40

493 14 2
                                    

Oczywiście jak to ja, nawet mowy nie było o tym żebym to zignorowała. Może to i dziwne ale wspólna noc wiele we mnie i moich uczuciach zmieniła. Już nie czuję do niego nienawiści, ale moje uczucia nadal ciężko określić. Wolę tego nie roztrząsać bo boję się co może się stać. Gdy tylko usłyszałam że Ryan pośpiesznie się ubiera i wychodzi, wyskoczyłam z kanapy jak z procy i rzuciłam się do garderoby po buty. Nawet mowy nie ma że pozwolę mu samemu tam iść. Uprawianie ze mną seksu daje czasem niekorzystne dla drugiej strony konsekwencje. Zaczynam się o niego troszczyć.
Odczekałam minutę i wybiegłam w stronę klubu. Klub nie znajdował się daleko od nas, około kilometr więc nawet z moją średnią kondycją dałam radę jakoś tam dobiec. Gdy tylko znalazłam się na parkingu wyczułam w powietrzu kłopoty. W co ten kretyn się wplątał? Nie napotykając nikogo na drodze ruszyłam w stronę drzwi. Wraz z zmniejszającą się odległością klubu coraz wyraźniej słyszałam krzyki z środka. Cóż, to wyjaśniało brak ochroniarzy. Skoro byli w środku to ciężko żeby pilnowali na zewnątrz, szczególnie że jeszcze nie nadeszła pora odpowiednia na imprezowanie. Już od progu widok zmroził mi krew w żyłach. Moim oczom ukazała się scena pojedynku Ryana z Nickiem. Chociaż pojedynek to może za duże słowo. Ryan załatwił Nicka jednym ciosem. Moja wewnętrzna zła strona w myślach skakała z radości. W tym czasie Aaron, który chyba zanim przybył Ryan sam miał konflikt z Nickiem podniósł się i zaczął coś mówić do Ryana. Ten nie zwracając na niego jakoś szczególnie uwagi, jego również powalił. Hmmm... Dziwne jest to że się nie zdenerwowałam na niego za to że znowu się bije. Kiedyś, zanim się z nim przespałam, zaczęłabym krzyczeć, płakać wyzywać go od najgorszych. Teraz... widziałam dokładnie że byłam w tej sprawie kompletnie bezradna. Nie dam rady go powstrzymywać, to część jego życia. Mogę próbować ale teraz nie jest na to najlepszy czas więc lepiej jeśli to zignoruję. Bo co niby mam zrobić? Ale jedno muszę mu przyznać, mięśnie ma niesamowite... A jego klata... Mięśnie poruszające się kiedy leżeliśmy razem na kanapie...
Cholera, Kash ogarnij się!
Otrząsnęłam się z mojego stanu i głośno zawołałam:

-Ryan!

To zwróciło jego uwagę. Niestety nie tylko jego.
Ludzie wcześniej stojący dookoła miejsca „bijatyki" teraz swoją uwagę zwrócili na mnie.
Cholera.
Zmieszałam się odrobinę czując ich wzrok na sobie.
Ryan popatrzył na mnie spokojnie, jednak drgający mięsień policzkowy wskazał mi że to tylko maska.
O-oł
Chyba mam problem.

- Możesz mi z łaski swojej wyjaśnić co ty tu do cholery robisz? – Ryan kilkoma susami podszedł do mnie i położył mi ręce na ramionach.

- Mówiłem ci że to nie twoja sprawa - prychnęłam. Serio?

- Ty naprawdę sądziłeś że cię posłucham – parsknęłam – Czy kiedykolwiek to zrobiłam?

- Punkt – wyszczerzył się.

Za nim dostrzegłam ochroniarzy zbierających resztki pozostałe z chłopaków których „pobił" Ryan. Pobił to za dużo powiedziane, on ich spacyfikował jednym cholernym ciosem! Kto tak kurcze potrafi?

- Ale za to ja mam pytanie – powiedziałam przesuwając dłonią po jego ramieniu – Co ty tu wyprawiasz?

- Usuwam problemy – wskazał na leżących jeszcze na podłodze Nicka i Aarona

– Na razie nie będą sprawiać problemów. - mrugnął.

- Widzę, ciężko żeby sprawiali problemy skoro teraz pewnie nie wiedzą nawet jak się nazywają. – podniosłam brwi, objęłam go i o dziwo pozwolił mi na to

– Masz tu jeszcze coś do roboty?

-Nie – uśmiechnął się szelmowsko – A masz teraz na myśli jakieś konkretne plany?

- Zgadnij – poruszyłam sugestywnie brwiami. Od razu na niego podziałało.

- Cholera – gwałtownie mnie pocałował, i pociągnął w stronę drzwi – Chodź do domu.
- Powoli – zaśmiałam się

- Sama zaczęłaś – powiedział ciągnąć mnie dalej, nie opierałam się.

Nie wiem dlaczego ale obecność Ryana teraz sprawiała że czułam wewnętrzny spokój. Sam jego dotyk działał kojąco na moje nerwy. Był jak trochę narwane leki nasenne, które od czasu do czasu trzeba uspokajać. (Cholera, to brzmi jakbym była na haju. A może jestem?)
Niespodziewanie moją uwagę zwróciła postać szybko wymykająca się w stronę drzwi.
Zatrzymałam się jak wryta. Ryan zorientował się że coś jest nie tak i obrócił się w moją stronę z pytającą uniesioną brwią. Nie zwróciłam nawet na niego uwagi tylko rzuciłam się w kierunku postaci którą ujrzałam. Chłopak kompletnie na to nie przygotowany nawet nie próbował mnie powstrzymać. Dopiero gdy zaczęłam biec wołał za mną, a wreszcie sam rzucił się w pościg za mną. Jednak ja w głowie miałam tylko jedno. To był Lucas.
Co on tu do cholery robi?
Dlaczego jest tutaj teraz?
Muszę się dowiedzieć co ukrywa. Już od jakiegoś czasu zauważyłam że dziwnie się zachowuje, że coś jest nie tak.
Muszę go znaleźć!

_________________________________________
Przyłapany ! :D Jak myślicie o co mu biega?


Wanna rescue me? ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz