60

420 14 3
                                    


Kash pov.

Nick zamknął mnie w jakimś pomieszczeniu na dole, zamykając drzwi na klucz.

- Człowieku, co ty robisz?! - zapytałam, patrząc mu w oczy.

Po jego twarzy przeszedł szaleńczy uśmieszek.

- Jak dobrze znów cię widzieć, tęskniłem za tobą.. - zbliżył się do mnie, a ja się cofnęłam.

Pomyśleć, że kiedyś tak go kochałam..

- Ja za tobą wcale – warknęłam.

- Kochanie, nie sprawiaj mi przykrości. Zobacz, od ilu lat jesteśmy już razem. Dlaczego chcesz to przerwać? - musnął mnie po policzku.

- Dlatego, że nie potrafisz trzymać łap przy sobie! - strząsnęłam jego rękę z policzka.

Zaśmiał się.

- Ryan też nie potrafi – zauważył słusznie. Cholera, jak ja mam mu wytłumaczyć, że on to nie Ryan?!

- Ja Ryanowi na to pozwalam, a Tobie nie! - wrzasnęłam, rzucając się do wyjścia. Nick jednak skutecznie mi to uniemożliwiał.

- Ile jeszcze będziemy się tak bawić? - zapytaliśmy jednocześnie. Po mojej twarzy przemknęło zaskoczenie.

- Kash.. Czemu nie chcesz być moją Cherry? Przecież było tak pięknie – szepnął.

Cherry? Jaka Cherry, o czym on gada.. Boże, ten człowiek faktycznie z dnia na dzień staje się coraz bardziej psychiczny. Byłam przerażona. Nie wiedziałam do czego zmierza.

- Nie wiem o czym mówisz. Idź do Cherry, ja nią nie jestem i nie chce być – prychnęłam, nie patrząc mu w oczy.

- Skarbie.. Musisz mi ją zastąpić. Z kim będę rozmawiać, kogo będę przytulał gdy mi będzie źle, komu się zwierzę? - zadawał kolejno pytania. Kuźwa, czy ja jestem jakąś jego przyjaciółką?! Co on sobie znów ubzdurał?

- Nick, posłuchaj mnie. Nie wiem w co ty grasz, ale tą osobą na pewno nie będę ja. Musisz to zrozumieć.. - starałam mu się wytłumaczyć. Byłam cała spięta, oddychałam głęboko. Bałam się, że w każdej chwili jego w miarę ,,spokojny" nastrój może się odmienić i stanie się agresywny.

- Nie.. To ty musisz zrozumieć.. Kash, ja Cię tak bardzo potrzebuję! - niespodziewanie wtulił się we mnie, zamykając mnie w żelaznym uścisku.

- Nick, puść mnie, proszę.. To nic nie da.. - mówiłam cicho. Usłyszałam jak szlocha.

- Nick, ty płaczesz? - matko, ten człowiek ma jakieś cholerne huśtawki nastroju, co z nim się dzieje?!

- Nie zostawiaj mnie Kash, proszę. To ja cię potrzebuję, a nie jakiś Ryan! - jego głos znów się uniósł.

Muszę coś szybko wymyślić, inaczej będziemy tak trwać w nieskończoność, a to jak walenie głową o ścianę.

- Nick, ty potrzebujesz nie mnie, ale tej... - kuźwa, o kim albo o czym on właściwie gada?

- Nie ma jej, ale jesteś ty.. kochanie, proszę.. Nie widzisz jak się staram? - spojrzał mi w oczy.

Jego szare oczy były napuchnięte i wciąż łzawiły. Wyglądał okropnie. Nie mniej jednak, patrząc na niego ogarniało mnie jakieś współczucie. W końcu był chory psychicznie i mimo wszystko silniej przeżywał emocje..

- Nick.. Masz rację, mogło być pięknie. Ale tylko mogło. Nic poza tym. - powiedziałam chłodno, odsuwając się od niego.

- Może.. Ale to niestety zależy od ciebie. - wow, dał mi wybór. Wszystko jest w moich rękach, tak?

- To w takim razie.. - zebrałam się na odwagę – odpuść sobie. - wypuściłam powietrze. Bałam się jego reakcji.

- Kashmira, ja nie mam nikogo poza tobą! - warknął.

Kurwa, ja wszystko rozumiem, ale niech ten człowiek nie wybiera sobie mnie na swój cel, na swoją przyjaciółkę, dziewczynę czy kogo tam! Po pierwsze on jest chory i musi się leczyć, a po drugie spieprzył wszystko walkami, wyładowywaniem emocji na mnie i tym, że nie daje mi spokoju.

- Nick, ty wszystko zepsułeś.. Zrozum..

Usłyszałam jego zrozpaczony śmiech.

- Ja? To ty mnie zostawiłaś i wyjechałaś. Cherry. - utkwił spojrzenie we mnie.

- Nie jestem Cherry – powiedziałam dobitnie.

- Jesteś – warknął. Oho, chyba go już rozjuszyłam. Fuck.. Ryan, gdzie jesteś?

- Potraktowałaś mnie tak samo jak ona. Wyjechałaś, zostawiłaś mnie, nie chcesz mnie – Nick stawał się coraz bardziej natarczywy.

- Miałam powód! - sama teraz wykrzyknęłam.

- Biłeś mnie, byłeś agresywny, teraz też mi grozisz, szantażujesz, nachodzisz! - wyliczałam cała poirytowana.

- Miałem powód! - powtórzył.

- Daj mi wreszcie święty spokój! Nie traktuj mnie jak jakąś Cherry! Idź sobie do niej i to z nią załatwiaj to co masz, a nie ze mną! Ja jestem niewinna! - krzyczałam, może coś do niego w końcu dotrze. Udałam się do wyjścia, ale znów mnie powstrzymał.

- Chcę iść do Ryana. Ryan jest mój, a Cherry jest twoja! Koniec kropka, daj mi spokój! - krzyknęłam, ale Nick przyparł mnie do ściany.

- To w takim razie Ryan już twój nie będzie, bo Cherry też nie może być moją! - warknął.

Bałam się.. Już nie o siebie, ale o Ryana. Ten człowiek może mu zrobić realną krzywdę. Być może już coś mu się stało, bo pomoc nie nadchodzi. Zaczęłam drżeć.

- Chcę do Ryana.. - szeptałam.

- Ryan zapewne tu zaraz przyjdzie – spojrzał na rękę, gdzie był niewidzialny zegarek. On coś knuje, ja to wiem. On coś zrobił Ryanowi, miał wobec niego jakiś plan. Nie bez powodu nas tu ściągnął.

Zaczęłam się trząść. Powoli wstępowała we mnie histeria.

Usłyszałam brzęczenie telefonu. Nick przeniósł wzrok na telefon a potem na mnie i złowrogo się uśmiechnął.

- Czego? - zapytał, odbierając telefon.

- I niby mam ci uwierzyć? Ale dobra, skoro go masz, niech ci będzie. Przyprowadź tego skurwiela tutaj. - rozłączył się. Wiedziałam o kogo chodzi. Przełknęłam głośno ślinę, kręcąc przecząco głową.

- Twój Ryanek już tu idzie – uśmiechnął się. Niemy krzyk uwiązł mi w gardle, a ja poczułam jak zadrżałam, osuwając się o ścianę.

__________________
Jak myślicie co dalej się wydarzy?

Wanna rescue me? ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz