35

498 15 0
                                    

Shey pov.

Siedziałem na stołówce razem z moimi kumplami, tuż obok stolika elity. Rozglądałem się za Meddowsem, pewnie zaraz tu przyjdzie. Moim oczom ukazał się jednak ciekawszy widok. Lucas Branson siedział obok tej czarnulki Ryana. Cóż za okazja. Szkoda że nie ma szefa, on by jej nie przepuścił. Dokończyłem mojego hamburgera i ruszyłem w kierunku stolika Lucasa. Kątem oka zauważyłem jak kilku napakowanych gości odprowadza mnie wzrokiem. No tak, obstawa Meddowsa.

- No no, a kogo my tu widzimy? - wyszczerzyłem zęby.

Brunetka spojrzała na mnie ze strachem. Ryan spiął groźnie barki.

- Zostaw ją. Policzymy się w weekend. - warknął.

Kurwa, ale mi wcale o nią nie chodzi.

- A czy ja mówię coś o tej zdzirze?

Chyba przesadziłem, bo Meddows wstał od stolika i chciał mi przypierdolić.

- Ryan, przestań! - krzyknęła brunetka, łapiąc go za rękę.

- Słyszałaś jak cie nazwał?! Przy mnie nikt nie będzie obrażał kobiet. - ręka tego skurwiela zacisnęła się w pięść gotowa do ataku.

- No i co z tego?! Boże, Ryan myślisz że ja się tym będę przejmować? - chyba próbowała złagodzić sytuację, ale jej nie wyszło.

- A, bo ty już przyzwyczajona jesteś, nie? - ups.

Ryanek chyba nie do końca przemyślał to co powiedział, bo czarnulka wybiegła z płaczem ze stołówki. Lucas zerwał się z krzesła i chciał iść za nią.

- A ty kolego, gdzie się wybierasz? - zagadnąłem z cwaniackim uśmieszkiem.

Obdarzył mnie złowrogim spojrzeniem. Myślał by kto, że się go wystraszę.

- Dawnych przyjaciół się nie zapomina. - krzyknąłem za nim, a on odszedł.

Blondi pobiegła zaraz za nim.

- Lucas o czym on mówił? - pytała po drodze.

Wyszczerzyłem zęby. Będzie się musiał tłumaczyć.

- Wara od mojej Kash. Zajmij się Lucasem, proszę bardzo, ale do niej masz się nie zbliżać. Ona prawie o niczym nie wie i obydwoje wiemy, że nie musi. A teraz spierdalaj do Parkera zanim ja go zdążę od ciebie pozdrowić! - wysyczał Meddows i pchnął mnie z bara na pożegnanie.

Kash pov.

Ryan znów przesadził. Wiem, że działał pod wpływem emocji ale musiał mi tak dowalić? I to przy wszystkich.. A zwłaszcza przy tym typie, kij wie skąd on się tu wziął, ale ciągle na niego trafiam.. To jakiś znajomy nicka, nie wiem nawet o co mu chodziło.. Zaszyłam się w toalecie.

- Kash! Kashmira! - usłyszałam wołania.

Dobrze ze chociaż na Cassie i Lucasa mogę liczyć.

- Tu jestem.. - powiedziałam cicho.

Otarłam łzy rękawem.

- Skarbie, wszędzie cię szukaliśmy! - Cassie mnie przytuliła.

- Wszystko ok? - zapytał Lucas.

Pokiwałam głową.

- Nie chce widzieć Meddowsa. Niech się leja i biją między sobą, nie chce brać w tym udziału. Zajebisty z niego obrońca kurwa. - wysyczałam cała zdenerwowana.

- On nie chciał.. - zaczęła Cass.

- Może i nie chciał, ale powiedział. Nie wiesz nawet jak mnie to zabolało. - spojrzałam w oczy Cassie.

- No, ale nie płacz przez to. Przejdzie mu i cie przeprosi, tak?

- Nie, on nie zna słowa przepraszam. Dla niego liczą się tylko te pierdolone walki.

- Czyli już wiesz? - odezwał się Lucas.

Obie z Cassie spojrzałyśmy na niego.

- To ty coś wiesz - warknęła Cassie.

Podeszła do niego.

- Gadaj o co chodziło temu typolowi!

Spojrzałam na nich. O co chodziło?

- Cassie o czym ty mówisz? - zapytaliśmy jednocześnie z Lucasem.

- Wiem o czym mówię. Ten gość powiedział do Lucasa, że ,, starych przyjaciół się nie zapomina ''

- Może mnie z kimś pomylił, albo chodziło mu o Ryana - Lucas nie wiedział o co jej chodzi, tak jak ja.

- Chodziło mu o ciebie, kolego. Zresztą.. Wiesz o walkach, ty też w nich uczestniczysz? - Cassie nie dawała za wygraną.

- Cass, co ty! Za kogo ty mnie uważasz. Wiesz ze zmieniłem szkołę, a wcześniej chodziłem do niej wraz z Nickiem. Tam każdy wiedział kim on jest. - Lucas jej tłumaczył.

- I jakoś dziwnym trafem, obydwoje zmieniacie szkole na drugą, taką samą - Cassie była uparta, pierwszy raz widziałam aby tak dociekała.

Miała bojowniczy nastrój.

- Nick wiedział że Kash pójdzie do tej i to o Kashmirę mu chodziło zapewne. Sorry Kash, ale taka prawda - Lucas utkwił we mnie spojrzenie.

- Cass, Lucas ma rację. Poza tym on i walki? Nawet nie wygląda na takiego. Odpuść po co mamy niszczyć naszą przyjaźń głupim dociekaniami? W przyjaźni chodzi o zaufanie, prawda? - starałam się złagodzić tę napięta sytuację.

- Prawda. Ale ciebie kolego i tak będę miała na oku. Tu chodzi o Kashmirę, muszę wiedzieć cokolwiek, żeby jej się nic nie stało. Nie chcę cię podejrzewać o to że jesteś jakimś agentem Nicka..

- Agentem? Cass, ja go nie znoszę tak jak wy! W szkole gnębił każdego, ten człowiek nie ma serca a ty mnie posądzasz o współpracę z nim!

- No dobra.. Niech będzie że jesteś po naszej stronie. Ale jak tylko coś będziesz wiedział, od razu nam mówisz!

Lucas przytaknął zrezygnowany.

- Będziemy jak trzej muszkieterowie! - zapiszczała Cass, podskakując w miejscu. Kocham tę moją bojownicza wariatkę.

_____________
A wy co myślicie? Podejrzewacie Lucasa tak jak Cassie czy uważacie, że jest niewinny?

Wanna rescue me? ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz