Kash pov.
Weszłam z Natem do jakiegoś pomieszczenia, które przypominało obskurny gabinet. Nie zdziwiłabym się gdybym przez przypadek pominęła napis na drzwiach ,, Szef ". To zapewne główna siedziba Ryana, a kiedyś - Nate'a. Nie czułam się dobrze z tą myślą. Myślą, że dwaj mężczyźni najbliżsi mojemu sercu są królami nowojorskiego półświatka.
A raczej chyba byli bo słyszałam podniesiony głos Ryana:
- Rezygnuję. Tak, napisz, że rezygnuję! I daj ten kwit całemu światu, żeby w końcu się ode mnie odczepili!
Chwila ciszy.
Wymieniliśmy zdziwione spojrzenia z Natem.
Po chwili odezwał się głos kobiety.
- To kto twoim zdaniem ma być teraz szefem tego całego gówna?
Czy to jest jakiś sekretariat? Dżizas, Prosperity to większy szit niż myślałam.
- Sądzę, że znam odpowiedniego kandydata.
Kroki Ryana po chwili stały się na tyle głośne, że z Natem zaczęliśmy się wycofywać. Po chwili naszym oczom ukazał się Ryan.
Zatrzymał się.
- Co wy tu..?
Nie dokończył bo obydwoje z Ryanem się do sobie wtuliliśmy.
- Tak się cieszę, że rezygnujesz.. - powiedziałam stłumionym głosem w rękawie jego bluzy.
- Eh, tak myślałem że podsłuchiwaliście. Miała to być niespodzianka - usłyszałam jego śmiech i mogłam być pewna ze w tym czasie przeniósł wzrok na mojego brata.
- Dla mnie większą niespodzianka jest to co teraz widzę - odpowiedział z przekąsem Nate.
Oderwaliśmy się od siebie, ale nadal trzymaliśmy za ręce.
- Oj stary, nie mów że wcale nie chciałeś żeby tak było. - Ryan uśmiechnął się zawadiacko. Uniosłam brew w górę.
- W końcu kto może być lepszym opiekunem twojej siostrzyczki niż ja?
Zachichotałam, znając odpowiedź Nate'a:
-Ja.
Po chwili we troje wychodziliśmy z Prosperity trzymając się za ręce.
- Więc kto będzie teraz twoim następcą, wielki szefie? - razem z Natem dokuczaliśmy Ryanowi.
- Jest pewna osoba. Wie ktoś z was może gdzie do kurwy jest ten kretyn Aaron?!
Stanęliśmy z bratem na środku korytarza.
Tego korytarza.
- Cóż.. Ostatnio widzieliśmy go.. - zaczął Nate.
- z Lucasem - dokończyłam.
Nadal nie mogę uwierzyć w to co zobaczyłam.
- Co do kurwy..? - Ryanowi nie umknęły nasze spojrzenia niewiniątek.
- Są za tymi drzwiami.. Sam zobacz - Nate wskazał na drzwi od szatni po prawo.
- Dobra, kurwa. - Ryan wkroczył do akcji.
Otworzył drzwi, wsadzając głowę a następnie krzyknął.
- Too ja wam nie przeszkadzam - zamknął drzwi z hukiem a wtedy ja i Nate wybuchnęliśmy niekontrolowanym śmiechem.
- Czyli rozumiem, że Prosperity zamieni się odtąd w klub dla gejów, tak?!
Zacisnął szczękę i pokręcił głową.
- A co robili? - postanowiłam go powkurzać.
Ryan podszedł do mnie na niebezpieczna odległość.
- To - niespodziewanie zachłannie mnie pocałował.
- I to - złapał mnie za tyłek.
- I... To - spojrzał mi w oczy i oderwaliśmy się.
Uniosłam brew w górę.
- Kocham Cię, Kash - powiedział tonem tak poważnym, że zaniemowiłam.
On mówił serio.
On mówił serio.
- Ryan.. Boże, ja Ciebie też, nawet nie wiesz jak bardzo - ponownie się pocałowaliśmy, nie zważając, że na korytarzu być może jeszcze stał mój brat a za drzwiami dwójka gejów wyznawała sobie dokładnie to samo.
_______________________________
So sweet! Nareszcie sobie to wyznali na pełnym officialu :D
A ja pragnę was poinformować, że to ostatni rozdział Wanna rescue me.Ale nie martwcie się! Dodam jeszcze epilog :D
CZYTASZ
Wanna rescue me? ✓
Teen Fiction[Autorką okładki jest ~mi-so_oppa] Wyobraź sobie że masz wszystko. Idealnego chłopaka, wspaniałą rodzinę, dobre wyniki w nauce i wspaniały dom. I zostaje ci to odebrane w kilka sekund. Kash, młodej dziewczynie z Nowego Jorku zawaliło się życie. Jej...