48

419 14 0
                                    

Cała ta sytuacja z Nickiem miała miejsce dwa dni temu. Od tej pory Ryan troskliwie się mną zajmuje. Chociaż to mało powiedziane. Obchodzi się ze mną jak z jajkiem. Może bardziej mało lubianym jajkiem. Nie pozwala mi wstawać w sumie nawet nie mam pojęcia dlaczego. Zostałam ranna w ramię nie w całe ciało. Jednak wolę się z nim teraz nie kłócić, szczególnie gdy jest w takim nastroju. Nawet gdy już pozwala mi iść do toalety to najpierw mnie tam zanosi, a później stoi pod drzwiami i pilnuje żebym nic sobie nie zrobiła. Gdyby nie moja gwałtowna reakcja przy pierwszym wyjściu do toalety to pewnie wpakowałby mi się do środka. Nie rozumiem jak można równocześnie tak się o kogoś martwić a równocześnie zachowywać się jakby się tego kogoś szczerze nie lubiło. Nawet nie wiem o co tak naprawdę mu chodzi, przecież nie mogła na to wpłynąć sytuacja u Aarona. Rozumiem że mógł być zły, i patrząc na to obiektywnie... nie jesteśmy razem. Ryan nie ma do mnie żadnego prawa tak jak i do tak gwałtownej reakcji na widok jaki zastał dwa dni temu. Co nie zmienia faktu że moje serce zatrzepotało gdy Ryan był o mnie zazdrosny. To jest chore.

Przeciągnęłam się, a raczej starałam to zrobić nie urażając mojej rany. Jest 11 rano. Wstałam jakieś pół godziny temu, po prawie 3 godzinach snu. Przez większość nocy przewracałam się po łóżku nie mogąc spać.

Moje rozmyślania przerwało głośne burczenie w brzuchu.

O-oł

Ktoś tu jest głodny. Więc zrobiłam to co kazał mi robić Ryan gdy się obudzę, zawołałam go.

-Ryan!

Prawie od razu, tak jakby na to czekał usłyszałam kroki skierowane w stronę mojego pokoju.

- Tak? – zapytał od razu po otwarciu drzwi.

- Jestem głodna – jak na potwierdzenie moich słów ponownie zaburczało mi w brzuchu.

Uśmiechnął się lekko. Gdy zobaczyłam na jego twarzy uśmiech, nawet lekki, świat wydał mi się barwniejszy. To tak jakby zza chmur po wielu deszczowych dniach wyszło słońce. A po jego spojrzeniu na mnie zorientowałam się że się chyba gapię.

- Gapisz się – uniósł brwi – Dać ci moje zdjęcie?

- Wcale się nie gapię – na moje policzki wystąpiła od razu czerwień.

- Wmawiaj sobie – rzucił mi kpiący uśmiech. – usiądź proszę na łóżeczku. Zaniosę cię na dół.

- Zdajesz sobie sprawę z tego że to w rękę jestem ranna? Nie musisz mnie nosić – uniosłam brwi.

- Ale chcę – wzruszył ramionami. – Po za tym jesteś osłabiona. Straciłaś sporo krwi. Nie możemy ryzykować że zakręci ci się w głowie i sobie zrobisz krzywdę. To zbyt piękna głowa.

Na jego słowa spaliłam jeszcze większego buraka. Czy ja źle słyszę, czy nasze stosunki z Ryanem się dzisiaj trochę... ociepliły? Co się takiego stało że nagle ze mną normalnie rozmawia?

Wolałam nie pytać. Czasem lepiej nie znać odpowiedzi.

Ryan bez słowa podłożył mi jedną rękę pod kolana a drugą położył na plecach i podniósł mnie jakbym była lekka jak piórko. Za pierwszym razem kłóciłam się z nim że jestem za ciężka ale to nic nie dało. Ryan jest uparty jak osioł i jeśli sobie coś ubzdura to nic ani nikt nie jest w stanie go od tego odwrócić. Z jednej strony nawet mi się to podobało...

Ale wracając, chłopak zaniósł mnie do kuchni i posadził przy małym stole. Gdy już się wygodnie ułożyłam, tak aby ranna ręka mi nie przeszkadzała zapytał:

- Co byś chciała zjeść?

- Cokolwiek – odpowiedziałam prawie natychmiast.

Westchnął ciężko.

- Za każdym cholernym razem odpowiadasz cokolwiek. Kiedyś zrobię ci takie cokolwiek że odechce ci się zrzucać na mnie wybór jedzenia.

- No doobra – nadymałam się – naleśniki.

- Naleśniki, tak? – postukał się po czole palcem wskazującym – Masz szczęście że jest to jedna z rzeczy które umiem ugotować.

Odwrócił się do szafek i zaczął robić ciasto na naleśniki.

Przez cały proces przyglądałam się mu. Widziałam seksowne ruchy jego mięśni, które wręcz wibrowały pod koszulką. Za każdym razem gdy na niego patrzyłam mój mózg włączał alarm. Był zbyt piękny.

Ryan doskonale wiedział o tym że mu się przyglądał ale ignorował to. Mimo to nadal był dzisiaj do mnie milszy niż od kilku ostatnich dni. Pierwszy dzień był okropny. Ryan totalnie ignorował moje zaczepki i odpowiadał tylko półsłówkami.

Obiekt moich rozmyślań postawił przede mną talerz pełen naleśników polanych dżemem.

Pycha.

Od razu wzięłam się do pałaszowania. Ryan w tym czasie patrzył jak jem. Przyzwyczaiłam się już do tego że patrzy na mnie rano. Jego wzrok nie wyrażał uczuć więc nie wiedziałam o czym myśli.
Gdy skończyłam Ryan zabrał mi talerz, odłożył do zmywarki i ponownie usiadł naprzeciwko mnie.

Zmarszczyłam brwi ze zdziwienia. O co chodzi?

Chłopak odezwał się do mnie poważnym tonem a jego wzrok nie wróżył nic dobrego.

- Musimy pogadać.

Cholera, mam złe przeczucia.

______________
Jak myślicie o czym Ryan chce porozmawiać z Kash?
W międzyczasie - możecie pisać na priv pytania do bohaterów :) !

Wanna rescue me? ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz