33

538 15 1
                                    

Na przerwie dostałam sms'a.

Od: Aaron

„Spotkajmy się na twojej długiej przerwie w „Sweet Coffe" ok? Mam nadzieję że lubisz słodki lunch?"

Postukałam zamyślona palcem wskazującym po wardze. Hmm... to zaraz obok szkoły.
Dobra, zgadzam się.

Do: Aaron

„Jasne :D uwielbiam słodkie lunch'e."

Boże... zarzuciłam zawstydzona włosy na twarz. Na moich policzkach wykwitł delikatny rumieniec. To zabrzmiało strasznie... Jakby pisał z dwunastolatką. Czemu nie potrafię normalnie odpisać na sms'a?

- Z kim piszesz? – na moim ramieniu oparła się Cassie, usiłując zajrzeć mi w telefon.

- Nie twój interes. – zaczerwieniłam się bardziej – Nie musisz wszystkiego wiedzieć.

- Noo dobraa – Cass pokazała mi język. Udała że się odsuwa ale gdy przestałam ściskać telefon wyrwała mi go i odbiegła kilka kroków ode mnie.

- Hej! Co ty robisz?! – przerażona rzuciłam się w pogoń za nią – Oddaj mi ten telefon!

- Nasza mała Kash znalazła sobie chłopaka –Moja przyjaciółka zaczęła podskakiwać w miejscu

– Nareszcie!

- Cholercia, przecież to nie tak... - złapałam swój telefon w chwili jej nieuwagi i odebrałam go – My tylko piszemy!

- Mnie nie musisz się tłumaczyć – dziewczyna przytuliła mnie – Po tym co wycierpiałaś zasługujesz na szczęście.

- Ale... - poddałam się, gdy sobie coś ubzdura nikt nie przemówi jej do rozsądku.

- Cóż to za urocza scena... - rozległ się za nami szyderczy ton – Aż chce się wymiotować.

Nick. Czemu akurat teraz? W tym momencie kiedy miałam tak dobry humor?

Zachowałam spokój, najpierw zesztywniałam ale przypomniałam sobie ze na terenie szkoły są kamery, a on aż tak głupi nie jest.

- Odwal się koleś... - Cass wpadła w bojowy nastrój – w szkole i tak możesz gówno zrobić.

- Masz rację – wyszczerzył zęby w uśmiechu, nie był to przyjemny uśmiech, raczej grymas – Jednak gdy nadejdzie odpowiednia chwila, nie powstrzyma mnie to.

Podszedł bliżej nas. Teraz stał w odległości kilku metrów i po prostu patrzył na nas swoim złowrogim wzrokiem. Odszukałam wzrokiem w tłumie Ryana, może nie rozmawialiśmy ale swojej obietnicy dotrzymywał i chronił mnie, nawet gdy tego nie widziałam.

- Masz jakiś problem, gościu? – Ryan, jak zawsze w odpowiedniej chwili.

Zaalarmowany bliskością tego psychopaty od razu przybiegł na pomoc. Nie powiem, żebym miała mu to za złe. W końcu ratuje mi tyłek.

- Nie – Nick uśmiechnął się – Powiedziałem już co chciałem.

Spojrzał na Ryana i uśmiechnął się jeszcze szerzej.

- Spotkamy się w następny weekend, Meddows. Przygotuj się na skopanie ci dupy.

- Nie bądź tego taki pewny – Ryan uśmiechnął się równie strasznie. – Zobaczymy jak ci pójdzie.

Nick tylko obrzucił nas przerażającym spojrzeniem i odszedł.

A po chwili do mojego odrętwiałego umysłu doszedł sens jego słów.

- Ryan... - syknęłam – Czy on mówił o tym o czym myślę... Znowu idziesz TAM?


- Kash... - Ryan westchnął – Naprawdę... to nie odpowiedni moment. Porozmawiamy w domu.

- Masz stuprocentową rację – gdyby moje spojrzenie mogło zabijać dawno leżałby martwy. Co on sobie wyobraża? – porozmawiamy.


****************************************

Za chwilę mam spotkanie z Aaronem. Nie byłam pewna czy po dzisiejszym incydencie z Nick'iem powinnam iść. Jednak stwierdziłam, że Nick nie jest aż tak głupi aby napadać mnie przy ludziach i to w biały dzień. Weszłam do kawiarenki i przejechałam wzrokiem po wnętrzu w poszukiwaniu Aarona.
Wnętrze kawiarenki nie różniło się zbytnio od innych, ściany w kolorze kawy z mlekiem gdzieniegdzie rozjaśnione fragmentami bieli. Ciemne stoły i wygodne, obite delikatnym jasnym materiałem krzesła.

Rozglądając się po pomieszczeniu dojrzałam machającego do mnie z krańca Sali Aarona. Od razu do niego ruszyłam.

- Hej – opadłam na krzesło naprzeciwko niego – Długo już na mnie czekasz?

- Kilka minut – błysnął uśmiechem – Ale na piękne dziewczyny warto czekać.

- Ty flirciarzu – zaśmiałam się – wszystkim dziewczynom prawisz takie komplementy?

- Tylko tym które na nie zasłużyły – zamachał na kelnera.

Gdy podszedł złożył zamówienie:

- Poproszę czarną kawę i kawałek sernika a dla tej pani...?

- Kawę z mlekiem bez cukru i również kawałek sernika.

-... dokładnie to – puścił mi oczko, kelner zapisał zamówienie i odszedł.

- I jak? Podoba ci się w naszym mieście? – Aaron nadal czarował mnie rozmową.

- Tak, wiele się zmieniło odkąd byłam tu ostatnio jednak ta wspaniała atmosfera pozostała.

- Mogę zadać ci pytanie – spojrzał na mnie zamyślony.

- Zależy jakie... - odpowiedziałam ostrożnie.

- Dlaczego wyjechałaś? – bawił się serwetką – Z twoich wypowiedzi wynika że bardzo ci się tu podobało...

- Hmm... - zamyśliłam się, na szczęście kelner przyniósł nasze zamówienie więc miałam chwilę na zastanowienie się.

- Tak? – chłopak wrócił do swojego pytania.

- Miałam drobne problemy rodzinne – wykręciłam się, najpierw chciałam mu powiedzieć.

Jednak przypomniałam sobie wydarzenia które miały miejsce przed moim wyjazdem. Lubię go, ale nie jestem głupia. Nie mogę każdemu opowiadać o Nicku.

Dalszą rozmowę starała się prowadzić na bardziej neutralne tematy.

*************************
Aaron pov.

Starałem się jak mogłem udawać miłego i radosnego chłopaka z sąsiedztwa. Na początku szło mi opornie, denerwowały mnie moje własne wypowiedzi. Miałem ochotę zacząć przeklinać tak, dla zasady. Ale musiałem się powstrzymać. Nie mogłem zdradzić że gram. Moim zadaniem było zyskanie pełnego zaufania dziewczyny i wykorzystanie tego w odpowiednim momencie. I oczywiście unikania Meddowsa. Widział mnie kilka razy na walkach i może mnie powiązać z Nick'iem, a tego byśmy nie chcieli.
Z każdą minutą rozmowy z dziewczyną miałem coraz bardziej wrażenie że... zaczynam ją lubić.
Było to cholernie nie na miejscu.
Przecież muszę pomóc ją zniszczyć.
Ta suka zdradziła mojego kumpla, muszę pomóc mu się jej odwdzięczyć.
Lecz co oznacza ten przerażający dreszcz który odczuwam w jej obecności?

____
Polubiliście Aarona czy jesteście na NIE? :D


Wanna rescue me? ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz