11

797 22 1
                                    


- Ale gorąco – powiedziałam, biorąc do ręki szklankę z zimną lemoniadą.


Usiadłam na kanapie i dołączyłam do oglądania filmu wraz z moimi współlokatorami.


- A no gorąco. - mruknął Ryan, nieodrywając wzroku od telewizora.


- Chcesz pojechać nad wodę? - zapytał troskliwie mój brat.


Właściwie to chciałam. Minęła już połowa wakacji a ja nadal nigdzie się nie ruszyłam z domu oprócz okolicy. W dodatku tęskniłam za tym, jak mój brat uczył mnie pływać. Był świetnym instruktorem, ale ja nadal panicznie boję się wody, w której moje stopy nie dotykają dna. Może w końcu się przełamię.


- To świetny pomysł. Pójdę się przyszykować. Też idź, koc jest u mnie w pokoju jak coś. Paa! - zawołałam i udałam się na górę. Już moja noga stanęła na pierwszym stopniu, gdy odezwał się ON:


- A ja? Ja też chcę!


Czemu on nie zrozumię, że chcę spędzić czas tylko z moim bratem?! Czemu Ryan się zawsze musi we wszystko wpierdalać. Najpierw Nick, potem Aaron, Lucas. Niedługo otworzę drzwi do mojej prywatnej łazienki i zobaczę go kąpiącego się w mojej wannie, bo przecież on zawsze znajdzie wymówkę, tak jak teraz:


- Kash, chcę Ci pokazać, że jestem niezawodnym pływakiem. Poza tym, mi też gorąco, chętnie bym się schłodził w wodzie.


- Prysznic jest w łazience na górze. Wanna jest na dole. Do wyboru do koloru. - prychnęłam i poszłam na górę.


- Eh, co ona się tak na mnie uwzięła? - usłyszałam przygłuszony dźwięk jego głosu i donośny śmiech Nathana.


Nie pisałam do Cassie, wolałabym, żeby to był ,,rodzinny" wyjazd, tak rodzinny w cudzysłowie, bo przecież RYAN musi wszędzie mi towarzyszyć.

Przebrałam się w biały top bez rękawków i obcisłe, krótkie niebieskie szorty. Włosy związałam w koński ogon. Na głowie miałam czarną czapkę z daszkiem z napisem ,,adidas" i logo tejże firmy. Pod spodem miałam czarny strój kąpielowy.

Wyciągnęłam z szafy koc i duży, fioletowy ręcznik.

Kiedy uznałam, że jestem gotowa zeszłam na dół. Ryan czekał w kuchni zajadając loda na patyku.


- No co? - zapytał jakby nigdy nic.


- Chcesz gryza? - dodał, wyciągając loda w moją stronę z uśmiechem.


- Niee.. dzięki. - odpowiedziałam z niesmakiem.


- Więcej dla mnie. - skwitował, przegryzając połowę i połykając naraz.


- Bosz, człowieku! - wykrzyknęłam, oszołomiona jego zachowaniem.


W tym momencie wrócił Nate z parasolem pod pachą i leżakiem pod drugą.


Wanna rescue me? ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz