54

418 16 1
                                    

Kash pov.

Poczułam delikatne szturchanie Ryana. Powoli otworzyłam oczy, rozglądając się.

- Kash, jesteśmy na miejscu.

Wyjrzałam przez samochodową szybę. Na wprost mnie ukazał się mały, drewniany, jednopiętrowy domek. Miał drzwi frontowe i taras. Odpięłam pasy i wyszłam z samochodu.

- Gdzie jesteśmy? - zapytałam.

- U mnie w domu.


Ryan pov.



Nieśmiało wziąłem Kashmirę za rękę i podeszliśmy do drzwi. Dom nic się nie zmienił, aczkolwiek miałem wrażenie, że stał się bardziej zaniedbany. Wokół panowała cisza, nie przerwało jej nawet szczekanie psa na podwórzu. Ciekawe, czy ten stary rotweiller jeszcze żyje.

Zastanawiałem się czy dobrze robię, przyjeżdżając z Kashmirą. Po moim ojcu nadal można było się wszystkiego spodziewać. Ale teraz jestem już gotów. Jestem silniejszy od niego, dorosły, mądrzejszy. To nawet nie będzie pojedynek jak równy z równym. Nie pozwolę aby zrobił coś mamie i Kash. Jeśli którąś z nich tknie, nie zawaham się nawet go zabić. Pora rozliczyć się za krzywdy, skurwielu.

Otworzyłem drzwi. W holu panowała cisza i pustka. Na wieszaku nie wisiały zimowe kurtki.

- Ryan.. - szepnęła Kashmira.

Uciszyłem ją przykładając palec do ust. Pokiwała głową. Ruszyliśmy na przód. Po lewej był salon. Przełknąłem ślinę i wkroczyłem do niego.

Na stole nie leżały puste butelki po alkoholu. Panował jednak bałagan, jakby ktoś, a raczej moja mama nie dbała o czystość. To do niej niepodobne. Gdzie ona jest? Nie przyjmowałem do głowy krzątającej się myśli, że jej już nie ma, że ojciec ją zabił.. Łzy cisnęły mi się do oczu, ale byłem silny. Musiałem być, tak jak to sobie obiecałem.

W salonie panowała zupełna cisza, jakby cały dom wymarł. Z kuchni nie dobiegał żaden zapach, jak to czułem dawniej. Podszedłem do ściany. Był tam portret rodziców w dniu ślubu. Dziwiłem się, że jeszcze wisiał. Nieraz miałem ochotę go zdjąć i wyrzucić przez okno, ale wtedy jeszcze mój wzrost mi na to nie pozwalał. Mama specjalnie zawieszała go wysoko i nie chciała zdjąć. Kochała tego skurwiela mimo wszystko to, co jej zrobił. Patrzyłem w nostalgii na ten obraz. Mama była uśmiechnięta, spoglądała z miłością na ojca, a on patrzył wprost, na mnie. Surowy wzrok, zaciśnięte usta, ręka w pięści. Mama miała piękną, spiętą fryzurę, była szczęśliwa.

Moje rozmyślania przerwał hałas zza moich pleców. Szybko odwróciłem się sprawdzić co się stało.

- Boże, Ryan, przepraszam! - wykrzyknęła półgłosem Kash. Niewiele myśląc wziąłem ją za rękę.

- Chowaj się! - wyszeptałem, wskazując kuchnię.

- Dlaczego, Ryan! - udała się w stronę kuchni.

Wyjrzałem za nią. Kuchnia była pusta, Kash była tam bezpieczna. W domu cisza. Patrzyliśmy po sobie z Kash. Już miałem powiedzieć aby wyszła, ale usłyszałem kroki na schodach. Pokiwałem przecząco głową, a Kash jeszcze bardziej skryła się w głębi kuchni.

- Ktoś tu jest? Słyszałam hałas – głos mojej matki uspokoił mnie i uszczęśliwił.

Nie bój się mamo, to tylko twój ukochany syn. Łzy ponownie napłynęły mi do oczu. Stałem w napięciu i oczekiwałem aż wejdzie do salonu i mnie zobaczy. Prosiłem w duchu, aby nie było ojca..

Twarz już nie tak młodej i pięknej kobiety wyjrzała do salonu. Jej oczy rozszerzyły się, a ona wbiegła do salonu, stając w nim nieruchomo tak jak ja.

- Synuś mój kochany, Ryan! - poznała mnie. Uśmiechnąłem się, a wtedy łzy wypłynęły mi z oczu.

Rzuciliśmy się sobie w ramiona.

- Mama.. - wyszeptałem. Ona też płakała ze szczęścia tak jak ja.

- Kochanie, tak się martwiłam.. Nie wiesz jak bardzo tęskniłam i się bałam – szlochała, tuląc mnie do siebie najmocniej jak się da.

- Już nigdy Cię nie zostawię, obiecuję.

Mama oderwała się ode mnie, patrząc mi głęboko w oczy. Mieliśmy ten sam odcień tęczówki.

- Przysięgnij mi, synu mój najkochańszy. Oby to nie był sen.. Mój ukochany synuś wrócił do mnie – po jej policzkach spływały łzy.

- Przysięgam Ci. Kocham Cię – ponownie ją przytuliłem.

- Też Cię kocham, najmocniej jak tylko może kochać matka swoje dziecko. Nie opuszczaj mnie już nigdy więcej. Nie wiesz ile wycierpiałam bez Ciebie.

Oderwałem się od niej. Przez ułamek sekundy zapomniałem o ojcu, ciesząc się chwilą z matką. Spojrzałem na jej twarz, w poszukiwaniu siniaków, lecz nie dostrzegłam nawet blizn. Nie miała podbitego oka jak zawsze i rozciętej wargi. Jej nos, który był skrzywiony od uderzeń ojca, nabrał ładnego, prostego kształtu jak na zdjęciu ślubnym. Jej twarz pokrywały za to pierwsze zmarszczki, a włosy nabrały mysiego koloru.

- Przybyłem obronić Cię przed ojcem. Nie dam Cię już więcej skrzywdzić – powiedziałem twardo i pewnie. Jej twarz wyrażała zaniepokojenie.

- Synu... Ale, ale

- Nie ma żadnego ale. Nie musisz już go więcej bronić. Teraz ja będę bronić Ciebie, tak jak Ci to obiecałem. - mówiłem twardo, bez ustępu. Nienawidziłem tego skurwiela z całego serca. Nie rozumiem jak matka mogła cały czas kochać kogoś takiego jak on.

Kątem oka zauważyłem jak Kashmira wyłania się z ukrycia.

- O mój Boże.. Mój syn ma żonę – matka patrzyła oniemiała na Kashmirę.

- To moja.. koleżanka.. Kashmira – przedstawiłem ją. Obydwoje z Kash wiedzieliśmy, że tak będzie najlepiej.

- Mój syn na pewno Cię kocha. To bardzo uczuciowy i wrażliwy chłopak.

- Wiem, proszę pani. - odpowiedziała nieśmiało.

Po chwili obydwoje zaczęły rozmawiać, matka z zaciekawieniem słuchała opowieści o mnie. Przez cały czas zastanawiałem się gdzie jest ojciec, czemu jeszcze tu nie przyszedł i nie zaczął rzucać się na dwie najważniejsze kobiety w moim życiu, oraz w szczególności na mnie, zarzucając mi, że jestem synem marnotrawnym.

- Mamo.. gdzie jest ojciec? - zapytałem, a kobieta przerwała rozmowę.

Jej wzrok nadal wyrażał przerażenie. Po chwili usłyszałem silny, suchy kaszel na górze. To był on. Bez chwili zawahania ruszyłem na górę, pokonując w dwóch susach schody.

- Ryanku nie idź tam, proszę! - krzyczała matka, biegnąc za mną.

Stanąłem na piętrze, rozglądając się, które to mogą być drzwi. Zapłakana kobieta wraz z Kash, dołączyły do mnie. Ręce zacisnęły mi się w pięść. Moje ciało zaczynało drżeć z adrenaliny. Wiedziałem, że za chwilę rozprawię się z tym skurwielem, gdziekolwiek on jest.

____________________
Spotkanie Ryana z mamą po latach! A czy uda mu się spotkać z ojcem? Jak myślicie co zrobi Ryan?

Wanna rescue me? ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz