18

650 15 1
                                    

Ryan pov.


Tak, wróciłem tam. Zostawiając Kash samą, zamkniętą na klucz, płaczącą i nie mającą pojęcia o tym czego była świadkiem i co mogła jeszcze zobaczyć. Może zachowałem się jak dupek, ale to dla jej bezpieczeństwa. Sam byłem przerażony widząc ją w tym miejscu. Oczywiście musiał się doczepić jakiś zbok do niej.. No ale co się dziwić, nawet w dresach i luźnej bluzie – ona nadal jest piękna i seksowna. Nie sposób nie zwrócić na nią uwagę. Dlatego tymbardziej nie powinna udawać się do Miejsca Prosperity.
Pewnie spytacie się dlaczego ja tam łażę? Cóż, odpowiem prosto - to miejsce dla takich jak ja. Czy nawet dla takich jak Nick, bo w końcu on też tu przebywa. W prawdzie coraz rzadziej po tym jak ostatnio mu nakopałem, ale wokół wciąż kręcą się jego ziomki. A typ, który zaczepił Kash był właśnie jednym z nich.. Pewnie powiecie, że to moi koledzy ,,po fachu" nie? Może i mam trochę za uszami, ale dla mnie Kash jest najważniejsza. Ważniejsza niż ten cały hajs i satysfakcja z tych wygranych, nielegalnych walk.


Kash pov.


Wstałam od drzwi, ledwo patrząc na oczy od płaczu. Po omacku próbowałam znaleźć mój telefon i skontaktować się z moim bratem, którego też gdzieś wywiało. Jak zwykle.
Zapaliłam światło w salonie. Mój ip znajdował się oczywiście na dywanie, po tym jak go nieuważnie zrzuciłam podczas drzemki na kanapie.
Odblokowałam go i moim oczom ukazała się wiadomość:


Od Nieznany Numer: No złotko, mam nadzieję, że znów się spotkamy. Twój chłopak opowiadał mi trochę o Tobie, liczę, że lubisz skok w bok ;)


Przeczytałam tę wiadomość kilkukrotnie. Przełknęłam ślinę. To na pewno ten cały Shey..
Pytanie: kim jest chłopak o którym on pisze? To Ryan czy... Nick?


****


- Kizia!!! Jutro wielki dzień! - piszczała mi nad uchem Cassie. Byłam totalnie niewyspana, udało mi się zasnąć dopiero o czwartej nad ranem (dodam, że Ryan do tej pory nie pojawił się w domu, Nate przyszedł do mnie nad ranem sprawdzić czy śpię).


- Cassie.. Co ty tu robisz?! - wiem, głupie pytanie ale byłam totalnie rozemocjonowana i przybita po wczorajszym dniu.


- No jak co?! Zapraszam Cię na imprezę, aaa! Lucas, wiesz który Lucas robi imprezę na pożegnanie wakacji – udała, że płacze i wyciera oczy piąstkami.


Kurde. Dziś jest ostatni dzień sierpnia.


- Wiesz co.. Jakoś nie mam nastroju do imprez – ziewnęłam. Nie wiem czy mówić jej o nocnym zajściu.


- Zawsze tak mówisz, a potem bawisz się lepiej ode mnie! - pisnęła i poszła grzebać w mojej szafie.


- Dzisiaj? O której – przeciągnęłam się i wstałam z łóżka. Wypchnęłam Cassie z mojej szafy, sama szukając sobie ubrań.


- Dziś o 20. Transport załatwiony – jedziemy z tym seksownym gościem co z tobą mieszka. - wyszeptała.


Zamurowało mnie. Ryan? Czy on do reszty zwariował?


- Ryan? - zapytałam, aby się upewnić.


- No ten co go bardzo nie lubisz. - skwitowała, przewracając oczami.


- Nie chcę, żeby z nami jechał! - powiedziałam z oburzeniem.



Szybko przebrałam się w top i legginsy a następnie poszłam mu zrobić aferę, drąc się dosłownie na cały dom:


- MEDDOWS! Czy Tobie do reszty odwaliło! Będziesz mnie teraz z każdym krokiem pilnował, durniu! Kretynie, nie życzę sobie tego, sam się szlajasz niewiadomo z kim a teraz bawisz się w moją niańkę!


Na odpowiedź nie czekałam długo. Ryan wkurwiony po całości wyszedł na korytarz, ujął mnie za ręce, potrząsnął i wywrzeszczał mi w twarz, że jestem nieodpowiedzialną gówniarą i że Nathan sam mu kazał mnie pilnować po wczorajszym.


- Aha, a więc Nathan wie gdzie się szlajasz!


- Wie, ale tak samo jak ja nie chce abyś ty się tam szlajała! - wykrzyczał


- Co tu się dzieje?! - zapytali razem Nathan i Cassie.


Oboje z Ryanem spojrzeliśmy jednocześnie na nich. I w tym samym momencie zaczęliśmy mówić:


- Ryan chce mnie pilnować!


- Kashmira chce nam się buntować!


- Ja muszę jej pilnować, sam mi tak mówiłeś!


- On jest nieobliczalny i chce swoją osobą ograniczyć moją wolność!


- CIIISZAA – zarządził Nate. Obydwoje zamilkliśmy patrząc z nienawiścią na siebie.


- Kash.. musimy pójść na imprezę, nawet jeśli ma być Ryan. Mi on zupełnie nie przeszkadza – ciszę przerwała oczywiście moja przyjaciółka, na co Ryan krótko odpowiedział:


- Zamknij się.


*****


Jechaliśmy na tę cholerną imprezę. Miało być zajebiście, mieliśmy opić całe wakacje (których większość spędziłam w LA) ale też Cassie chciała koniecznie świętować mój powrót. Zatem okazja była podwójna.
Mimo to, siedziałam spochmurniała i wkurwiona na cały świat na tyłach sportowego auta Ryana. Widziałam jak gapi się nieraz na mnie w lusterku a wtedy pokazywałam mu język. Za każdym razem wywoływało to u niego uśmiech, nieraz nawet śmiech, czym jeszcze bardziej mnie wkurwiał. Zawsze musiało być wszystko po jego stronie. Nienawidziłam tego.

_____

Oj Kash nie marudź :D Ja uwielbiam Ryana mimo wszystko, a wy? Co o nim sądzicie?


Wanna rescue me? ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz