20

616 16 0
                                    

Już od jakiegoś czasu siedzę na dachu i wpatruję się w gwiazdy. Gdy biegłam zalana łzami wpadłam za pierwsze lepsze drzwi. Okazało się że znajduje się tam drabina na dach. Wspięłam się po niej i usiadłam sobie przy kominie, starając się uspokoić oddech. Łzy już przestały płynąć, ale ból pozostał. Czemu on taki jest? Czemu on jest taki okrutny i niezdecydowany? Czemu swój nieuzasadniony gniew wyładowuje na mnie?
Mam dość jego... i jego dziecinnych zagrywek.
Wstałam i podeszłam bliżej krawędzi dachu aby popatrzeć na przejeżdżające samochody. To mnie uspokajało odkąd pamiętam.
Lubię wysokość, od zawsze ciekawiło mnie życie ludzi idących po ulicy. Czy gdzieś się śpieszyli? Z tej wysokości ulica wyglądała jak małe mrowisko, w którym mrówki uwijały się z pokarmem. Było to... niesamowite. Usiadłam na krawędzi.

- Chcesz skoczyć? – podskoczyłam ze strachu, słysząc męski głos.

Od razu go rozpoznałam.

Lucas.

- Aż tak zdesperowana nie jestem – prychnęłam – co tu robisz?

- Przyszedłem sprawdzić co u ciebie – powoli do mnie podszedł – Jak się czujesz?

- A jak mam się czuć? – odwróciłam się w stronę ulicy.

Westchnął. Po chwili wahania usiadł obok mnie.

- Słuchaj... znam trochę Ryana. On jest zagubiony. Zawsze był.

- Zagubiony? – zapytałam tonem wypranym z emocji – I to jest powód aby mnie tak traktował?

- Fakt, masz rację. To go nie upoważnia do takiego zachowania – położył mi dłoń na ramieniu

- Ale Ryan... sporo przeszedł, nie ufa ludziom. Sama zdecyduj co zrobisz z tą informacją.

Wstał, ja nadal nawet nie drgnęłam. Nie miałam zamiaru mu odpowiadać.

- Wyślę sms-a do Ryana oraz Nate'a że jesteś ze mną. Aby się nie martwili.Zostanę z tobą tu aż dojdziesz do siebie. Impreza raczej na tym nie straci, wszyscy są już tak nawaleni że nawet nie zauważą że mnie nie ma. Później odwiozę cię do domu.

- Dziękuję... - odpowiedziałam mu oczyszczając wcześniej gardło – I przepraszam za kłopot...

- Bzdura – rzekł pewnie chłopak – To mój cholerny obowiązek się tobą zająć. W końcu jesteś na mojej imprezie.

Tylko się uśmiechnęłam. Dobrze wiedziałam że robi to nie z poczucia obowiązku. Na imprezie było jeszcze kilkadziesiąt innych osób, a jakoś nie biegał za nimi pytając czy może im w czymś pomóc. Ale teraz miałam raczej inne zmartwienia...



**************************************

Lucas zatrzymał samochód na moim podjeździe. Gdy impreza się już kończyła, i Lukas upewnił się że pod jego nieobecność nikt nie rozwali mu domu odwiózł mnie do domu. Podziękowałam mu i wysiadłam. Odjechał dopiero gdy otwarłam kluczem drzwi wejściowe.
Właśnie zamykałam z powrotem drzwi gdy przestraszył mnie głos:

- Gdzieś ty się włóczyła?! – czyjeś ręce złapały mnie za ramiona – Martwiliśmy się o ciebie.

- Ryan – warknęłam.

Co on sobie myśli? Że zapomniałam? Dobre sobie.

– Puść.Mnie.TERAZ

Gwałtownie mnie puścił, ale nadal stał blisko mnie, prawie stykając się ze mną ciałem.

- Kashmira. Gdzie ty byłaś? – zapytał już spokojniej – Ja i Nate martwiliśmy się. Nate był trochę podpity więc poszedł się położyć. Ja czekałem... sam nie wiem czemu.

- Ryan, daj mi spokój. To jest męczące... Przecież jestem tylko głupim dzieckiem!

Końcówkę wykrzyczałam.

- Czego ty ode mnie chcesz?!

- Nie wiem! – Wrzasnął– Nie wiem czego ja chcę!

- To się kurwa ogarnij! – Już się nie blokowałam, wyrzuciłam na zewnątrz cały mój żal. – Co mnie interesuje to że nie wiesz czego chcesz?! Czemu ja muszę odczuwać tego skutki?! Czemu raz na zawsze nie dasz mi spokoju, bez swoich dziecinnych zagrywek?!
Daj mi święty spokój!

Rozpłakałam się. Znowu. Jak ja go nienawidzę... a raczej chciałabym żeby tak było.

- Kash – Ryan był wyraźnie spięty i zdezorientowany – Nie płacz przeze mnie... Nie warto.

Delikatnie położył ręce na moich ramionach.

- Słuchaj... od dzisiaj postaram się cię unikać. To jedyne wyjście, po prostu zapomnij o tym że tu w ogóle jestem. Zapomnij też o tym. To ostatni raz kiedy to robię. Chcę chociaż wspomnienie tego.

Nim przetrawiłam jego słowa delikatnie mnie pocałował. Nawet nie zdążyłam odpowiedzieć na jego pocałunek. Gwałtownie go przerwał i poszedł do siebie.

A ja zostałam na dole, delikatnie dotykając ust...
Czemu on jest do cholery taki zmienny?


_______
Przepraszamy, że rozdział dodajemy dopiero teraz, opóźnienie jest spowodowane szkołą! :D
Piszcie w komentarzach co sądzicie o rozdziale.
W niedługim czasie mamy zamiar zorganizować pytania do bohaterów - chcecie wziąć udział? ^^

Wanna rescue me? ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz