cios i Nick wpadł na tłum ludzi, którzy szybko się rozeszli.

- Kurwa stary, dzięki. Może i jesteśmy wrogami, ale uratowałeś mi tyłek przed tym.. - zobaczyłem uśmiech Ryana i poczułem silne uderzenie w sam środek twarzy.

- Nie musisz dziękować.

Co za skurwiel.

_________________
Uaa :D Nie wiem jak wy, ale mam dylemat między Aaronem i Ryanem. Obu uwielbiam tak samo :)
A wy jak? Team Ryan czy Team Aaron? Chłopak chyba nie wydaje się taki zły?

Wanna rescue me? ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz