15

679 19 0
                                    

Ryan pov.

Obudziłem się dość wcześnie rano, ale nie miałem ochoty wstawać z łóżka i brać się do roboty, jak zwykle. Gapiłem się w sufit i rozmyślałem o Kash.. Zasugerowałem jej ,,koniec", tylko i wyłącznie zasugerowałem, a czuję się jakby to był błąd mojego życia. Powinienem od razu palnąć z grubej rury, że mi się podoba. Ale jak zwykle najpierw wjeżdżała moja głupia ambicja, że nie mogę sam siebie ośmieszyć w razie gdyby mnie odrzuciła. A na pewno by to zrobiła, bo zgodziła się na ,,rozstanie". Boże, gadam jak jakiś psychoromantyk, który uważa, że ja i Kash jesteśmy razem od dawna. Tak bardzo bym tego chciał.. Ale oczywiście musiałem to spieprzyć.
Z myślą o tym, że będę się trzymał na dystans wstałem z łóżka a z dołu dobiegł mnie dźwięk dzwonka od drzwi. Kto może być tak wcześnie rano? Założyłem szybko spodnie i wyszedłem z pokoju. Nate wyszedł właśnie z łazienki. Uniosłem brew.

- Wiesz może kto o tej porze dobija się do naszego domu? - zapytałem lekko poirytowany. Zawsze szybko się denerwowałem.

Nate westchnął i przeniósł błagalne spojrzenie w górę. Parsknąłem.

- To... Cassie. Przyjaciółka Kash. Jest szaleńczo we mnie zakochana i musi pokazywać to na każdym kroku. - jęknął. Zaśmiałem się. To ta zakręcona blondynka.

- No to działaj, bracie. - poklepałem go po plecach i udałem się na dół.

- Ryan, otwórz te cholerne drzwi! - krzyknął za mną Nate. Zaśmiałem się i szybko zszedłem schodami.

Oparłem się o framugę, przybierając znudzoną, aczkolwiek seksowną (jak zawsze) pozę. Pchnąłem klamkę, drzwi otworzyły się same. 

- Czego? - zapytałem od niechcenia.

Blondynka wpatrywała się we mnie onieśmielona dłuższą chwilę. Gdy przewróciłem oczami i miałem powtórzyć pytanie, jej wzrok przeniósł się w głąb domu a ta wrzasnęła na cały regulator:

- NATE!!!

I wprosiła się sama. Kurde, Nate faktycznie ma z nią przejebane.

Kash pov.

Jechaliśmy na zakupy, kierowcą był... Ryan. Oczywiście. Najpierw gada, żebyśmy hm.. zerwali relacje (tak to wygląda w moim mniemaniu) a teraz nagle wypala, że chce nam towarzyszyć na zakupach. Facet CHCE być na SHOPPINGU? W dodatku damskim i ubraniowym? Ani trochę mi to nie grało. Na dodatek nie mogłam się od niego odizolować bo z tyłu Cassie zaczęła zabawiać się z moim bratem, który oczywiście był temu przeciwny. Słyszałem jej chichot i znudzone potakiwanie Nate'a. Przeniosłam wzrok na Ryana. Kierował skupiony, jakby zamyślony. Wjechaliśmy w dzielnicę z wielkimi galeriami handlowymi. Chciałam najpierw zajść do Retro. Nieśmiało się odezwałam:

- Ryan.. - nie dokończyłam bo chłopak drgnął i gwałtownie się zatrzymał. Zaraz jednak ponownie jechał, jakby nic się nie stało.

- Tak, księżniczko? - zapytał, patrząc dalej na drogę.

- Skręcisz w prawo? Widzę z dala szyld Retro. To moja ulubiona galeria. - przełknęłam ślinę, zauważyłam, że stresuję się każdym wypowiedzianym słowem do niego.

Chłopak nie odpowiedział nic, tylko skręcił szukając miejsca parkingowego. Po chwili znalazłam małą wnękę, którą chyba przeoczył.

- Tam masz miejsce, zaparkuj od tyłu, jeszcze się wyrobisz. - powiedziałam nieśmiało.

- Nie pouczaj mnie. Też widziałem. - warknął poirytowany.

Postanowiłam się do niego wcale nie odzywać. Nie wiem o co mu chodzi. Bardzo dziwacznie się zachowuje od wczoraj.

Zaparkowaliśmy i weszliśmy do galerii. Chciałam kupić sobie sukienkę, ale w towarzystwie dwóch mężczyzn, zwłaszcza Ryana czułam się nieswojo. 

- Chodź kotko do Zary! - wskazała Cassie i minęłyśmy niewidzialne drzwi, które były wejściem.

Tak właśnie zaczęła się moja przygoda z dzisiejszym shoppingiem. Po godzinie znalazłam w sklepie dosyć fajną, obcisłą, koronkową czarną sukienkę do połowy ud. Postanowiłam ją przymierzyć. Weszłam do przymierzalni. Nie mogłam dopiąć zamka z tyłu.

- Cassie? - zapytałam, sprawdzając czy jest moja przyjaciółka.

- Pomożesz mi zapiąć zamek z tyłu? Udało mi się tylko do połowy. - poinformowałam ją, licząc, że przyjdzie.

W przymierzalni nie było lustra, więc zmuszona byłam wyjść do lokalu a nie zrobię tego w pół zapiętej sukience. Po chwili ktoś wszedł do przymierzalni i poczułam na talii silne, męskie ramiona.

- A to ty, braciszku – westchnęłam.

Może być i Nate, w końcu nie przymierzałam bielizny.

- To nie Nate. - usłyszałam chrypliwy, seksowny głos Ryana.

Zmroziło mnie. Zapiął mi zamek z tyłu, odgarniając włosy. Szybko się odwróciłam.

- Co ty... - zaczęłam, ale on przycisnął mnie do ścianki przymierzalni i pocałował mnie równie namiętnie co na plaży.

Nie mogłam oddać mu tego pocałunku, mimo że bardzo chciałam.

- Jesteś piękna. - wyszeptał mi do ucha, spojrzał na mnie (chyba smutno?) i wyszedł z przymierzalni.

Ja stałam oparta o ścianę i próbowałam ogarnąć to, że właśnie znów mnie pocałował, pomimo tego, że jeszcze wczoraj chciał zerwać ze mną tę ,,pocałunkową więź".

____
Ale namieszał Kashmirze w głowie ten Ryan :D
Jak myślicie, czuje coś głębszego do niej czy próbuje jej robić na złość?
Piszcie swoje zdanie w komach, a jak dotarliście do końca to dajcie koniecznie gwiazdkę!

Wanna rescue me? ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz