Ryan pov.
Biegłem mimo zmęczenia i ciężaru na rękach. Wbiegłem po schodach wiodących na taras domu i naparłem na drzwi z hukiem. Nie miałem jak ich otworzyć ani zapukać z Kash na rękach. Pozostało czekać, aż pan doktor je otworzy. Rog, pośpiesz się!- Roger!!! Pomocy!! - zacząłem wrzeszczeć.
Światło zapaliło się. W drzwiach stanął niewysoki blondyn o niebieskich oczach.
- Boże, Ryan co się stało?! Wpuściłeś ją na ring?! - zaczął wrzeszczeć na mój widok.
- To za długa historia, błagam pomóż mi, powiedz, że ona żyje! - wszedłem do mieszkania, rozejrzałem się chwilę i wszedłem do pokoju obok.
Roger miał tu niewielki gabinet. O jego działalności medycznej wiedzieli nieliczni. Czasem przyjmował tu ludzi.
- Połóż ją tu, powiedz co się dokładnie stało. - blondyn wskazał niewielkie łóżko, przypominające szpitalne.
- Zaatakował ją Nick, wiesz który. To jej były chłopak, proszę nie pytaj, on jej wbił nóż! Tu, prawie w serce! Ona musi żyć! - byłem cały roztrzęsiony.
- Uspokój się. - blondyn przyłożył stetoskop do jej serca. Chwila ciszy, przerywana przez mój głośny oddech.
- Żyje, będzie dobrze.. - Roger przymierzał się do obejrzenia rany. Zerknął na mnie.
- Pójdę po leki dla ciebie, nie możesz być w takim stanie.
- Kurwa, stary zajmij się nią, nie patrz na mnie! - krzyczałem.
- Weź sulpiryd. Jest w szafce na dole. Lepiej dla ciebie, jeżeli nie będziesz oglądać tej rany, bo jeszcze zejdziesz tu na zawał – chłopak uśmiechnął się, próbując mnie rozweselić.
Udałem się do kuchni po tabletki. Spostrzegłem, że moja koszulka też jest cała zakrwawiona. Ukryłem twarz w dłoniach, próbując się uspokoić. Będzie dobrze, Kashmira żyje, jest w dobrych rękach. Jej serce bije.. Bije, rozumiesz?! Bije.. Nie, muszę tego posłuchać, muszę!
Wróciłem, Roger właśnie oczyszczał jej ranę. Nóż był wbity w ramię, z dala od serca, a nie tuż przy jak mi się wydawało.
- Roger.. Mogę posłuchać jej serca? Proszę.. - spojrzałem smutno na nieprzytomną dziewczynę.
- Kochasz ją? - zapytał.
Pokiwałem smutno głową. Roger wręczył mi stetoskop, a ja przyłożyłem go do serca Kashmiry.
Biło, wolno, ale biło.
- Ciśnienie spadło, krew już tak nie płynie i dlatego serce wolniej bije. Dobrze, że zatamowałeś krwawienie, bo gdyby nie to, ciśnienie mogłoby cały czas wzrastać i taka niewielka ranka mogłaby stać się przyczyną jej śmierci – Roger wszystko dokładnie wyjaśniał.
- Niewielka? - zapytałem, patrząc na jej ramię. Było tylko niewielkie wgłębienie po ostrzu noża.
- Rana cięta, prawdopodobnie nóż albo coś tego typu
- Tak – potwierdziłem.
- Do tętnicy jeszcze daleko, przebite tylko naczynie krwionośne, mocno unerwione, dlatego tyle krwi.
- Czemu ona straciła przytomność? Mówiła, że ją boli, słabła mi na oczach
- Nerwy, strach, atak z zaskoczenia, widok krwi. To wszystko podsycał ból, nic dziwnego, że zemdlała.
Pokiwałem głową. Wszystko teraz wydawało się niegroźne, a ja panikowałem, umierałem ze strachu.. To wszystko pokazywało, że ja ją naprawdę kocham.. Że się o nią boję, martwię i że nie potrafiłbym bez niej żyć.
- Pozwól, że zrobię zastrzyk. - spojrzał na zegar.
- Powinna jutro się obudzić lekko otumaniona, może jeszcze niczego nie pamiętać. - Roger napełnił strzykawkę jakąś substancją i wstrzyknął jej obok rany.
- Dziewczyna zadaje się z niewłaściwymi ludźmi – westchnął, kiwając głową.
- Bardzo złymi – potwierdziłem.
- Dobrze, że ma Ciebie – niespodziewanie przeniósł wzrok na mnie. Zacisnąłem usta w wąską linię.
- Zaraz wypiszę ci leki: co, w jakiej dawce i kiedy. Powinno być wszystko dobrze. A i postaraj się opanować strach, nie okazywać przy niej żadnych emocji. Nie może się denerwować, bo rana może się nie zagoić i znów krwawić. Serce to ważny narząd, odpowiada niemal za wszystko. Denerwujesz się, skacze ci ciśnienie, krew szybciej krąży bo serce szybciej pracuje..
- Adrenalina? - zapytałem, unosząc brew.
- Tak, znasz ją z walk. Dlatego u rannych po walkach ciężko było zatamować krew. Jej to niepotrzebne, nie może się denerwować. Ty też.
Pokiwałem głową. Roger wypisywał na kartce leki.
- Potrafisz zrobić zastrzyk? - zapytał.
- Tak.. - westchnąłem. Nie posądzajcie mnie o żadne dopingi!
- Hydroksyzyna w zastrzyku przez pierwsze dwa dni, potem w tabletkach raz dziennie, jakby było gorzej to sulpiryd. Nie dłużej niż tydzień, potem tylko w wyjątkowych sytuacjach, bo można się uzależnić. Ranę odkażać wodą utlenioną. Podałem jodynę, nie wiem czy będzie dalej taka potrzeba. Weźmiesz na wszelki wypadek. I chyba to wszystko. Przeciwbólowe jakieś na pewno masz. Może wystąpić gorączka i majaczenie po zastrzyku, to częsty skutek uboczny, ale powinna przejść po dwóch dobach. Nie ma powodu do obaw. - Roger podał mi kartkę.
Podszedłem do Kashmiry. Jej oddech był równomierny, wyglądała jakby spała.
- Dziękuję Roger. - spojrzałem na chłopaka.
- Spłaciłem swój dług – uśmiechnął się.
Odwzajemniłem uśmiech. Wziąłem Kashmirę na ręce i wyszedłem z domu.
****Położyłem ją u mnie na łóżku i usiadłem obok. Wciąż nie mogłem uwierzyć w to co się stało.
Patrzyłem na nią pół nocy, dopóki sam nie zasnąłem obok. Było we mnie tyle emocji, że tylko sen mógł je ukoić. Kash była tak blisko śmierci..
Mały chłopiec uchyla drzwi, za którymi słychać krzyki. Dobrze zna te drzwi, lecz krzyki które słyszy za drzwiami niemal codziennie dzisiaj są nieco inne. Na krześle siedzi przywiązana do niego młoda kobieta, ale nie ma już brązowych włosów spiętych z tyłu, tylko kruczoczarne, przylepione do twarzy. Zawsze miała sukienkę, to dziwne.. teraz ma spodnie i trampki, od kiedy? Chłopiec widzi mężczyznę, lecz nie starego i o zgrozo pijanego, lecz młodego, umięśnionego. Ma brązowe, przystrzyżone włosy i zarysowaną szczękę. Nagle tak mocno uderza kobietę, że krzesło przewraca się razem z nią na podłogę, towarzyszy temu głuchy krzyk. Schowaj się mały, żeby on cię nie zobaczył. Przecież znów spuści ci łomot, jak zawsze gdy próbowałeś interweniować. Chłopiec robi jednak coś innego, mianowicie wkracza do pokoju i zaczyna bić tego chłopaka, niczym prawdziwy, silny mężczyzna. Facet upada na podłogę, a głos kobiety mówi
- Ryan..Drgnąłem.
- Mamm.. - głos też mi drżał.
Co za koszmar... Byłem cały spocony, już dawno nie śniły mi się takie dziwne sny.. Spojrzałem na Kash. Spała. Westchnąłem i wstałem. Była ósma rano.
Pora naszykować leki dla Kash i jedzenie.
___________________
Ryan strasznie się przejął, aż koszmary mu się śniły.. Brr!
CZYTASZ
Wanna rescue me? ✓
Fiksi Remaja[Autorką okładki jest ~mi-so_oppa] Wyobraź sobie że masz wszystko. Idealnego chłopaka, wspaniałą rodzinę, dobre wyniki w nauce i wspaniały dom. I zostaje ci to odebrane w kilka sekund. Kash, młodej dziewczynie z Nowego Jorku zawaliło się życie. Jej...