8

872 24 4
                                    


Zielonooki chłopak imieniem Lucas pomógł mi wstać. Zobaczyłam nieprzytomnego Nicka.

- Dzięki. - wyszeptałam.

- Pewnie nie chcesz tu być. Może zawiozę Cię do mnie? Jesteś z sierocińca? - zapytał.

Że co? Za kogo on mnie ma, czemu tak sądzi?

- Co? Nie.. Jestem Kashmira Turner, pewnie znasz mojego brata.. Czemu pomyślałeś, że jestem z sierocińca? - wydusiłam, patrząc mu w oczy. Wyszliśmy z parku.

- Em.. Niedaleko jest Dom dla Sierot, pomyślałem, że wyszłaś na spacer i w ogóle.. byłaś taka zagubiona a takie zboczeńce nie napadli by na tzw. ,,dziewczynę z dobrego domu". Wiem coś o tym, mam stamtąd koleżankę. Co chwila mi mówi o gwałtach w tej okolicy, najczęściej na jej współlokatorki.. - powiedział smutno.

Zrobiło mi się przykro. Lucas musiał się bardzo przejąć tym co zaszło.

- To był mój były chłopak, Nick.. - wytłumaczyłam. Zielonooki zatrzymał się.

- Nick? - zapytał, jakby niedowierzając. Czy on też go zna?

- Nick Parker, znasz go? - zapytałam, pomijając to, że nie odpowiedział czy zna mojego brata.

- Ten Nick Parker? - wydukał. Chyba sam był w szoku. Na pewno go znał.

- Tobie też coś zrobił? Wiem, że ma na pieńku z wieloma osobami.. Nie należy do przyjemniaczków – mówiłam z niesmakiem. Mój były mnie obrzydzał. Świadomość, że być może znęcał się nad kimś jeszcze nie dawała mi spokoju.

- Tak, wiem – rzekł wymijająco.

- Możemy pójść do Ciebie. Ty chyba jesteś tym Lucasem o którym opowiadała mi moja przyjaciółka – Cassie. - przypomniałam sobie, że o wspominała o jakimś Lucasie.

- Cassie? Taka blondynka? Poznałem ją z tydzień temu, bardzo urocza – uśmiechnął się.

- Tak to ona! - pisnęłam ucieszona. W końcu poznam tego Lucasa.

- Podobno masz z nami chodzić do szkoły – uśmiechnęłam się. Chciałam być sympatyczna.

- A.. tak. Cieszysz się? - zaśmiał się.

- Bardzo. Też tak jakby będę nowa.

Lucas spojrzał na mnie.

- Faktycznie, nie kojarzę Cię. - przyglądał mi się badawczo.

- 2 lata spędziłam w LA. Wiesz, musiałam zwiewać przed Nickiem. Pewnie sam wiesz jaki jest – coraz bardziej się otwierałam. Znam się na ludziach (chyba) i nie sądziłam aby Lucas zrobiłby mi coś złego. Uratował mnie przed Nickiem, a to już o czymś świadczy.

- Ta.. - powiedział cicho. Przeszliśmy obok CH.

- Do której klasy będziesz chodził? - zapytałam. Lubiłam poznawać nowych ludzi, serio.

- Do drugiej. Nie wiem jeszcze na jaki profil i czy jest w ogóle coś takiego. Wcześniej byłem w szkole mechanicznej na Nixona.

- Mój brat ją skończył rok temu. Nate Turner, pewnie kojarzysz – próbowałam przy okazji znowu dowiedzieć się czy zna mojego brata. Jeśli tak, to mogę czuć się bezpieczna.

- A tak, w porządku gość ale trochę narwany. - wymusił uśmiech. Może nie poznał go z dobrej strony? Trochę znam mojego brata. Zresztą nie każdy musi się lubić. Wrócę do domu to wypytam Nate'a o Lucasa na wszelki wypadek.

- Gdzie mieszkasz? Chyba niedaleko, nie jesteś autem. - zauważyłam.

- Tak.. Jestem na desce. - zaśmiał się. Dopiero teraz zauważyłam co tak szurało gdy szliśmy.
W głowie przybiłam sobie face palma.

- Gdzie jeździsz? Myślałam, że dopiero robią Skate Park tutaj. - próbowałam wyprostować sytuację aby nie wyjść na idiotkę.

- Zrobili rok temu. Za parkiem jest fajne miejsce. - mrugnął przyjacielsko.

- Musisz mnie tam kiedyś zabrać – zaśmiałam się. Zawsze gdy minie mi już strach to przychodzi mi podwójna pewność siebie. Może to wynik adrenaliny?

- Daj numer telefonu to dam znać kiedy – uśmiechnął się łobuzersko.

Miał słodkie iskierki w oczach. Teatralnie przewróciłam oczami, na co chłopak wybuchnął śmiechem. Podałam mu nr a ten z dumą zapisał mnie sobie jako ,,Baddy Kash"
Lucas faktycznie mieszkał niedaleko. Miał spory dom, troszkę mniejszy od mojego. Na podjeździe stał srebrny samochód.

- To Twoja fura? - zapytałam z ciekawości.

- Moja i ojca na spółę. Ale on podróżuje zazwyczaj samolotem w delegację. Podwożę go aby na lotnisko. Autem jeździ parę razy w roku jak wróci z Australii.

Weszliśmy do jego domu. Od razu czuć było orientalne zapachy.

- To moja mama. Z pochodzenia jest turczynką i uwielbia swoje narodowe żarełko – zaśmiał się.

- Dzień dobry – przywitałam się z uśmiechem.

Czarnowłosa kobieta o śniadej cerze wyjrzała z kuchni.

- O witaj. Lucas w końcu ma dziewczynę! - krzyknęła uradowana.

- Przed chwilą się poznaliśmy, moomi – Luke starał się wytłumaczyć. Widać było, że jest lekko zakłopotany.

- Chodź Kash, pójdziemy na górę. - wskazał ręką na schody.

- Kash to skrót od Kashmir? - zapytała z wielkim entuzjazmem.

- Kashmira – poprawiłam z uśmiechem.

- Piękne imię z moich stron. U Ciebie w rodzinie też ktoś jest ze Wschodu? - zapytała z ciekawością.

- Nie, ale moja mama uwielbia tureckie seriale– zarumieniłam się.

Luke czekał zniecierpliwiony. Poszłam z nim do jego pokoju.
Dzień minął mi szybko. Chłopak bardzo się cieszył, że mnie poznał. Chyba nie ma za wielu przyjaciół. Cały wieczór opowiadał mi o piłce nożnej i grach wideo. Potem uczył mnie grać w fifę na x-boxie. Przyznam, że idealnie nadawał się na brata albo przyjaciela. Był trochę jak Nate. Właśnie.. pewnie mój brat się o mnie martwi. Dojadłam resztę popcornu, który przyniosła nam pani Sahil (mama Lucasa) i spojrzałam na telefon.

5 nieodebranych połączeń. Od: Poyeb Meddows, BroNath

- Kurczę. Muszę się zbierać. Oczekują mnie w domu – zarumieniłam się.

- Pełna kontrola? - zaśmiał się. Tak doskonale mnie rozumiał.

- Wiesz, mój brat i jego najlepszy kumpel który z nami mieszka – Ryan traktują mnie niczym dziecko specjalnej troski – zaśmiałam się.

Lucas przybrał poważną minę. Chyba coś mu się nie podobało.

- Odprowadzę Cię. Daleko masz do domu. - stwierdził. Dziwiłam się skąd wie. No ale skoro kojarzy mojego brata. Większość osób z NY go kojarzy. I połowa z tych osób wie gdzie mieszka.
Pożegnałam się z mamą Lucasa. Widać, że już za mną tęskni. Musi być bardzo emocjonalna i wrażliwa. Chciałabym mieć taką mamę: kochaną, opiekuńczą..
Wsiadłam do srebrnego auta. Luke wsiadł za kierownicą. Zauważyłam, że doskonale wiedział gdzie mieszkam, znał nawet skróty. Podwiózł mnie pod same drzwi, pod którymi już ktoś stał. Pewnie Nate się o mnie niepokoi.

- Dzięki za podwózkę. Mam nadzieję, że się jeszcze spotkamy. Cassie miała rację – super z Ciebie gość. Do zobaczenia – wyszłam z samochodu i mu pomachałam. Gdy chłopak zniknął za rogiem, poczułam ucisk na ramieniu. Usłyszałam wkurwiony głos Ryana:

- Z kim i gdzie się szlajasz do jasnej cholery!

_____
Hej, hej! Kolejny rozdział :)
Mamy nową okładkę, mam nadzieję, że zachęca ona do opowiadania ^^
Jak myślicie, czemu Ryan jest tak zdenerwowany na Kashmirę?

Wanna rescue me? ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz